Orphaned Land
Izraelskiego zespołu Orphaned Land nie było na scenie blisko siedem lat. W 1997 roku, już premierze albumu "El Norra Alila", grupa nieoczekiwanie zniknęła ze sceny. Nieoczekiwanie, ponieważ zarówno wspomniana płyta, jak i długogrający debiut - "Sahara" (1994) - zebrały bardzo pochlebne recenzje.
Na szczęście Orphaned Land nie odszedł w zapomnienie. Jak mówi Kobi Fahri, lider izraelskiej grupy, przez cały czas nieobecności na scenie muzycy nie przestawali myśleć o tym, by znów coś wspólnie stworzyć. I stworzyli.
W lutym 2004 roku ujrzał światło dzienne album "Mabool - The Story Of Three Sons Of Seven". Dzieło to niezwykłe. Muzykom udało się skutecznie połączyć na nim elementy metalu z muzyką żydowską i arabską. Nagrania odbyły się w znajdujących się w Izraelu studiach Zaza i Bardo między lipcem a październikiem 2003 roku.
Kobi Fahri jest wymarzonym rozmówcą dla każdego dziennikarza. Dużo i chętnie mówi, a co najważniejsze, mówi ciekawie. Okazją dla Lesława Dutkowskiego do przekonania się o tym była premiera "Mabool - The Story Of Three Sons Of Seven".
Kobi, chyba się domyślasz, jakie będzie moje pierwsze pytanie. Orphaned Land zniknął, lub - jak to stoi w waszej biografii - został zahibernowany, w 1997 roku. Czy stało się tak dlatego, że musieliście iść do wojska, które w Izraelu jest obowiązkowe, czy był też jakiś inny powód?
Nie, to nie z powodu armii. Kiedy podpisywaliśmy kontrakt z Holy Records,członkowie zespołu mieli między 16 a 17 lat i nagraliśmy dwie płyty będąc jeszcze dzieciakami. Zwykle po wydaniu drugiej płyty zdarza się kryzys w takich młodych zespołach, jak my wówczas. Wiąże się to zarówno z kwestiami dotyczącymi kreatywności, jak i z tym, że spędza się za wiele czasu razem. Jeśli weźmiesz pod uwagę jak młodzi wówczas byliśmy, zdasz sobie sprawę, że nie za bardzo mieliśmy pojęcie jak radzić sobie z konfliktami, nie wiedzieliśmy, co zrobić, żeby pozostać razem, nie potrafiliśmy słuchać siebie nawzajem. Zespół opiera się na partnerstwie i powiedziałbym nawet, że jest to często trudniejsze partnerstwo niż na przykład w związku z kobietą. W zespole jest kilka umysłów, z którymi trzeba sobie radzić. Musisz być naprawdę bardzo kreatywnym, by się starać zrozumieć wszystko i utrzymać tę chemię.
Na pewno były konflikty, ale nie doszliśmy nigdy do etapu, w którym nienawidzilibyśmy się albo rozwiązali zespół. Potrzebowaliśmy przerwy.