Świat w sieci: Nagie sesje z brzuszkiem
Ciężarne Japonki oszalały na punkcie nagich sesji zdjęciowych; Barack Obama trafił do słownika slangu; Chińczycy pobili kolejny rekord. O tym piszą dzisiaj zagraniczne serwisy internetowe.
"Jesteś taki obama!"
Prezydent USA trafił do słownika amerykańskiego slangu, wydawanego co cztery lata przez profesor lingwistyki Pamelę Munro i jej studentów z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) - informuje internetowy serwis agencji Reutera.
Słowo "obama" - pisane z małej litery - oznacza według słownika mniej więcej to samo, co przymiotnik "cool", który obecnie jest już międzynarodową własnością. Być może podobnie będzie z nowym wyrażeniem - w końcu 44. prezydent USA cieszy się sympatią nie tylko we własnym kraju. Jako przykład zwrotu, w którym można znaleźć ten neologizm, "UCLA Slang" podaje komplement, jakim można obdarzyć najlepszego przyjaciela: "You (are) so obama!"
Więcej na temat nowego słownika amerykańskiego slangu przeczytasz TUTAJ
Nagie sesje z brzuszkiem
Jeszcze trzy lata temu nagie zdjęcie Britney Spears w zaawansowanej ciąży wywołało konsternację we wciąż konserwatywnej pod wieloma względami Japonii. Dzisiaj, jak donosi korespondentka agencji Reutera w Tokio, ciężarne Japonki masowo umawiają się na rozbierane sesje zdjęciowe w najlepszych tokijskich zakładach fotograficznych. Pytane o motywy takiej decyzji, wyjaśniają, że chcą w ten sposób oddać hołd urodzie swojego ciała w tym wyjątkowym w życiu każdej kobiety okresie. Co ciekawe, większość ciężarnych modelek stanowią kobiety około 40. roku życia, które w tym właśnie wieku zdecydowały się urodzić swoje pierwsze dziecko.
Sesja zdjęciowa dla przyszłych matek kosztuje około 350 tysięcy jenów, czyli prawie 370 dolarów amerykańskich. Popularność nowej usługi fotograficznej jest tak duża, że w Tokio powstają już studia specjalizujące się tylko i wyłącznie w fotografowaniu pań oczekujących szczęśliwego rozwiązania.
Więcej o nagich sesjach zdjęciowych japońskich mam TUTAJ
Dwukilometrowa suknia ślubna
Chińskie portale internetowe emocjonują się dzisiaj kolejnym rekordem ustanowionym przez mieszkańców Państwa Środka. Lin Rong, 25-letnia panna młoda, wystąpiła na swoim ślubie w najdłuższej sukni ślubnej świata, mierzącej dokładnie 2162 metry długości. Oszałamiający prezent przygotował dla swojej wybranki pan młody, który do trzymiesięcznej pracy nad suknią zaangażował całą swoją rodzinę. Materiał został ozdobiony 9999 różami wykonanymi z jedwabiu i 608 kryształkami, symbolizującymi 608 spotkań narzeczonych od momentu poznania aż do dnia ślubu.
Pan młody zadbał również o medialną oprawę swojego gestu: 1 sierpnia, na pięć dni przed ceremonią, dokonał oficjalnej prezentacji sukni na swoistej konferencji prasowej, na której obecni byli dziennikarze z trzynastu chińskich gazet, stacji radiowych i telewizyjnych.
Świeżo upieczony małżonek planuje oczywiście wysłać relację wideo ze swojego ślubu do redaktorów Księgi Rekordów Guinnessa.
O najdłuższej sukni ślubnej świata przeczytacie TUTAJ
Pogrzeb legendy
Brytyjskie media elektroniczne obszernie relacjonowały dzisiaj ceremonię pogrzebową Harry'ego Patcha. Najstarszy weteran pierwszej wojny światowej zmarł 25 lipca w wieku 111 lat. Pogrzeb, który rozpoczął się stu jedenastoma uderzeniami dzwonów na wieży katedry w Wells, zgromadził tłumy Brytyjczyków z całego kraju.
Patch został wcielony do armii w wieku 18 lat. Walczył m.in. w bitwie pod Ypres w Belgii, jednym z najkrwawszych starć Wielkiej Wojny. W okopach zachodniego frontu spędził cztery miesiące, by wreszcie, we wrześniu 1917 roku, zostać zwolnionym ze służby po odniesieniu poważnych ran głowy. Po wojnie wrócił do wykonywania wyuczonego zawodu hydraulika, a o swoich przeżyciach na froncie zdecydował się mówić otwarcie dopiero w podeszłym wieku.
Sylwetka Henry'ego Patcha i więcej na temat ostatniego pożegnania słynnego kombatanta TUTAJ
Katarzyna Kasińska