Śledczy są podejrzani
Przeciek z zeznań Jana Kulczyka w prokuraturze nastąpił bezpośrednio lub w bardzo krótkim czasie po przekazaniu tych materiałów komisji śledczej - mówi gość Faktów RMF, prokurator Kazimierz Olejnik.
Wczoraj jedna z telewizji ujawniła fragmenty piątkowych zeznań Jana Kulczyka w Prokuraturze Apelacyjnej w Łodzi, złożonych w związku z jego wiedeńskim spotkaniem z byłym radzieckim i rosyjskim szpiegiem w lipcu 2003 roku.
Olejnik, który jest zastępcą prokuratora generalnego, natychmiast zapowiedział wszczęcie śledztwa w sprawie tego przecieku, a łódzka prokuratura zastanawia się nad nieudostępnianiem sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu dalszych materiałów.
Tomasz Skory: Pan wie, gdzie nastąpił przeciek ujawnionego wczoraj protokołu przesłuchań Jana Kulczyka?
Kazimierz Olejnik: To ma wyjaśnić śledztwo, które poleciłem w dniu wczorajszym wszcząć. Natomiast wiem o tym na pewno, że przeciek nastąpił bezpośrednio bądź w bardzo krótkim czasie po przekazaniu tych materiałów do sejmowej komisji śledczej.
Tomasz Skory: Ale protokołem dysponowała też łódzka prokuratura apelacyjna.
Kazimierz Olejnik: Dokąd łódzka prokuratura apelacyjna była wyłącznym dysponentem tego protokołu, to dzięki bogu ten protokół nie wyciekł i żadne informacje do opinii publicznej się nie przedostawały.
Tomasz Skory: Jeśli tylko ona o tym wiedziała, to byłoby wiadomo, że jeśli pojawiłby się wyciek, że to z niej właśnie.
Kazimierz Olejnik: Dokładnie tak. Informacje i przeciek nastąpił w momencie, kiedy protokół został przekazany do sejmowej komisji śledczej i niestety, ale jest pewną prawidłowością, że nie po raz pierwszy w momencie kiedy materiały zostały przekazane do tego podmiotu niestety, ale wyciekają.
Tomasz Skory: Ale to tylko prawidłowość, ale dlaczego rzeczniczka prokuratury mówi Rozważamy możliwość nieudostępniania komisji śledczej materiałów ze śledztwa. Przecież to jest sugerowanie winnych, ale i może sabotowanie prac komisji? Dlaczego komisja ma odpowiadać, skoro nie ma jeszcze wyników śledztwa w tej sprawie?
Kazimierz Olejnik: To jest konieczność podjęcia odpowiedzialnych i skutecznych działań, które mają zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania. Winnych, gdzie nastąpił przeciek ustali prokuratura warszawska. Natomiast prokuratura łódzka i inne prokuratury również, które kooperują z komisją orlenowską muszą zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania. Skoro zakładamy, że dokąd materiały są w sejfach prokuratorskich nie wyciekają, to trzeba zrobić wszystko, aby nie wyciekały. Prokuratur nie może narażać ani interesu postępowania, ani zdrowia i bezpieczeństwa życia ludzi, którzy o te protokoły występują.
Tomasz Skory: Rozumem, że posługując się poetyką Jana Kulczyka, w prokuraturze powstał dylemat czy wstać i wyjść czy nie demonstrować kolejnych złych stosunków prokuratorsko-komisyjnych. A dla pana zeznania Jana Kulczyka są istotne z punktu widzenia prowadzonego śledztwa?
Kazimierz Olejnik: Pana refleksja jest całkowicie mylna. Prokuratura jest daleka od tego, aby uprawiać demonstracje, aby się oflagować dla pozoru, aby uprawiać protesty pozorowane.
Tomasz Skory: Właśnie mi pan mówi, że prokuratura zamierza niemal odciąć od dopływu danych komisję śledczą, z którą powinna współpracować.
Kazimierz Olejnik: Prokuratura przez cały czas deklarowała, że będzie współpracować na zasadach określonych w obowiązującym porządku prawnym. Ten porządek od pewnego czasu jest w sposób dramatyczny łamany. Prokuratura musi zrobić wszystko, aby zabezpieczyć prawidłowy tok tych postępowań, które prowadzi, aby zabezpieczyć bezpieczeństwo ludzi, którzy w tych postępowaniach występują. Przypomnijmy, że to nie jest rzecz o kradzież zająca na polu, ale sprawa dotyczy gigantycznych pieniędzy, gry wywiadów, gry zorganizowanych grup przestępczych. Dotyczy obszarów, gdzie życie człowieka jest rzeczą o bardzo znikomej i małej wartości.
Tomasz Skory: Dotyczy też gry politycznej. Czy komisja śledcza otrzyma materiał z przesłuchania Jana Kulczyka w sprawie jego jasnogórskiej rozmowy z Romanem Giertychem?
Kazimierz Olejnik: Prokuratura uchyla się od gry politycznej i dlatego, że w tej grze nie chce uczestniczyć, że chce dochodzić tylko i wyłącznie do prawdy materialnej będzie postępowała tak jak wynika z obowiązującej procedury.
Tomasz Skory: Czy komisja śledcza - o to pytałem - otrzyma te materiały jeśli się o nie zwróci?
Kazimierz Olejnik: Procedura jest taka, że każdorazowo jak się komisja zwróci, a dokąd się nie zwróciła nie będziemy prowadzili hipotetycznego śledztwa. Jeżeli się przez nieuwagę zwróci, to wtedy w każdym przypadku prokurator będzie rozważał czy te materiały udostępnić czy też nie. Ja nie chcę zastępować decyzji intelektualnej prokuratora jasnogórskiego z Częstochowy, ale osobiście podchodziłbym do tego bardzo krytycznie, albowiem wydaje się, że niedopuszczalnym byłoby i nawet niemożliwym, procesowo niewskazanym, aby ujawnić protokół osobie lub osobom, które są bezpośrednio zainteresowane przebiegiem tego spotkania.
Tomasz Skory: Z drugiej strony to dotyczy pracy komisji i to pozwala ocenić wiarygodność i Kulczyka i wiceprzewodniczącego komisji.
Kazimierz Olejnik: Tak, ale w aspekcie prawno-procesowym to zagadnienie bada prokuratura. Tutaj komisja wydaje się, że byłoby wskazane, aby uzbroiła się w cierpliwość i z pełnym zaufaniem tak jak prokuratura podchodzi do pracy komisji, pozwoliła nam działać, pozwoliła nam dokonać pewnych ustaleń, a my niewątpliwie jak ten czas przyjdzie zakomunikujemy wysokiej komisji jakie są nasze ustalenia i czy są jakieś zagrożenia pracy komisji czy też ich nie ma.
Tomasz Skory: Zapytam w takim razie o jedno z takich ustaleń. Czy ustalono już, że istnieje taśma z nagraniem tej rozmowy jasnogórskiej?
Kazimierz Olejnik: Prokuratura w tym kompleksie śledztw, które prowadzi posiada wiele bardzo sensacyjnych ustaleń i gdybyśmy pracowali nie w obszarze dochodzenia prawdy materialnej, ale w showbiznesie to byśmy od rana do nocy puszczali poszczególne protokoły, taśmy i kasety i byśmy bawili społeczeństwo. Ale ponieważ naszym zadaniem jest ustalenie prawdy, a musimy to czynić w sposób konfidencjonalny, tak aby osoby niepowołane nie wiedziały czym dysponujemy, dlatego też poproszę o następne pytanie, a tę kwestię pozostawię otwartą.
Tomasz Skory: Proszę wybaczyć, ale to jest właśnie ustalenie najprostszej prawdy. Albo nagranie istnieje, albo nie.
Kazimierz Olejnik: Ale na tym etapie ta prawda byłaby niewskazana, aby przedostała się do wiadomości osób, które są bezpośrednio zainteresowane.
Tomasz Skory: Komisją śledcza nie przesłuchała Jana Kulczyka z powodu zastrzeżeń do jego pełnomocnika Jana Widackiego. Te zastrzeżenia są związane z tajemniczą fundacją "Bezpieczna służba". Dla pana bezpieczna służba to żadna nowość. Dlaczego komisja otrzymała materiały na ten temat tak późno?
Kazimierz Olejnik: Jak to późno?
Tomasz Skory: Tak mówi pan prokurator Wassermann.
Kazimierz Olejnik: Powiedzmy sobie od razu uczciwie i wprost, pan prokurator Wassermann podczas posiedzenia komisji w dniu 30 listopada bardzo wiele razy rozminął się z prawdą. Zarzucił prokuraturze rzeczy bądź zachowania, które nie miały miejsca. Zamierzam wystąpić do pana przewodniczącego Gruszki, ponieważ wszystkie materiały, które przekazuję do komisji, przekazuję bezpośrednio na ręce pana przewodniczącego Gruszki, aby sprostował te nieprawdziwe, kłamliwe zarzuty. Nie może być tak, że prokuratura, która z bardzo dużym wysiłkiem wykonuje różne czynności, czyni ustalenia w różnych obszarach, w różnych sprawach, później komisji je przekazuje, aby spotykała się z zarzutami, że działa nieprofesjonalnie, że działa na szkodę. Jest to nieprawda. Ja nie mogę pozwolić, aby w imię doraźnych gier politycznych, dla celów osobistych, partyjnych był szargany interes, dobre imię prokuratury i aby nam stawiano zarzuty, które tak naprawdę nie maja miejsca.
Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.