Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Prezydent bał się pytań"

Prezydent obawiał się komisji, jej pytań. Nie był pewny, że wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko - mówi o powodach decyzji prezydenta Janusz Rolicki, publicysta lewicowy, gość RMF FM.

/RMF

Konrad Piasecki, RMF FM: Patrzy pan z żalem i współczuciem na to, jak prezydentowi puszczają nerwy?

Janusz Rolicki: Patrzę na to z przerażeniem, ponieważ w jednym momencie rozpada się mit i pozycja znaczącego człowieka w tym piętnastoleciu. Z drugiej strony, Polska wchodzi w stan permanentnego kryzysu.

Uważa pan, że ostatnie miesiące kadencji prezydenta to będzie nieustająca walka?

Tak, to będzie łomotanina. Komisja nie przepuści tego prezydentowi. Będzie pracowała, zbierała materiały, z którymi my będziemy się zapoznawać za pomocą mediów, kontrolowanych i niekontrolowanych przecieków. Prezydent nie będzie mógł, w gruncie rzeczy, na to wszystko odpowiedzieć. Będziemy mieli poczucie, że siedzimy po uszy w bryi.

Uważa pan, że to już jest koniec politycznej kariery Aleksandra Kwaśniewskiego?

To jest już bliskie końca jego kariery, ponieważ nie wyobrażam sobie, jak prezydent mógłby się z tego wyplątać. Mogłoby mu się to udać, gdyby okazało się, że Giertych dokonał z Kulczykiem jakichś straszliwych manipulacji i spiskował przeciwko prezydentowi.

W takim razie dlaczego Aleksander Kwaśniewski sam się na to wszystko skazuje? Dlaczego, zamiast zwoływać wczoraj konferencję prasową, nie stanął dzisiaj przed komisją, nie oczyścił się w jakiś sposób, lepszy czy gorszy, z zarzutów?

Jedynym logicznym uzasadnieniem takiej postawy jest fakt, że nie czuł się pewnie. Obawiał się komisji, obawiał się jej pytań i nie był przekonany, że wygra ten pojedynek. Tu dochodzi dodatkowa kwestia, a mianowicie, że pod przysięgą nie można konfabulować. Prezydent, jak wykazały pewne sytuacje, chociażby sprawa jego wykształcenia, ma do tego pewne skłonności. W związku z tym zrezygnował z jedynej szansy wytłumaczenia się, obronienia, a nawet przejścia do ataku. Widzimy przecież, że ludzie z komisji są jednak bardzo stronniczy. Giertych, Wassermann - oni aż dyszą chęcią zrobienia kariery. Obaj zapatrzyli się na Jana Rokitę i w podobny sposób chcieliby pociągnąć do góry swoje partie.

Z drugiej strony mają prawo do emocji, kiedy obserwują, jak Aleksander Kwaśniewski ich atakuje.

Tak, ale trzeba pamiętać, kto zaczął tę walkę. Tę wojnę podjazdową rozpoczął Giertych. Rzucał oskarżeniami na prawo i lewo. Rzeczą prezydenta było to wytrzymać albo przygwoździć faktami, nie zaś doprowadzić do tego, że cały polski świat polityczny siedzi w szambie.

Od dobrych kilku lat Aleksander Kwaśniewski był "ostatnią nadzieją lewicy". Mówiło się, że jak z lewicą będzie bardzo źle, to właśnie on stanie na jej czele i pozwoli jej przetrwać. Dziś wydaje się to coraz mniej prawdopodobne.

Dla mnie od dawna było jasne, że jego powrót w wielkim stylu i zajęcie pozycji "Mojżesza lewicy", jest uzależnione od tego, jak przejdzie badania w komisjach śledczych. One jednak pozbawiły go dynamizmu, spowodowały, że stał się ospały, że stał się Aleksandrem "Gnuśnym".

Przeszedł do defensywy.

Teraz Aleksander Kwaśniewski nie jest zdolny do żadnego ruchu.

Czyli prezydent na tym, że uchylił się od zeznawania, więcej stracił, niż zyskał?

Jeśli prezydent jest w porządku, jak zakładam ja i większość obywateli w tym kraju, to oczywiście stracił. Czego się mógł obawiać? Przecież wybrnąłby z trudnych pytań.

Ta odmowa prezydenta Kwaśniewskiego może podzielić polską politykę na dwa bieguny, czarny i biały?

Obawiam się, że już w tej chwili jesteśmy podzieleni, i że ogromna część społeczeństwa będzie przeciwko prezydentowi. Intrygujące będą badania opinii publicznej. Okaże się, czy poparcie dla prezydenta spadnie poniżej 50 procent. Jeżeli osiągnie 20-30 procent, to będzie to można określić drogą takich polityków, jak chociażby Kuczma.

RMF

Zobacz także