Ostatni obrońcy Mariupola przemówili. Gorzkie słowa o rządzie: Przeszkadzali nam
- Pułk Azow, który broni kombinatu Azowstal w Mariupolu – ostatniego punktu oporu Ukraińców w oblężonym przez siły rosyjskie mieście – będzie walczyć, dopóki starczy życia – powiedział zastępca dowódcy Swiatosław Pałamar na konferencji prasowej online w niedzielę. Wojskowy skierował też gorzkie słowa pod adresem rządu w Kijowie, któremu zarzucił "błędy w obronie Mariupola".
W czasie specjalnej konferencji prasowej Pałamar poinformował, że siły rosyjskie kontynuują intensywny ostrzał kombinatu, a ukraińscy obrońcy mają wielu rannych.
Azowstal. Obrońcy Mariupola: Nie mamy dużo czasu
- Nie mamy dużo czasu, jesteśmy pod ostrzałem - zaznaczył wojskowy, przy czym zaapelował do społeczności międzynarodowej o pomoc, której wcześniej obrońcy Mariupola nie otrzymali.
Jak dodał dowódca pułku Azow, ich oddział od początku wojny w Ukrainie działał sam w walkach z Rosją. - Nie dostaliśmy broni od NATO. Nie było Javelinów. Pokonaliśmy dużo silniejszych od siebie - podkreślił.
- Nikt nie oczekiwał, że wytrzymamy tak długo. Były same czarne scenariusze. Wszyscy uważali, że Rosja nas zmiażdży. Ale udało się nam, wytrwaliśmy - zaznaczył Pałamar.
Obrońcy Mariupola rozgoryczeni. Gorzkie słowa o rządzie
Jak podkreślił, to w Mariupolu "Rosjanie ponoszą największe straty w kraju". - Zniszczyliśmy ponad 60 czołgów, 30 uszkodziliśmy. To 10 proc. strat rosyjskich w całym kraju - mówił dowódca pułku Azow.
- Wciąż mamy broń, mamy amunicję, wodę i będziemy walczyć tak długo, jak będzie trzeba - dodał Pałamar.
W ocenie wojskowego, rząd w Kijowie popełnił "liczne błędy w obronie Mariupola". - Wiemy, że politycy mają swoje problemy, swoje sondaże i kwestie bezpieczeństwa narodowego. Jednak my wiemy, jaka jest prawda - zaznaczył.
- Nasz rząd tak naprawdę odniósł porażkę, jeśli chodzi o obronę Mariupola, przygotowanie obrony. Problem polega na tym, że wiele osób mówi, że my jesteśmy bohaterami. Nie powinniśmy się popisywać tym, co robimy, bo to jest po prostu nasza praca, ale wiele osób nas podziwia. Heroizm i odwaga pojawia się, kiedy planowanie i organizacja ponoszą porażkę - powiedział Pałamar.
Podkreślił przy tym, że "nie chodzi tu o bohaterstwo". - Nie powinniśmy się tym chwalić, bo to nasza praca. My mogliśmy się wycofać z Mariupola dawno temu, ale był rozkaz, by walczyć i bronić miasta - stwierdził.
Dowódca pułku Azow dodał, że "wojna z Rosją nie rozpoczęła się 24 lutego". - To się zaczęło wcześniej, a władze przeszkadzały nam w przygotowaniach, kiedy my się szykowaliśmy. A działamy na poziomie wojsk NATO, tak się szkoliliśmy. Byliśmy częścią ujednoliconego programu szkoleniowego, ale to przerwano. Mówiono, że jesteśmy neonazistami, radykałami. My byliśmy radykalni tylko w jednym: obronie kraju - powiedział Światosław Pałamar.
Obrońcy Azowstalu proszą o pomoc w ewakuacji rannych żołnierzy
Inny przedstawiciel Azowa - Illa Samojłenko - mówił w sobotę podczas briefingu online, że na terenach ciągle atakowanych przez Rosję zakładów Azowstal jest kilkuset rannych żołnierzy. Zapewnił, że ukraińscy obrońcy nie biorą pod uwagę poddania się, bo "byłby to podarunek dla Rosjan". Zaapelował jednak do społeczności międzynarodowej o "zdecydowane działania" i gwarancje "strony trzeciej", by ewakuować poszkodowanych wojskowych.
Jak powiedział, "każdy jeniec to możliwość nacisku politycznego i wojskowego", który może być wykorzystany do osłabienia pozycji strony ukraińskiej.
Samojłenko dodał, że sankcje są niewystarczające i dopóki kraje zachodnie będą kupować od Rosji surowce energetyczne, dopóty Rosja będzie zabijać ludzi na Ukrainie i poza nią.
- Nie jest to takie trudne przestać się bać Rosji. Po prostu trzeba to zrobić. I walczyć. Niekoniecznie z bronią w ręku - powiedział Samojłenko.
INTERIA.PL/PAP