Kulisy PRL: Gomułka za kratkami
O historii najnowszej, funkcjonowaniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, działalności słynnego X Departamentu i Władysławie Gomułce rozmawiamy z prof. Jerzym Eislerem, historykiem, dyrektorem Oddziału IPN w Warszawie.
Jak mamy obecnie patrzeć na działania X Departamentu i Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego? Czy ma jakieś znaczenie dla współczesnych?
To jest już rozdział zamknięty, czas przeszły dokonany, o którym nie wolno zapominać, z którego trzeba wyciagnąć odpowiednie wnioski. Na przykład takie, że polityka nie może być uprawiana przy pomocy siły, że nie można ludzi więzić z powodów politycznych. W Europie takie przekonanie jest coraz bardziej powszechne, chociaż w kilku państwach europejskich ciągle jeszcze zamyka się ludzi za przekonania polityczne. Białoruś Aleksandra Łukaszenki w porównaniu z sąsiednimi państwami jest straszliwym skansenem, ale jeżeli spojrzeć na Europę sprzed 20 lat, to stwierdzimy, że PRL pod rządami generała Wojciecha Jaruzelskiego wcale nie była bardziej liberalna i interesująca. To też był smutny barak.
Ile osób poniosło śmierć w wyniku działań MBP i X Departamentu?
Nie ma jakiejś konkretnej statystyki. My na ogół mówimy o liczbie wyroków wydanych przez wojskowe sądy rejonowe. Było ich około 5 tysięcy, z czego 3,5 tysiąca wykonano. Do tego dochodzą wyroki wydane przez sądy cywilne . W sumie, w ciągu 12 lat funkcjonowania Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Departamentu X, skazanych zostało kilkadziesiąt tysięcy osób. Natomiast liczba tych, które zmarły w więzieniach i obozach podległych MBP, to około 20 tysięcy.
Dlaczego Władysław Gomułka został zatrzymany przez funkcjonariuszy X Departamentu? Czy był wrogiem wewnętrznym?
Jedną z cech wszystkich systemów totalitarnych jest wyszukiwanie rzeczywistego lub urojonego wroga. Musi być wróg, żeby mobilizować masę - wróg zewnętrzny i wróg wewnętrzny . Nie inaczej było w polskiej odmianie komunizmu. Czy Gomułka był wrogiem wewnętrznym? Nie. Gomułka był swój. Gomułka różnił się z Bierutem - trzeba to wyraźnie powiedzieć - co do taktyki , co do pewnych elementów, ale obaj byli komunistami, dla których nie istniało pojęcie wolnych wyborów, nie istniało pojęcie środków komunikacji społecznej nie poddawanych cenzurze, dla których zawsze istniał prymat partii nad władzą państwową, dla których można było posługiwać się terrorem w życiu politycznym. Owszem, różnili się, ale był to spór w rodzinie. Uwięzienie Władysława Gomułki , to była zupełnie inna sytuacja niż więzienie działaczy polskiego państwa podziemnego czy żołnierzy AK w powojennej Polsce.
Co wobec tego spowodowało, że tak znaczący działacz jak Gomułka został uwięziony?
Wydaje się , że Gomułka był faktycznie przeciwnikiem kolektywizacji rolnictwa, i że traktował rolnictwo, takie upaństwowione, jako coś gorszego. Jednak sygnał z Rosji był wyraźny, że ma być kolektywizacja rolnictwa, choćby i na siłę. I z tym się Gomułka wyraźnie nie zgadzał, to diametralna róźnica poglądów między Bierutem a Gomułką. I to był jeden z powodów, dla którego Gomułkę uwięziono. Drugim powodem był zapewne jego stosunek do kierowniczej roli Związku Radzieckiego. Gomułka gotów był ją zaakceptować , ale pod warunkiem, że ta radziecka ingerencja w sprawy polskie nie będzie bezwzględna i nieograniczona, i że nie będzie dotyczyła wszystkich sfer. W tych kwestiach wydaje się, że Bierut był bardziej przychylny, godził się na rzeczy, na które Gomułka zgodzić się nie chciał, nie umiał. Zatrzymanie Gomułki nie było poleceniem z Moskwy, była to decyzja polska . Jednak należy przypuszczać, że konsultowana w jakiś nieformalny sposób z ZSRR. Takie zachowanie dotyczyło większości państw bloku komunistycznego. Tego typu procesy były wcześniej na Węgrzech, w Bułgarii, w Czechosłowacji. To była pewna prawidłowość systemu - rewolucja pożera własne dzieci i tutaj Gomułka-rewolucjonista, ale taki rewolucjonista trochę krnąbrny, trochę niezależny, był przeciwnikiem...
Dlaczego wobec uwięzionego Władysława Gomułki nie stosowano takich środków jak wobec innych więźniów, czyli bicia, tortur...?
Traktowany był w sposób specjalny, ale prawdopodobnie z powodu pewnych obaw. Wtedy każdy mógł znaleźć się w tym miejscu, gdzie Gomułka, więc wiedziano, że bezpieczniej jest nie przesadzać z brutalnością w stosunku do niego. Był on, jakby nie było, bardzo ważną personą... To był taki rodzaj zabezpieczenia się na przyszłość - izolujemy go, ale stworzymy mu warunki, o jakich żołnierze podziemia niepodległościowego, działacze AK czy nawet inni komuniści tacy, jak chociażby Jan Spychalski, mogą tylko marzyć. Oni byli poddawani bardzo brutalnemu śledztwu, Gomułki to nie dotyczyło, więc na pewno był więźniem na specjalnych prawach.
Dlaczego nie doszło do procesu Gomułki? Nie było za co sądzić, czy nie udało się zebrać dowodów?
Można jedynie spekulować na ten temat. Mówi się, że powodem, że do procesu jednak nie doszło, mogła być śmierć Stalina w marcu 1953 roku, ale to wydarzenie raczej tego nie tłumaczy , ponieważ np. prymasa Stefana Wyszyńskiego aresztowano nawet pół roku po śmierci Stalina. Do nieosoądzenia Gomułki mogły przyczynić się jakieś jego cechy osobowościowe, które nie ułatwiały wszczęcia procesu, no i prowadzenia samego śledztwa. Gomułka był rzeczywiście komunistą, ale w odróżnieniu od wielu towarzyszy nie był w stanie kłamać, konfabulować, zmyślać. On rzeczywiście mówił prawdę , był taki prostolinijny i nie nadawał się na bohatera procesu pokazowego. Nigdy nie można było mieć pewności, że nie wstanie i nie powie - że odwołuje swoje zeznanie, że zostały na nim wymuszone siłą.
Zachowywał się inaczej niż inni komuniści?
Tak, Gomułka różnił się od innych przesłuchiwanych i więzionych działaczy partyjnych czy komunistów. Niektórzy nie mogąc znieść dalszego śledztwa , bicia czy tortur, wręcz prosili oficerów o pomoc. Często do przesłuchujących ich funkcjonariuszy mówili : "Dajcie mi towarzyszu jedno nazwisko, ja powiem, o kogo wam chodzi?" albo "Napiszcie za mnie, a ja to podpiszę". Gomułka nigdy by czegoś takiego nie powiedział i nie zrobił. Gdyby chciano go zamordować, to by to zrobiono. Jednak w życiu ludzkim jest kilka czynników, które się wymykają merytorycznej, rzeczowej analizie, takie jak przypadek czy ludzkie wątpliwości i wahania. Nawet ci najgorsi, zupełnie pozbawieni sumienia, czasami zachowują się dziwnie...
Czy tak aktywne działania aparatu bezpieczeństwa w latach 40. i 50. w poważnym stopniu wpłynęły na możliwy rozwój cywilizacyjno-gospodarczy?
Na pewno tak. Na cały okres PRL można patrzeć w jakimś sensie jako na czas stracony. Odkrywaliśmy odkryte Ameryki, wprowadzaliśmy własne wynalazki , chociaż na świecie były od wielu lat znane. Obecnie dysponujemy tym, co na świecie jest najlepsze. Nie musimy mieć własnych proszków do prania , odkrywać mydła i wszystkiego innego. Wtedy byliśmy swoistym skansenem . Ja już nie mówię o aspekcie niepodległościowym, o braku wolności, bo to jest oczywiste, ale o wymiarze cywilizacyjno-gospodarczym. To nie tylko okres funkcjonowania X Departamentu, to całe 45 lat podwiązania pod radziecką technologię, pod radziecką gospodarkę... To handlowanie z państwami na podobnym poziomie rozwoju. Te gospodarki wcale się nie uzupełniały, dogmat był wiadomo jaki - budować przemysł ciężki! Więc wszyscy budowali huty, walcownie, stalownie, wielki fabryki - kombinaty, natomiast nikt nie potrafił wyprodukować ładnych, wygodnych i stosunkowo tanich butów, nikt nie potrafił na masową skalę rozwiązać problemów przemysłu spożywczego, przemysłu lekkiego - to była kwadratura koła.
Jakie wnioski powinniśmy wyciągać z tej naszej bolesnej historii? Z lekcji komunizmu i podległości ZSRR, z lekcji rządów Gomułki, Bieruta, Gierka, Jaruzelskiego, z lekcji mordów i prowokacji, z lekcji stanu wojennego... Jak uczyć tej historii?
Dla młodych Polaków naprawdę nie jest teraz tak bardzo ważne , jaką dzielnicę miał jaki książę po podziale dzielnicowym po śmierci Bolesława Krzywoustego. Na lekcjach historii powinno się wyciągać wnioski z przeszłości, jak chociażby z PRL i z funkcjonowania X Departamentu . Wnioski edukacyjne są jasne: nie wolno bić, nie wolno łamać prawa - to oczywiście banalne, ale to trzeba powtarzać naszym dzieciom, naszej młodzieży... Powinniśmy to wbijać im to do głów, ale nie pałkami, ale właśnie drogą edukacji, także poprzez historię. Jednak nauczyciele wolą uczyć o kolumnach korynckich i jońskich niż np. właśnie o X Departamencie. Nie zależy też na tym Ministerstwu Edukacji, bo jego urzędnicy uważają, że nauczanie historii ma już swoje sprawdzone koleiny i jakoś się kręci... Zmiany sytuacji nie chcą też sami historycy, bo twierdzą, że PRL i X Departament to nie jest historia, tylko polityka.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Emilia Chmielińska