Sikorski: doniesienia prasy powinny być sprawdzone
- Wszystkie wątpliwości muszą być rozwiane i rozstrzygnięte - mówi o najnowszych doniesieniach "Newsweeka" minister zdrowia Leszek Sikorski. Gość Faktów dodaje jednak, że nie zamierza ich komentować, dopóki nie zostaną potwierdzone.
Tomasz Skory: Od czasu, kiedy urzęduje pan w resorcie, natknął się pan na ślady - jak to nazywa poseł Rokita - zorganizowanej grupy oszustów działającej w ministerstwie i jego otoczeniu?
Leszek Sikorski: To jest zbyt duże słowo. Ja przede wszystkim złożyłem normalne, przynależne mi postępowanie wyjaśniające "czy?". Jeśli tak, to jakie miały miejsce przypadki nieprawidłowości; czy postępowanie zgodne z procedurami - to postępowanie jest w tej chwili w trakcie - nabiera jakiegoś nowego wymiaru.
Tomasz Skory: Czy są już jakieś efekty tego postępowania?
Leszek Sikorski: Jest pewna wiedza, którą posiadamy, jeśli chodzi o sprawy zachowania lub niezachowywania pewnych procedur, podejmowania decyzji czy informacji o tym jak, się te decyzje podejmuje. Brakuje mi w tym, co dotychczas było czynione, zachowania pewnego właściwego dokumentowania podejmowanych decyzji i na tym etapie mogę tylko tyle powiedzieć.
Tomasz Skory: Czy dokumentacja została być może wyczyszczona przez tych, którzy podejmowali działania nielegalne czy podejrzane?
Leszek Sikorski: Absolutnie ja nie mogę w tej chwili takich stwierdzeń formułować. Ja po prostu pytając o to, czy są takie czy inne informacje lub dokumenty, na razie uzyskuję ustne odpowiedzi, bo wszystko na samym końcu będzie miało formę pisemnego raportu. Na razie w trakcie rozmów z moimi współpracownikami, podwładnymi otrzymuję odpowiedzi, że nie ma takich dokumentów albo części dokumentów nie ma i to jest w procesie wyjaśniania.
Tomasz Skory: Prof. Michał Pirożyński, szef Urzędu Rejestracji Leków skierował do pana notatkę służbową. O czym?
Leszek Sikorski: Pan profesor poinformował mnie, iż pan prezes Nauman zwrócił się do niego w rozmowie telefonicznej z prośbą o udostępnienie dokumentacji dotyczących procesu rejestracji leków w okresie, w którym on sprawował kontrolę jako podsekretarz stanu. Pan profesor mnie poinformował, że nie wyraził na to zgody i na tym kończy się cała notatka, informacja pana profesora. Mogę to skomentować w ten sposób, że rozumiem, iż pan prezes chciał odświeżyć sobie wiedzę na temat faktów, które miały miejsce wtedy, kiedy on sprawował nadzór i pewnie jest to potrzebne dla procesu wyjaśniania, m.in. informowania państwa o pewnych sprawach. Myślę, że pan profesor słusznie postąpił w procedurze formalnej. Udostępnienie tego rodzaju dokumentów mogłoby nastąpić tylko w drodze pisemnego zwrócenia się o to i to też z całą rozwagą, które i jakie dokumenty, bo przecież one były znane panu prezesowi Naumanowi. Chodzi tylko o zadośćuczynienie formalnemu postępowaniu, tak, żeby również nie zaistniała jakaś niepotrzebna sugestia w tej części, że materiały wychodzą, dokumenty wychodzą z ministerstwa do innego urzędu.
Tomasz Skory: Ale z tego, że części materiałów brakuje - jak pan mówi - i o część materiałów prosi były prezes Nauman można wnosić, że część wiedzy już sobie zdołał odświeżyć i dokumenty zatrzymał. Można czy nie?
Leszek Sikorski: Nie mam podstaw, żeby tak twierdzić. Ja chcę wyraźnie powiedzieć, że ja stwierdziłem, że nie mam udokumentowanych faktów podejmowania pewnych decyzji, a nie, że nie ma dokumentów, które zniknęły z ministerstwa, bo na tym etapie wiedzy nie mogę takich sformułować opinii.
Tomasz Skory: Najnowszy "Newsweek" pisze o biznesowych powiązaniach ministra Łapińskiego z ludźmi podejrzanymi w aferze Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Wydaje się to panu prawdopodobne?
Leszek Sikorski: Pozostawię to bez komentarza. Nie znam absolutnie źródeł tych informacji i powiem tak, że wszystkie wątpliwości muszą być rozwiane i rozstrzygnięte, natomiast do momentu, w którym to nie jest w jakiś sposób pewne, udokumentowane i potwierdzone to ja absolutnie nie będę tego w żaden sposób komentował i nie będę tym bardziej ferował jakichś wyroków.
Tomasz Skory: Panie ministrze, ale mamy pajęczynę powiązań urzędników resortu, firm farmaceutycznych, Urzędu Rejestracji Leków, nagłe przyspieszenie rejestracji niektórych z leków, nielegalne umowy z firmami, w których urzędnicy pracują albo mają konkubiny. Co pan minister zdrowia robi, żeby to przeciąć, uniemożliwić?
Leszek Sikorski: W tej chwili moi współpracownicy i bezpośrednio nadzorujący tę sprawę pan wiceminister Maciej Tokarczyk jest w trakcie przygotowywania analizy. Ona ma już etap dużego zaawansowania. Analizy, które preparaty, których firm, w jakim okresie były rejestrowane, jaki to był czas, czy były jakieś wyjątkowe sytuacje - firmy czy leki, które były rejestrowane szybciej niż pozostałe lub odwrotnie te, które nie mogły trafić na właściwe procedury. Zapewniam, że jak to nabierze już pewnego wymiaru, to opracowanie będzie upublicznione.
Tomasz Skory: Kto według pana będzie szefem NFZ, bo w tej chwili mamy do czynienia tylko z pełniącym obowiązki doktorem Mirosławem Manickim?
Leszek Sikorski: W rozmowie z panem premierem, pan premier zapewnił mnie, że spyta mnie o zdanie. To jest oczywiście kompetencja pana premiera. Jeżeli będzie taka sytuacja, iż pan premier będzie chciał zasięgnąć mojej opinii, to wówczas myślę, że będę mógł wskazać jedną lub dwie osoby jako te, wśród których można by wybierać przyszłego prezesa NFZ.
Tomasz Skory: Rozumiem, że do tej pory premier nie pytał?
Leszek Sikorski: Nie, do tej pory nie pytał i ja oczywiście nie będę wychodził przed szereg i będę czekał na ewentualne pytanie pana premiera w tej sprawie.