Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Siemoniak: Duda przekona się, że jego słowa z kampanii są nieprawdziwe i pozbawione podstaw

- Mam nadzieję, że nowy zwierzchnik sił zbrojnych przekona się, że jego słowa o armii są nieprawdziwe i pozbawione podstaw - mówi w Kontrwywiadzie radia RMF FM wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak. Chodzi o wypowiedź Andrzeja Dudy, że polska armia jest niszczona i degradowana. Śmigłowce? - Mam nadzieję, że kiedy Duda zapozna się z dokumentami, to też weźmie pod uwagę interes sił zbrojnych - komentuje Siemoniak. Zdaniem ministra, kontrakt na śmigłowce to kompetencja rządu. Dodaje, że ufa, iż Andrzej Duda pozbędzie się emocji kampanijnych w tej kwestii. - Sprawa śmigłowców ma już prawie rok opóźnienia. Jej stawką jest to, czy w 2019 roku polska armia będzie miała czym latać, czym ratować rozbitków na morzu i przewozić wojska specjalne - ocenia gość radia RMF FM.

Tomasz Siemoniak
Tomasz Siemoniak/Wojciech Stróżyk/Reporter

Konrad Piasecki: Boleśnie odczuwa pan zmianę zwierzchnika?

Tomasz Siemoniak: Nowy zwierzchnik sił zbrojnych pojawi się 6 sierpnia.

Właśnie o nim mówię. Od 6 sierpnia będzie pan w kompletnie nowej sytuacji politycznej.

- Trzeba szanować ten wybór. Gratulowałem już publicznie panu Andrzejowi Dudzie. Liczę na dobrą współpracę. Myślę, że nowy prezydent, nowy zwierzchnik sił zbrojnych będzie się kierował interesem sił zbrojnych, a ja od 4 lata mam to w centrum uwagi.

Nie przemknęła panu przez głowę taka myśl - a może podać się do dymisji, skoro to już nie Bronisław Komorowski bezie zwierzchnikiem sił zbrojnych?

- Mamy rozdział władzy wykonawczej - jest prezydent i jest rząd. Robię swoje jako minister obrony narodowej, dopóki pani premier Ewa Kopacz sobie tego życzy. To ona jest moim szefem.

A nie jest tak, że to jest bolesne dla ministra obrony narodowej, który usłyszał o sobie i o armii tak wiele gorzkich słów w kampanii teraz współpracować z nowym prezydentem?

- Tak różne rzeczy słyszałem już w różnych kampaniach i uważam, że dzień wyborów tutaj wszystko zmienia i przyjmuję dobrze tę otwartość prezydenta elekta na współpracę i deklaruję swoją.

Pełną gotowość pełnej, lojalnej współpracy z Andrzejem Dudą - pan jest do niej gotowy.

- Konstytucja tutaj bardzo wyraźnie mówi o tym, że prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ale to zwierzchnictwo sprawuje za pośrednictwem ministra obrony narodowej. Więc każdy ma swoje kompetencje. Jeśli będziemy je nawzajem szanować, jestem o tę współpracę spokojny.

Ale entuzjazmu dla tej współpracy wielkiego w panu nie ma.

- Dlaczego pan redaktor tak uważa?

Jakoś tak bez uśmiechu pan przyjmuje zmiany na stanowisku prezydenta.

- To nie jest kwestia uśmiechu bądź braku uśmiechu. Politycy nie są od tego, żeby się nawzajem do siebie uśmiechać. Konstytucja - tak jak powiedziałem - przesądza tutaj pewne rzeczy i trzeba współpracować z tymi, którzy mają demokratyczny mandat i sprawują swoje funkcje.

Bo w panu nie za bardzo widzę ten entuzjazm, ale chyba w nowym prezydencie też nie - mówi: armia była w ostatnich latach niszczona i degradowana. Słaby to fundament do współpracy na linii minister obrony - prezydent.

- Mam nadzieję, że będąc zwierzchnikiem sił zbrojnych przekona się, że te zdania - delikatnie mówiąc - są nieprawdziwe i pozbawione podstaw.

Czyli emocje kampanijne jak ucichną, to będzie lepiej.

- Tak sądzę. Kandydaci wiele różnych rzeczy powiedzieli w kampanii. Tak jest od lat, tak jest nie tylko w Polsce i myślę, że wraz z wyborem zaczyna się zupełnie nowa era i nie ma tutaj co teraz wyciągać sobie cytatów z kampanii.

A pan próbował w trakcie kampanii Andrzejowi Dudzie tłumaczyć to wszystko, zadzwonić, powiedzieć: panie europośle, to nie jest tak, jak pan mówi?

- Wypowiadałem się publicznie na ten temat, staraliśmy się różne informacje pojawiające się w kampanii prostować. Zresztą, jeśli wczytać się w to, co mówił pan prezydent Andrzej Duda, to też widziałem tam pozytywne elementy dotyczące naszego miejsca w NATO, współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, pod którymi mógłbym się podpisać. Więc tak jak mówiłem na początku: podchodzę z otwartością do tej współpracy.

Bo ja jeszcze widzę jeden potencjalny casus belli: prezydent elekt mocno sprzeciwia się zakupowi francuskich śmigłowców, mówi ostro: to bałamucenie, są drogie, drogie w eksploatacji, prezydent nie dotrzymał już raz zobowiązań, trzeba wspierać polski przemysł. Czy pan jest gotowy jakoś negocjować kwestię zakupu z Andrzejem Dudą?

- Negocjować to może za dużo powiedziane.

Ale rozmawiać o tym zakupie?

- Oczywiście, że tak. Uważam, że pod względem merytorycznym ta procedura się absolutnie broni. Mam nadzieję, że kiedy nowy zwierzchnik sił zbrojny zapozna się z dokumentami, czy zechce wysłuchać argumentów, też weźmie pod uwagę interes sił zbrojnych. Te emocje kampanijne można zostawić przeszłości. Ale panie premierze, co pan zrobi, jeśli prezydent Andrzej Duda powie rządowi: szanowny rządzie, nie podpisuj tego kontraktu?

- Nie chcę tutaj przewidywać, co by było gdyby. Ufam, że przede wszystkim nowy minister zechce sam wyrobić sobie zdanie, zechce zapoznać się z dokumentami, posłuchać opinii wojskowych. Jesteśmy na to otwarci i gotowi.

Bo jego zaplecze polityczne ma już to zdanie wyrobione. Apeluje też do rządu, żeby do czasu wyborów tego kontraktu nie podpisywać. Posłuchacie czy nie?

- Bardzo dziwny apel i ponowne pojawienie się na scenie publicznej Antoniego Macierewicza po kilku miesiącach przerwy. Sugestie, że to ma być zaraz jakoś podpisywane są absolutnie nieprawdziwe. Pracujemy zgodnie z procedurą. Dopiero przed nami negocjacje umowy przemysłowej i umowy głównej. Zobaczymy, nie ma tu co uprzedzać faktów. Przedstawialiśmy komisji sejmowej, senackiej, Sejmowi, związkom zawodowym, opinii publicznej bardzo wiele informacji. Brońmy wojska przed upolitycznianiem, brońmy wojska i jego zakupów przed nadmiernymi emocjami.

Panie premierze, ale jeśli wszystko będzie szło zgodnie z planem, to rząd jest rozumiem zdecydowany i zdeterminowany, żeby we wrześniu podpisać kontrakt śmigłowcowy?

- Mamy harmonogram. Ja nie chcę przesądzać, że tutaj cokolwiek nastąpi, bo tu każdy etap ma swoje kryteria i przed nami negocjacje z oferentem, więc ja nie mogę z góry powiedzieć...

A jeśli te negocjacje pójdą dobrze?

- Zobaczymy, nie chcę tego przesądzać. Chcę tylko zwrócić uwagę, że ta sprawa ma już prawie rok opóźnienia z różnych powodów - to po pierwsze, po drugie - jej stawką jest to, czy w 2019 roku polska armia będzie miała czym latać, czym ratować rozbitków na morzu, czym przewozić wojska specjalne. To nie jest tylko kwestia gry producentów zagranicznych czy związkowców, czy polityków, tylko to jest kwestia taka, czy Wojsko Polskie będzie miało śmigłowce i trzeba te argumenty zważyć. Naprawdę nie mieliśmy jakiegokolwiek wpływu na to, że dwóch oferentów nie spełniło formalnych wymogów.

Ale pańska interpretacja konstytucji i ustawy jest taka, że rząd ma pełne kompetencje do tego, żeby ten kontrakt podpisać?

- Oczywiście że tak, prezydent ma swoje kompetencje dotyczące sił zbrojnych, określa ich kierunki rozwoju, mianuje najważniejszych dowódców w porozumieniu z premierem, natomiast realizacja programu modernizacji to jest kompetencja po prostu ministra obrony narodowej i za to ja ponoszę odpowiedzialność.

Jak potężnej i głębokiej ewolucji trzeba Platformie, żeby mogła marzyć o nieprzegraniu albo niespektakularnym przegraniu wyborów parlamentarnych?

- Pamiętajmy, że na naszego kandydata, prezydenta Bronisława Komorowskiego, głosowało ponad 8 mln ludzi....

Jeśli tyle dostaniecie w wyborach, to będziecie mieć większość konstytucyjną.

- ...To jest więcej niż kiedykolwiek Platforma dostała w wyborach parlamentarnych, więc wydaje mi się, że trzeba wyciągnąć wnioski z tych ostatnich wyborów i umieć się zwrócić do jeszcze większej liczby ludzi i być wobec nich przekonującym.

Jest jakiś kamień filozoficzny, który może odmienić oblicze Platformy? Widzi pan jakiś?

- Ja myślę, że nie ma tutaj jakiegoś świętego Graala, który odmienia umysły i emocje wyborców. To jest pokazanie dorobku ostatnich 8 lat i pokazanie tego, co chcemy zrobić dalej.

A jeśli tego świętego Graala nie znajdziecie, nie wymyślicie albo on już gdzieś nie jest tworzony - to przegracie.

- Ale nikt nie ma tego świętego Graala, więc ja myślę, że to jest kwestia pracy, bycia przekonującym.

Andrzej Duda jakoś znalazł tego świętego Graala na kampanię prezydencką.

- Ja myślę, że to nie był święty Graal, tylko praca, dobra kampania i trzeba tego pogratulować, bo jest to niewątpliwy sukces. Natomiast nikt w Platformie nie składa broni i myślę, że w tej kampanii pokażemy naprawdę - wokół pani premier Ewy Kopacz - że mamy ofertę dla Polski i mamy ofertę na przyszłość. Ja myślę, że mniej trzeba mówić o tym, co się zrobiło, bo to ludzie widzą, jedni doceniają, drudzy mniej, natomiast najważniejsze jest, żeby pokazać, że mamy pomysł na dalsze, dobre dla obywateli zmiany w Polsce.

A ma pan pomysł na zagospodarowanie Bronisława Komorowskiego?

- Myślę, że to powinna być jego decyzja.

Ale rozmawiał z nim pan po wyborach. W jakim jest stanie emocjonalnym?

- Rozmawiałem z nim po wyborach i widzę, że ma bardzo wiele energii w sobie, żeby jeszcze być przydatnym Polsce i służyć Polsce. Sądzę, że na pewno nie wybiera się na emeryturę polityczną, ale to niech on sam określi swoje miejsce. Myślę, że jest bardzo Polsce potrzebny.

Ale może zostać liderem Platformy?

- Ma Platforma świetnego lidera - panią Ewę Kopacz. Platforma słynęła z tego, że obok tego lidera numer jeden, przewodniczącego ma wiele wybitnych osobowości i na pewno ma miejsce, jakby już na zawsze, w tym zespole liderów Bronisław Komorowski. Od niego zależy, co będzie chciał zrobić.

A wyobraża pan sobie jego start i walkę o reelekcję za pięć lat?

- Nie chcę za niego mówić. Wybory prezydenckie to zawsze jest decyzja kandydata. Ja mam wielką nadzieję, że ten wybitny polityk będzie służył Polsce przez następne lata.

Również w roli ponownie kandydata na prezydenta? Tak czy nie?

- Pięć lat to bardzo dużo. Ledwo co wybraliśmy prezydenta przed chwilą. Nie przesądzajmy. Natomiast myślę, że na wielu różnych miejscach można służyć krajowi.

RMF FM

Zobacz także