Szymczycha: nie zdziwię się, jeśli Cimoszewicz zrezygnuje
- Nie zdziwiłbym się, gdyby Włodzimierz Cimoszewicz zrezygnował ze startu w wyborach - mówi RMF Dariusz Szymczycha.
Kamil Durczok: Dzień dobry panie ministrze. Dlaczego głowa państwa angażuje się w kampanię wyborczą republikańskiego kandydata na gubernatora?
Dariusz Szymczycha: Głowa państwa jest w Ameryce i spotyka się z człowiekiem bardzo zasłużonym dla Polski, dla inwestycji zagranicznych w Polsce, dla obecności Polski w Pakcie Północnoatlantyckim; prezentującemu w Stanach Zjednoczonych pozytywny obraz Polski.
Uważa pan, że pojawienie się w środku kampanii wyborczej u boku jednego z kandydatów na spotkaniach z udziałem blisko 100 osób to nie jest poparcie? To co jest poparciem panie ministrze oprócz oczywiście zawołania "Holtzman na gubernatora"?
To jest, jak mówiłem spotkanie z człowiekiem zasłużonym dla Polski. Polska powinna odwdzięczać się tym ludziom, którzy pomogli nam na drodze do demokracji i gospodarki rynkowej.
Panie ministrze tylko, że sam Marc Holtzman mówi, że prezydent go popiera. Więcej, mówi że to jest wydarzenie niezwykłe.
Nie będę komentował tego, co mówi pan Holtzman, natomiast znam intencje prezydenta. Naszą intencją jest utrzymywanie dobrych stosunków z ludźmi, którzy tworzą opinię w Stanach Zjednoczonych. Naszą intencją jest współpraca ze środowiskami gospodarczymi w Stanach Zjednoczonych i dobra perspektywa wzajemnych stosunków.
Panie ministrze, tylko że Marc Holtzman to jest osoba zaangażowana w działalność biznesową w Polsce. Jakoś tak się składa, że wokół tej działalności pojawiają się nazwiska kojarzone raczej z lewicą, albo z pałacem prezydenckim - Marek Belka czy Leszek Miller Junior.
Ja nie jestem dziennikarzem śledczym, ale założę się, że gdybym pośledził, to znajdę inne nazwiska kojarzone z centrum, z prawicą.
Ale podać pan ich nie może?
Tak dzisiaj padło. Poszukajmy dalej, głębiej.
Ale podać pan tych nazwisk dzisiaj nie może?
Nie, ponieważ nie jestem dziennikarzem śledczym. Po 20 grudnia kiedy przestanę być ministrem zajmę się tym.
A swoją drogą jest dość ciekawe, że to jest polityk republikański akurat. To są wyłącznie sympatie osobiste czy może tez jakieś ideowe?
Ja bym nie przekładał tego na generalny pogląd Republikanin-Demokrata. To nie jest jakieś wielkie przeciwieństwo. Przecież kiedy mówimy o stosunkach polsko-niemieckich to nie mówimy, że mamy lepsze stosunki międzypaństwowe dzięki socjaldemokratom czy chadekom. Po prostu w różnych partiach znajdujemy przyjaciół Polski.
Przenieśmy się na krajowe podwórko. Czy pan wierzy, że Włodzimierz Cimoszewicz zostanie prezydentem?
Wiem, że jest w bardzo trudnej kampanii wyborczej, jest bardzo atakowany, że wszyscy grają przeciwko niemu.
To wiem. Czy ma jeszcze szanse?
Ma szanse bo jest obiektywnie najlepszym kandydatem, najlepiej przygotowanym do tego najbardziej odpowiedzialnego urzędu w Polsce.
Wiara w panu zaiste ogromna. A pan prezydent też wierzy, czy jest realistą?
Znam Cimoszewicza i wiem, że ma kompetencje.
Za kilka dni prezydent Kwaśniewski wróci ze Stanów Zjednoczonych, pewnie się zmartwi tymi sondażami. Podejrzewam, że je zna, ale z bliska to może wyglądać gorzej. Czy prezydent będzie jakoś pomagał marszałkowi Cimoszewiczowi?
Marszałkowi pomaga małżonka prezydenta, jest przewodniczącą jego komitetu wyborczego.
I przyzna pan tak przy okazji, że to poparcie jest takie... Wyjazd wspólny do Dąbrowy Górniczej pamiętam, ale tak poza tym to ze wskazaniem byłyby trudności.
Rolą komitetu wyborczego nie jest udział w kampanii wyborczej tak jak sztabu wyborczego. To są dwa różne poziomy i chyba sympatii państwa Kwaśniewskich dla pana Cimoszewicza nie brakuje.
A wracając do prezydenta i do realnej pomocy jakiej prezydent może udzielić marszałkowi. Będzie taka pomoc czy nie?
Ale pan źle stawia pytanie. Prezydent jest prezydentem i byłoby niezręcznie gdyby angażował się osobiście w kampanię wyborczą.
Pan mówi, że ja źle stawiam pytanie. Już się prezydent zaangażował. A kto namawiał marszałka Cimoszewicza na to, żeby porzucił knieje i przyjechał do Warszawy ubiegać się o najwyższy urząd w państwie?
No tak, ale prezydent nie występuje na spotkaniach wyborczych z panem Cimoszewiczem.
Ale może coś zrobić, włączy się w tę kampanię? Pan wie do czego zmierzam. Pojawił się taki pomysł i to z otoczenia marszałka Cimoszewicza, żeby Aleksander Kwaśniewski dzwonił do Polaków z nagranym apelem o głosowanie na marszałka Cimoszewicza. Pytanie czy ten pomysł był tylko w obozie czy w Pałacu Prezydenckim też?
Do mnie ten pomysł nie dotarł, a gdyby dotarł to powiedziałbym, że jest to nieodpowiedzialne. Trzeba szukać innych metod prowadzenia kampanii - debat, dyskusji. Choć oczywiście w sytuacji Cimoszewicza trudno stawić się do debaty, bo wszyscy pytają o to co paru pułkowników rzuciło na stół.
A słyszał pan o tym, że Włodzimierz Cimoszewicz myślał o rezygnacji ze startu w wyborach?
Nie słyszałem o tym, choć gdyby podejmował taką decyzję w sumie nie dziwiłbym się mu. Gra nie jest równa, gra nie jest czysta. Brakuje w tej grze zasad, o których tak głośno w tej kampanii.
Ubiegł pan moje ostatnie pytanie. Czy pan by się zdziwił tą decyzją? Pan mówi, że nie. Jednak wydaje mi się, że jeśli ktoś wkracza na takie boisko, to musi się liczyć z tym, że będą stosowane nie tylko czyste i klarowne reguły gry.
Wie pan, ale w tym roku czarny PR, wyciąganie tzw. haków, też nastawienie sporej części mediów jest przeciwko jednemu politykowi, obiektywnie najlepszemu.
Panie ministrze pan ma krótka pamięć. Pan nie pamięta jak sztab Mariana Krzaklewskiego prezentował rozmaite spoty w telewizji. I wtedy pan mówił "tylko spokój". Wtedy pan był rzecznikiem kampanii Aleksandra Kwaśniewskiego. Mówił pan "spokój, nie będziemy się zniżali do takiego poziomu".
Dziękuję za ciepłe słowa, ale też chce powiedzieć, że wtedy media były chyba bardziej pluralistyczne jeśli chodzi o udział w kampanii wyborczej.
Niech pan na koniec powie. Uwzięły się media na Włodzimierza Cimoszewicza?
Nie. Ja tego nie powiedziałem, natomiast uważam, że bezkrytycznie wpisały się w ton fałszywej sensacji.
Dziękuję za rozmowę.
Posłuchaj wywiadu: