Przewoźnik: To nie przełom, to tylko miły gest
Pojawienie się Wojciecha Jaruzelskiego na Westerplatte wywołałoby zdziwienie. Generał nie brał udziału w walkach we wrześniu 1939 roku - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Andrzej Przewoźnik.
Pełnomocnik rządu ds. obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej poinformował też, że do Gdańska nie przyjedzie premier Izraela Benjamin Netanjahu. Dodał, że jego zdaniem rosyjski prezydent w liście do Polaków powtarza propagandę komunistyczną.
Konrad Piasecki: Wzruszył pana list Władimira Putina?
Andrzej Przewoźnik: Przeczytałem go dość pobieżnie, bo czytałem go dzisiaj. Oczywiście mnie nie wzruszył, ale gdyby taką generalną ocenę postawić, to sądzę, że jest to ważny głos, pokazujący pewne nowe elementy w podejściu do Polski i Polaków w tym kontekście historycznym. Natomiast na pewno nie jest przełomem.
To jest łagodzenie kantów, czy nowe podejście w stosunkach polsko-rosyjskich? Czy to jest tak, że Putin trochę zaciera tę ponurą atmosferę ostatnich dni?
Musimy poczekać na to, jakie będą dalsze kroki, bo to jest dość istotne, natomiast myślę, że pojawia się w tym liście kilka wątków, które są dość interesujące i pokazujące, że jednak wola ułożenia sobie stosunków partnerskich, takich gdzie będzie otwartość na wrażliwość Polski w kontekście wydarzeń drugiej wojny światowej, istnieje. Ale jak to będzie w praktyce, musimy się uzbroić w cierpliwość i poczekać.
Kiedy Putin jednym tonem mówi i pisze o cierpieniach Rosjan w 1920 roku i o morderstwie w Katyniu, to pana to oburza, czy pan uważa, że to normalna, usprawiedliwiona optyka rosyjska?
Niestety, pojawia się tutaj ta teza anty-Katynia, zupełnie niepotrzebnie, dlatego, że wchodzimy w znane i powtarzane koleiny i tezy publicystów rosyjskich. To budzi we mnie pewne opory, żebym mógł się zgodzić z tym. Nie ma możliwości, żeby postawić znak równości z czymś, co rzeczywiście było wielką tragedią i stało się w majestacie sowieckiego prawa i za czym stoją decyzje najwyższych władz partyjnych i państwowych z czymś, czego rzeczywiście nie było. Powiedzmy sobie szczerze, ta cała sprawa anty-Katynia, czyli sprawy wymordowania, czy wygłodzenia jeńców z 1920 roku jest wymysłem propagandy komunistycznej. To nie jest dobre.
Czyli Putin powtarza propagandę komunistyczną. Jednym słowem, ten list to nie przełom, to tylko miły gest przedrocznicowy?
Ja to odbieram jako ważne wydarzenia i pewien sygnał, w jakim kierunku mogłyby pójść te relacje historyczne między Polakami a Rosjanami. To jednak też zdefiniowanie pewnych niebezpieczeństw, jakie nas czekają. Rzeczywiście jest tak, i myślę, że na to zwrócić uwagę, że sam fakt przyjazdu premiera Putina i wzięcia udziału w uroczystościach, to jest spore wydarzenie. To dowód na to, że trochę inaczej zaczyna się patrzeć na historię drugiej wojny światowej, która dla wielu Rosjan, naukowców, publicystów, zwykle zaczyna się od momentu wybuchu wojny ojczyźnianej 22 czerwca 1941 roku. Dzisiaj przyjazd premiera Putina potwierdza, że jest już, czy dorasta nowe spojrzenie na to, że ta wojna rozpoczęła się 1 września 1939 roku.
Ale jednocześnie mamy publikację wywiadu rosyjskiego, który pisze o ministrze Becku jako o niemieckim agencie, o Polsce, która współpracowała przed wojną z hitlerowskimi Niemcami, o Mikołajczyku, który był brytyjskim agentem. Po co wywiad robi to, co robi?
To, co rzeczywiście dla mnie jest istotne, to słowa, które nas, Polaków bolą, bo tego rodzaju słowa nie powinny paść z ust urzędników państwowych Federacji Rosyjskiej. Natomiast chcę zwrócić uwagę na jedną charakterystyczną rzecz: w tej całej dyskusji, trwającej od paru dni, w wypowiedziach medialnych, nie biorą udziału bardzo poważni historycy zajmujący się problematyką stosunków polsko-sowieckich i polsko-rosyjskich. Tę historię piszą oficerowie wywiadu. Z praktyki, jako historyk, mogę powiedzieć, że jeżeli wypowiadają się na te tematy oficerowie wywiadu, czy w ogóle oficerowie służb, to na pewno nie po to, by wyjawić prawdę, ale po to, by wykorzystać to do jakichś celów. Nie chcę dywagować dalej, natomiast jest to pewne zjawisko, na które watro zwrócić uwagę. Tu nie ma historyków, którzy rzeczywiście w sposób poważny zajmowaliby się tymi problemami, ponieważ nie wiedzą, że wspólnie jesteśmy w stanie - a mówię tutaj choćby o pracy grupy do spraw trudnych - na te tematy, często trudne, wynikające z różnych doświadczeń obu narodów, różnych emocji, po prostu rozmawiać. Czasami są to rozmowy bardzo trudne, emocjonalne, ale przynoszące efekty.
Jeszcze trochę o liście obecności jutro na Westerplatte. Będzie ostatecznie Beniamin Netanjahu, premier Izraela?
Nie, nie będzie.
A dlaczego nie zaproszono Wojciecha Jaruzelskiego? Czy to jest przypadek, czy celowe działanie?
Na uroczystości zostali zaproszeni goście zagraniczni. Zostali zaproszeni kombatanci. Zaproszeniem kombatantów zajmował się przede wszystkim Urząd do Spraw Kombatantów, dlatego, że to się odbywa w ramach Światowego Zjazdu Kombatantów. I oczywiście spora grupa młodych ludzi, zwłaszcza tych młodych ludzi, którzy przyjadą spoza granic Polski.
To wszystko rozumiem. Ale proste pytanie: czy Wojciech Jaruzelski nie pojawi się na Westerplatte, dlatego, że nie chciano go tam widzieć, czy dlatego, że nikt o tym nie pomyślał?
Postać generała Jaruzelskiego jest na tyle postacią kontrowersyjną dla wielu Polaków, że jego pojawienie się na Westerplatte wywołałoby pewnie zdziwienie. Mówię to zupełnie otwarcie, dlatego, że generał Jaruzelski nie brał udziału w walkach 1939 roku, a wśród zaproszonych kombatantów będą przede wszystkim kombatanci, którzy brali udział w walkach we wrześniu 1939 roku, mam nadzieję, bo taka jest zapowiedź, że będzie jeden z czterech żyjących, ostatnich obrońców Westerplatte. Więc myślę, że nie jest to temat, którym powinniśmy się emocjonować w przededniu takiej ważnej uroczystości.
Dziękuję bardzo.