Seremet: Sprawdzimy, czy piloci byli odporni na presję
Zbieramy dane. Sprawdzimy, czy piloci byli odporni na presję - mówi Andrzej Seremet w Kontrwywiadzie RMF FM.
Prokurator generalny zaznacza, że w tej chwili możemy wykluczyć zamach przy użyciu broni konwencjonalnej. (...) Samolot do momentu zderzenia z drzewem był całkowicie sprawny. Zapowiada, że śledczy przesłuchają Jarosława Kaczyńskiego i zapytają go o treść ostatniej rozmowy z bratem.
Konrad Piasecki: W studiu Kontrwywiadu Andrzej Seremet, dzień dobry.
Andrzej Seremet: - Dzień dobry, witam państwa.
Panie prokuratorze pan wie, pan domyśla się, dlaczego doszło do katastrofy smoleńskiej?
- Nie wiem i nie chce się domyślać.
A pańskim zdaniem, co było dla niej kluczowe. Stan pogody, stan techniczny samolotu, czy ludzki błąd?
- Nie stawiałbym żadnej hipotezy, obecnie. Sądzę, że tak jak w wielu wypadkach podobnego znaczenia i o podobnym charakterze, kompilacja pewnych czynników spowodowała katastrofę.
Ale jak wielu czynników? Czy jednak to jest splot tego, że była zła pogoda i piloci w którymś momencie popełnili błąd, czy na tej mapie czynników można narysować jeszcze inne kwestie?
- Jak już miałem okazję o tym mówić, prokuratura bada kilka hipotez i żadna z nich kategorycznie nie została wykluczona. Wykluczono ze znacznym stopniem prawdopodobieństwa hipotezę wybuchu przy użyciu materiałów konwencjonalnych. To byłaby ta hipoteza - mało już w tej chwili aktualna, natomiast wszystkie inne są przedmiotem badania.
A hipoteza jakiegokolwiek zamachu, bo część mediów i Internet aż huczy od plotek i pogłosek na temat zamachu. Wykluczamy to?
- Wykluczamy zamach przy użyciu broni konwencjonalnej.
A przy użyciu broni niekonwencjonalnej?
- Nie wiem, jaką pan redaktor broń niekonwencjonalną ma na myśli.
Jak poczytamy Internet to tam jest mnóstwo różnych broni niekonwencjonalnych, których można było użyć.
- Staram się czytać Internet, ale ograniczam jednak jego zasięg i treść.
A jak to jest z awarią samolotu? Jesteśmy w stanie dzisiaj powiedzieć, że ten samolot do momentu uderzenia w ziemię był w pełni sprawny, albo do momentu zderzenia z drzewem był w pełni sprawny?
- Z informacji, które uzyskaliśmy od strony rosyjskiej nawet podczas spotkania z prokuratorami Prokuratury Generalnej można wnosić, że rzeczywiście urządzenia pracowały do chwili zderzenia samolotu z ziemią.
Systemy oceny wysokości też działały doskonale?
- System oceny wysokości został zdaje się zbadany obecnie w USA. Jeżeli wierzyć ostatnim informacjom, wskazują one na to, że on był sprawny.
A dane dotyczące pogody i zamglenia? Czy wiemy już, ze piloci mieli komplet informacji, że wiedzieli wszystko o tym, jaka jest pogoda na lotnisku Siewiernyj?
- Wiedzieli wiele, bo już dzisiaj prokuratura dysponuje dowodami na to, że ta wiedza była im przekazywana i to przekazywana z co najmniej dwóch źródeł. Pierwsze źródło to były informacje, które uzyskiwali na skutek rozmowy pomiędzy załogą właśnie 154 M a załogą Jaka 40 poprzez połączenie radiowe. I drugie źródło to były informacje, które uzyskiwali od kontrolera wieży na lotnisku w Smoleńsku.
I to były informacje o tym, że widoczność jest 300 - 400 metrów i że lądować nie powinni?
- To były informacje, że widoczność wynosi 300 do 400 metrów, a podstawa chmur około 80 metrów podczas gdy warunki minimalne do lądowania to była podstawa 120 i widoczność 1800 metrów.
Załoga Jaka mówiła: Chłopaki nie lądujcie?
- Załoga Jaka ostrzegała przed tymi warunkami.
Ostrzegała i odradzała lądowanie?
- Ostrzegała.
A piloci Jaka opisują atmosferę, która panowała w tym momencie w kokpicie Tupolewa?
- Nie.
Nie ma tego w zeznaniach?
- Tych informacji nie ma.
Panie ministrze, panie prokuratorze. Na podstawie wiedzy, którą pan dysponuje, bo rozumiem jakiś zapis czarnych skrzynek polska prokuratura już ma, na ile sekund przed katastrofą piloci zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że coś idzie nie tak?
- Ja nie potrafię powiedzieć, czy określić takiego przedziału czasowego. Sądzę, że na pewno ta wiedza stała się im znana, ponieważ wniosek taki można wysnuć na podstawie obecnie dostępnych informacji. Jeżeli samolot wykazuje pewne zmiany w zakresie swojego lotu i przeżywa jakieś wstrząsy, bo przecież one musiały powstać na skutek zderzenia z przeszkodami na ziemi, to jest jasne, że widmo zbliżającej się katastrofy było świadome.
Ja raczej pytam, czy oni na 20-30 sekund, mówili między sobą, że za szybko zbliżają się do ziemi, że coś się tutaj dzieje źle?
- Musiałbym ujawnić treść czarnych skrzynek, a ja już mówiłem wielokrotnie, ja treści rozmów, które są zarejestrowane w tym urządzeniu, nie znam.
A czy pasażerowie mogli sobie zdawać sprawę z tego, co się dzieje?
- Zapewne tak.
Mówił pan dziś w "Rzeczpospolitej": Większość telefonów ofiar była aktywna. Co to znaczy? Rozmawiano z pokładu samolotu?
- To znaczy, że albo rozmawiano albo wysyłano SMS-y, w każdym razie część tych telefonów wykazuje, że rzeczywiście były one używane w momencie, może nie samego podejścia do lądowania, ale w końcowej fazie lotu.
Ale używane to znaczy, że prowadzono z nich rozmowy?
- Zapewne, ale wykaże to analiza.
Ale mamy jakiś dokument, jakieś zeznanie jakiegoś świadka, który mówi: To ze mną rozmawiano z pokładu tego samolotu?
- Mamy zapisy na tych telefonach, które wskazują, że one jakby "zatrzymały się" w momencie, w którym były aktywne, i to jest właśnie przedmiotem badań i ustaleń.
Czyli krótko mówiąc były włączone?
- Krótko mówiąc były włączone.
Ale były aktywne, to znaczy rozmawiano z nich? Czy były aktywne, czyli po prostu nie były wyłączone?
- To wykaże stosowna analiza.
Ale nie jest tak, że w chwili katastrofy wiemy o tym, że ktoś z pasażerów rozmawiał z bliskimi?
- Tego jeszcze nie wiemy. Takiej informacji nie ma.
A wiemy, czy prokuratura dysponuje wiedzą na temat rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Kaczyńskim na kilkanaście minut przed feralnym końcem tego lotu? Bo taka rozmowa wiemy, że się odbyła.
- Ja nie mam takiej informacji od prokuratorów.
Jarosław Kaczyński zostanie albo został przesłuchany?
Zostanie przesłuchany.
A da się dzisiaj jasno powiedzieć, że nikt na załogę nie wywierał presji?
- Kategorycznie takiej informacji nie mogę przedstawić. To będzie jeszcze przedmiotem badań. A przede wszystkim zdecyduje o tym treść czarnych skrzynek.
A wiemy, na ile piloci wykazywali się odpornością na ewentualną presję?
- Będzie to również przedmiotem badań, ponieważ już obecnie w prokuraturze przystępują do zebrania danych, które będą niezbędne do przedstawienia ich zespołowi biegłych, głównie psychologów z Instytutu Ekspertyz Sądowych, którzy przystąpią do określenia tzw. obrazu psychicznego pilotów z możliwością reagowania na stres, czyli inaczej odporności stresowej. Będzie to pomocny materiał do oceny stanu fizycznego, w jakim oni się znajdowali.
Czyli biegli sporządzą coś w rodzaju charakterystyki czy takiej mapy psychologicznej pilotów tupolewa.
- Tak jest, można to tak określić.
Jak szybko ta analiza, ta sylwetka będzie gotowa?
- Sądzę, że dosyć szybko, po tym, jak prokuratorzy zbiorą niezbędne dane, które będą podstawą do takiego obrazu.
Panie prokuratorze, pan nie ma żadnych wątpliwości, że zapis czarnych skrzynek powinien zostać ujawniony.
- Ja nie mam.
Niezależnie od tego, co tam jest?
- Ja powiedziałem - i deklaruję to po raz kolejny - że zapis ten zostanie ujawniony.
A kiedy to jest możliwe? Kiedy dostaniemy ten zapis czarnych skrzynek od Rosjan?
- Tak jest, kiedy ten zapis znajdzie się w posiadaniu polskiej prokuratury jako dowód rzeczowy.
Ale to kwestia dni, tygodni, miesięcy?
- Sądzę, że miesięcy. To jest zależne od tempa badań przez międzypaństwową komisję lotniczą w Rosji.
Wiedzielibyśmy pańskim zdaniem i mogli mówić więcej o tym śledztwie, gdyby prowadzono jest w Polsce? To w ogóle jest możliwe?
- Nie. To nie jest możliwe w żadnym układzie prawnym. Ja nie zapoznałem się z żadną poważną ekspertyzą prawną, która wykluczałaby tę formułę prawną, którą przyjęła polska prokuratura.
A polska prokuratura nadal będzie tak oszczędnie gospodarować informacjami ze śledztwa?
- Polska prokuratura nie oszczędza na informacjach. Chcę powiedzieć, że ta aura nieufności, która jakby otacza prokuraturę, jest zupełnie nieuzasadniona. Już obecnie wpłynęły do prokuratury pełnomocnictwa osób pokrzywdzonych, które domagają się dostępu do akt. I stosowna decyzja pozytywna zostanie przez prokuratora wydana, zatem te akta staną się w istocie publicznie dostępne.
Czyli pełnomocnicy rodzin ofiar będą mogli zajrzeć do akt?
Tak, będą mogli zajrzeć.