"Politycy nas kompromitują"
Ci, co się tam tak strasznie kompromitują i upokarzają nas, to są ludzie w moim wieku trochę, to jest moje pokolenie. To że potem młodzież nam nie wierzy, to właśnie dlatego - ocenia polskich polityków Jerzy Stuhr, rektor PWST w Krakowie.
Tomasz Skory, RMF: Czy pan czasem rozmawia o polityce?
Jerzy Stuhr: Tak!
Chętnie czy niechętnie? Czy dlatego, że sytuacja tego wymaga?
Przedziwnie. Może to jest paradoksalne, ale rozmawiam prywatnie, w domu, najbardziej z moją rodziną, a służbowo chyba w ogóle nie zabieram głosu. Wiąże pewnie się to z moim stanowiskiem. Ja tak bardzo pilnuję tego, żeby uczelnia nie była w jakimkolwiek nawet cząstkowym, mikroskopijnym procencie posądzona o jakąkolwiek sympatię jakiejkolwiek opcji politycznej. Absolutnie wystrzegam się dawania głosu. Może nie będę stereotypowy tutaj, ale ja całe życie zmagam się z prawdą. Mój zawód polega na pewnej interpretacji prawdy i czasem ta moja interpretacja chce, żeby zadziałała na ludzi; żeby ludzie po prostu mi uwierzyli w fikcję, którą ja im podaję. W związku z tym ja prywatnie jestem uczulony na prawdę. Wiem, że można zrobić interpretacją komuś krzywdę, kogoś osądzić, posądzić, itd.; komuś przewrócić kryteria, zniszczyć pewien sposób myślenia, przenicować go. Ja te mechanizmy znam.
I to właśnie ma pan za złe politykom?
Dlatego ja nigdy nie mogę być politykiem, bo ja mam pewną broń, że działam na ludzi.
Pan jest zawodowcem poza tym.
Działam na ludzi i wiem jakimi mechanizmami mogę ich uczucia, stany zmienić. Jeżeli ja robię to w imię sztuki, to jest piękne, to tylko pomaga komuś, ale ja mogę tego użyć również w celu przekonania do pewnej ideologii, w którą np. sam nie wierzę. To powoduje, że zawód polityka dla mnie jest zawodem groźnym. Jeżeli odczuwam jakiś strach, niepokój, to w stosunku do polityków.
Kilka lat temu w reklamówce telewizyjnej naszego radia bardzo wyraziście pan sportretował polityków, występując niemal jako cały Sejm, kreując takie postacie bardzo charakterystyczne dla naszego Sejmu. Czy to było trudne?
Nie było trudne, bo to przecież wciska się w nasze życie - czy chcesz czy nie chcesz, gdziekolwiek jesteś. Siedzę na lotnisku - oglądam obrady Sejmu. Siedzę gdzieś w poczekalni - oglądam komisję śledczą, czy nie oglądam, ale ona się wciska, ciągle gdzieś mruczy koło mnie. Gdzieś te twarze bez przerwy widzę. Oni pchają się pod mikrofony i kamery straszliwie. To mnie otacza. Aktor też musi mieć wyrobione w sobie bardzo umiejętność podpatrywania, a nie wiadomo, co się może na co przydać.
Żeby zagrać małego dyktatorka, trzeba go najpierw podpatrywać?
Ja całe życie podpatruje, wszystkich podpatruje. Podpatruje ich sposób zachowania, sposób bycia. Odruchowo ja ich podpatruje. Jak podpatrzysz taką plejadę, taką galerię ... Pamiętam ta reklama trafiła na szczególny mój moment w tym ostatnim życiu społecznym. Wracałem z zagranicy w nocy. Długo nie byłem w Polsce, reżyserowałem coś gdzieś za granicą i jakby odeszły te problemy ode mnie. Zupełnie żyłem innym życiem, a życiem politycznym tamtego kraju, gdzie byłem, też się specjalnie nie interesowałem. Wracam w nocy i słyszę, że było jakieś haniebne okupowanie mównicy sejmowej, jakieś wrzaski, krzyki, niedopuszczania do głosu - i to wszystko w tym radiu, jak się fale polskie pojawiły, to mnie tak złapało za gardło, że musiałem zatrzymać się na chwilę na autostradzie. Myślę sobie - wróciłem do polskiego piekła jakiegoś i na drugi dzień dostałem propozycję od was, z radia RMF. Myślę: "Nie! Ja muszę to odreagować chociaż jakimś żartem, dowcipem, wygłupem."
Sporo pan tej ironii w tą reklamę włożył. Czy w takiej sytuacji, gdy takie wydarzenia się nasilają, te okupacje mównicy wciąż są w naszym życiu publicznym obecne, można się dziwić ludziom, którzy mają niechęć?
Mnie to zawstydza. Ja mam poczucie wstydu i to już nie za siebie. Ja mam poczucie wstydu za moich studentów, za moje dzieci. A ci, co się tam tak strasznie kompromitują i upokarzają nas, to są ludzie w moim wieku trochę, to jest moje pokolenie. To że potem młodzież nam nie wierzy, to właśnie dlatego. Także ja mam takie poczucie wstydu i coraz mniej chcę się kontaktować z tym, a niestety jako siedzący tu za tym biurkiem, muszę czasem mieć kontakty.