"Żądania lekarzy trudne do spełnienia"
Postulaty protestujących na dzień dzisiejszy są bardzo trudne do osiągnięcia. Byłoby ogromnie nierozsądnie mówić, że to jest możliwe i bardzo łatwe - mówi Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM .
Posłuchaj:
Kamil Durczok: Czy można wyżywić pacjenta za 3 złote dziennie?
Bolesław Piecha: To jest tzw. wsad do kotła, czyli to na co składają się produkty żywnościowe. Natomiast całe przygotowanie posiłku jest oczywiście droższe, ponieważ to jest praca kuchni, energii itd. To jest rzecz bardzo trudna rzeczywiście wyżywić pacjenta za 3 złote i sądzę, że byłoby dobrze, gdyby ten wsad do kotła był 100-procentowo wyższy.
I to będzie jeden z pewnie z kilkudziesięciu postulatów, które dzisiaj wykrzyczą i związkowcy i lekarze i pielęgniarki, którzy przyjadą do Warszawy. Kto wysłucha ich żądań pytaliśmy. Teraz ja pana pytam, kto wysłucha żądań służby zdrowia?
Pewnie wysłuchają uprawnieni do tego urzędnicy z ministerstwa zdrowia oraz parlamentarzyści.
Będzie się chciał pan spotkać z tymi protestującymi?
Jeżeli będzie to konieczne to oczywiście. Nigdy nie przewidywałem, żeby uciekać.
Co im pan może powiedzieć? Co dzisiaj rząd może zaoferować lekarzom i pielęgniarkom?
Dzisiaj rząd lekarzom i pielęgniarkom może zaoferować pewne deklaracje dotyczące wzrostu płac o 30 procent w przyszłym roku z możliwością przyspieszenia tej podwyżki od października.
Panie ministrze, czy pan powiedział, że może zaoferować deklaracje, czy może zaoferować podwyżki?
Ja sądzę, że kwestia podwyżki, to jest kwestia uregulowań prawnych i to jest jeden z trudniejszych elementów, ponieważ prawnie musimy zabezpieczyć środki finansowe, które dzisiaj przeznaczane są na zakup świadczeń zdrowotnych, czyli wszystkiego co się mieści w leczeniu pacjenta w tym również płac na tylko i wyłącznie część tego strumienia pieniędzy zdecydowana część tych dodatkowych środków przeznaczyć na pensje.
Czy ja dobrze rozumiem panie ministrze, że pan mówi, że rząd ma tylko taki wybór, że może zabrać pacjentom po to, żeby dać lekarzom?
Nie zabrać pacjentom, ponieważ środki na ochronę zdrowia w przyszłym roku wzrosną od 4 miliardów 200 do 4 miliardów 300 milionów złotych. To jest wzrost bardzo duży i wydaje mi się, że w historii systemu ubezpieczeniowego będzie to najwyższy skok nakładów w przeciągu ostatnich 7 lat.
To lekarze i pielęgniarki do tej pory nie słyszeli, że te 4 miliardy w przyszłym roku się pojawią? Nie wierzą w państwa zapewnienia? Dlaczego strajkują, dlaczego przyjeżdżają?
Myślę, że postulaty protestujących z tego co wiem są wyższe, tzn. 30 procent już i teraz i o 100 procent wzrost płac w przyszłym roku. Na dzień dzisiejszy wydaje się to bardzo trudne do osiągnięcia.
Jak minister mówi, że bardzo trudne do osiągnięcia to znaczy, że niemożliwe, że tyle dać nie może?
To byłoby ogromnie nierozsądnie mówić, że to jest możliwe i bardzo łatwe. Nie sądzę, żeby rząd mógł się zdecydować na taki skok nie demolując budżetu, albo naszych prywatnych finansów.
A jaka jest alternatywa, jak się rząd nie zdecyduje, jak lekarze będą przeciągali tego typu działania, będą wyjeżdżali z Polski? Co będzie w polskiej służbie zdrowia?
Sądzę, że i tak nas czeka ogromny czas porządkowania tego systemu. To nie tylko pieniądze, które są za małe i te nakłady trzeba zdecydowanie zwiększać - o tym wiemy. Dyskusje między Ministerstwem Finansów a całym rządem trwają o tym, jak pozyskać dodatkowe środki, nie demolując jednocześnie systemu budżetowego, bo my jesteśmy w Unii Europejskiej; bo mamy aspiracje, żeby pozyskiwać środki unijne i w związku z tym musimy spełniać pewne kryteria. Z drugiej strony, jest ogromne pole do zagospodarowania dotyczące ochrony zdrowia. Jeżeli nie naprawimy organizacji, nie uszczelnimy systemu, nie zrobimy ją bardziej racjonalną - przyjazną również lekarzom, to wtedy dolanie pieniędzy może się zakończyć niezgodnie z oczekiwaniami.
Jestem ciekaw, czy lekarze i pielęgniarki będą chcieli słuchać akurat takich planów Ministerstwa Zdrowia. Czy przyniesie pan protestującym głowę prezesa Millera?
Spraw personalnych - jak sądzę - nie należy mieszać w tego typu protesty. To są sprawy protestu raczej o charakterze absolutnie niepersonalnym.
Myśli pan, że nie będą protestowali, nie będzie dzisiaj haseł w Warszawie dotyczących prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia?
Nie sądzę. Wydaje mi się, że sprawa jest znacznie poważniejsza, dotycząca wysokości nakładów i sposobu organizacji.
Skoro już przy tym jesteśmy, to ta zmiana jest przesądzona?
Tak - z tego co słyszałem, jakie były deklaracje zarówno premiera i ministra zdrowia, to tak. Ostateczny wynik zależy jednak od wniosków.
Powiedział pan w "Dzienniku": "Karanie ludzi nieprzyzwoitych nie jest skuteczne" - tak pan powiedział o lekarzach, którzy rano strajkują, a po południu przyjmują pacjentów w swoich prywatnych gabinetach. Zastanawiam się kto jest nieprzyzwoity, czy lekarze, którzy walczą o godziwą płacę i robią to od lat, czy rząd, który nie jest w stanie im takiej godziwej płacy zapewnić?
Pewnie ta prawda leży gdzieś po środku. Ja raczej myślę o sprawach moralności, etyki, wyższych uczuć. Dla mnie jest to zawsze dwuznaczne, jeśli w publicznej służbie zdrowia protestuję, a w prywatnej - leczę. To ma pewien dwuznaczny wydźwięk, aczkolwiek rozumiem.
A nie jest dwuznaczne to, że żaden z polityków od 17 lat, kiedy teoretycznie można mówić to co się chce, albo to co się uważa, nie powiedział, że darmowa służba zdrowia, bezpłatna i pełna opieka medyczna to jest kompletna fikcja? To nie jest nieprzyzwoite, że żaden z polityków nie miał odwagi powiedzieć tego swoim wyborcom, bo wiedział, że po prostu skończy się to dla niego fatalnie?
Myślę, że w Polsce to jest oczywistość. Dzisiaj środki publiczne to zaledwie 75 proc. funkcjonujących pieniędzy w obiegu. Reszta to są środki prywatne, chociażby apteki, dodatkowe leczenie w prywatnych gabinetach, itd. Państwo i finanse publiczne nie odpowiadają za całość finansowania.
Będziemy słuchać tych haseł protestujących lekarzy i pielęgniarek w Warszawie. Bolesław Piecha wiceminister zdrowia był gościem Kontrwywiadu. Dziękuję.
Dziękuję.