"Lepper zataił pewne sprawy przed premierem"
Przemysław Gosiewski powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM, że Andrzej Lepper naciskał na odwołanie szefa KRUS Dariusza Rohde, twierdząc, że nie umie się porozumieć z podwładnym. Gosiewski dodał, że wicepremier nie powiadomił premiera o wszystkich aspektach odwołania szefa KRUS.
Posłuchaj:
Przemysław Gosiewski powiedział też, że nie widział dokumentu z dymisją Romana Giertycha. Stwierdził, że wicepremier i minister edukacji spotkał się wczoraj z premierem Kaczyńskim, aby wytłumaczyć swoją niedawną, kontrowersyjną wypowiedź na temat aborcji i homoseksualizmu.
Mamy kilka bardzo istotnych spraw, które chcemy zrealizować dla Polski - mówi minister Przemysław Gosiewski. Gość Kontrwywiadu RMF FM podkreśla jednak, że jego ugrupowanie jest w każdym momencie gotowe do ewentualnych, nowych wyborów.
Gosiewski pytany przez Kamila Durczoka o ewentualne sankcje karne dla Hanny Gronkiewicz-Waltz za spóźnienie z dostarczeniem oświadczenia majątkowego jej męża, stwierdził, że raczej nie będzie to konieczne. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów podkreślił jednak, że jest zaskoczony wypowiedziami prezydent Warszawy, która mówi, że można zaczekać z wykonaniem prawa jakiś czas.
Kamil Durczok: "Gazeta Wyborcza" pisze dzisiaj, że wicepremier Andrzej Lepper zażądał zwolnienia szefa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Naciskać miała na to Małgorzata Gut z gabinetu politycznego Andrzeja Leppera, bo prezes KRUS-u odmówił ustawienia przetargu tak, żeby pani Gut go wygrała. Dlaczego premier zgodził się na odwołanie szefa KRUS-u?
Przemysław Gosiewski: Rzeczywiście pan Andrzej Lepper naciskał na odwołanie pana prezesa Rohde, twierdząc, że nie umie się porozumieć z podwładnym - a rzeczywiście KRUS podlega ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi. Nie wspominał nic o tej sprawie, która jest dzisiaj opisana w gazecie. Oczywiście w takiej sytuacji pan premier podjął decyzję, że jeżeli minister, któremu podlega dany organ nie umie porozumieć się z prezesem, to przychylił się do wniosku.
Czy to nie jest tak, że jeśli ktoś dość istotny - to jest taki "rolniczy ZUS" - ma być odwołany, to może premier powinien się jednak trochę głębiej zainteresować, jakie są rzeczywiste przyczyny tego odejścia?
Pan premier Lepper wielokrotnie podkreślał słabe kompetencje zainteresowanego w kierowaniu tą instytucją. Tutaj trzeba mieć pewnego rodzaju zaufanie do ministrów, bo oni jakby odpowiadają za daną działalność. Oczywiście szef KRUS-u odpowiada prawnie, ale politycznie za działalność tej instytucji odpowiada minister rolnictwa i rozwoju wsi.
A premier ma takie zaufanie do wicepremiera Andrzeja Leppera?
To nie chodzi o zaufanie do premiera Leppera, to chodzi o podobny stosunek do wszystkich ministrów. Jeżeli minister X przyszedłby i powiedział: Podległa mi jednostka źle działa i chcę zmienić szefa, to sytuacja byłaby podobna. Natomiast rzeczywiście, już po fakcie odwołania uzyskaliśmy wiedzę.
No właśnie. I wtedy premier skierował - jak się już zapoznał z tą sprawą - sprawę co Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Czy odwołany prezes może zostać przywrócony na to stanowisko?
Proszę zauważyć, my natychmiast zareagowaliśmy - tylko sprawa została przesłana do kancelarii, zostało powiadomione CBA, tutaj nie ma wyjątków dla nikogo. Jeżeli w wyniku postępowania będzie potwierdzona ta sytuacja, to ta pani natychmiast będzie musiała utracić pracę, bez względu na jej związki z Samoobroną czy z panem Andrzejem Lepperem. Natomiast będziemy się także zastanawiać nad sytuacją pana prezesa Rohde.
Czyli powrót prezesa Rohde nie jest wykluczony?
Zobaczmy, jakie są wyniki postępowania. Rzeczywiście sprawa wydaje się być bulwersująca. Nie ukrywam, że pan Andrzej Lepper całkowicie utajnił przed panem premierem, że mógł być konflikt wokół tej sprawy.
Panie ministrze, a czy to nie jest tak, że to jest jednak dowód, że premier nie powinien ufać wicepremierowi Lepperowi?
Myślę, że trzeba wyjaśnić, jaką wiedze miał w ogóle pan Andrzej Lepper.
Przed chwilą pan powiedział, że wicepremier ten aspekt całej sprawy zataił przed premierem.
Tak, bo oczywiście nie poinformował, mówiąc o odwołaniu, że to jest spór. Chciałbym się dowiedzieć, na ile wiedzy miał pan Andrzej Lepper, jakie były w ogóle szczegóły tej sprawy. Myślę, że Centralne Biuro Śledcze to wyjaśni. To jest przykład, że my w takich sprawach reagujemy natychmiast.
Panie ministrze, wicepremier Giertych paradował wczoraj piechotką, spacerkiem do premiera Kaczyńskiego z tajemnym pismem pod pachą. Dziennikarzom powiedział, że to jest dymisja. Pan ma jakieś informacje, że w tym czerwonym, eleganckim etui była dymisja wicepremiera Giertycha?
Pan premier Giertych nie okazywał żadnych pism wczoraj.
Z czymś szedł... Oprócz marsowej miny, oczywiście.
Myślę, że szedł po to, aby wyjaśnić cała sprawę. Dalej podtrzymuję, że pan Roman Giertych nie miał prawa powołać na radę ministrów czy organ rady ministrów, bo oczywiście takiego upoważnienia nie miał.
Ale jest tak, że wczoraj dymisji nie było, choć niektórzy jej się spodziewali. Czy to jest tak, że wcześniejsze wybory są PiS-owi nie na rękę?
Proszę pana, jeżeli chodzi o nasza partię i jeżeli spojrzymy na notowanie to my oczywiście jesteśmy gotowi w każdej chwili do wyborów.
To ile jeszcze takich wolt i awantur premier jest w stanie znieść?
Proszę pana, chodzi o coś innego. Mamy kilka bardzo istotnych spraw, które chcemy zrealizować dla Polski. Zobaczmy: mamy bardzo znaczący wzrost gospodarczy; jest plan budowy dróg; cały czas wdrażane są ustawy dotyczące 3 milionów mieszkań; jest dokonywana bardzo istotna reforma państwa i chcemy te reformy dokończyć.
To prawda, ale z drugiej jest kwestia jakości osób, z którymi się to realizuje - temat powracający od samego początku zawarcia tej koalicji. Powtarzam pytanie: ile takich wolt, ile takich awantur premier może wytrzymać?
Oczywiście, w pewnym momencie może być tak, że coś przekroczyło swoją miarę. Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć: to, że musimy taką koalicję tworzyć też wynika z układu arytmetycznego w Sejmie. Chciałbym wyraźnie powiedzieć: proszę zauważyć, ile zrobiono w Polsce wciągu tych 15 miesięcy. To jest możliwe dzięki tej koalicji - to trzeba otwarcie powiedzieć.
Panie ministrze, mamy awanturę o samorząd ze spóźnionymi oświadczeniami majątkowymi. 3 lata więzienia za spóźnienie się z oświadczeniem majątkowym?
Przede wszystkim 3 lata więzienia za zatajenie prawdy.
Ale za spóźnienie - tak czy nie?
Natomiast za to, że ktoś uporczywie nie przedkłada oświadczenia, również powinna być sankcja. Były takie przypadki, że ktoś mówił?
Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz byłaby takim przypadkiem, w którym ta sankcja, ten przepis mógłby być zastosowany?
Myślę, że nie. Natomiast to, co jest istotne, panie redaktorze, zaskakują mnie wypowiedzi pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ona jest profesorem prawa - ja jestem sam prawnikiem, pan jest prawnikiem - i jeżeli pana Hanna Gronkiewicz-Waltz, że można zaczekać z wykonaniem prawa jakiś czas, to jestem zaskoczony.
Rozumiem, że za spóźnienie się z oświadczeniem majątkowym, pan w swojej propozycji nie przewiduje 3 lat więzienia?
Nie, inaczej. Za to, że ktoś nie składa oświadczenia majątkowego w sposób świadomy, celowy, to oczywiście przewiduję. To jest jasne. Natomiast tu jest ocena sądu. Druga sprawa, która jest bardzo istotna, że podanie nieprawdy w oświadczeniu też musi się wiązać z sankcją, bo inaczej te oświadczenia nie mają sensu.
Przemysław Gosiewski - szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, był gościem Kontrwywiadu. Dziękuję.
Dziękuję bardzo.