Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kleszcze atakują

Od lat wzrasta w Polsce liczba osób zakażonych boreliozą - chorobą, na którą nie ma szczepionki. Jednocześnie firmy farmaceutyczne wydają wielkie pieniądze, żeby nakłonić nas do szczepienia przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu, mimo że rocznie na to schorzenie zapada około 300 osób.

/MWMedia

Myjmy nogi

Rozmowa z prof. ANDRZEJEM ZIELIŃSKIM z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego

Od kilku tygodni w mediach panuje prawdziwa histeria związana z chorobami przenoszonymi przez kleszcze. Czy to tylko fakt medialny, czy prawdziwy problem społeczny?

Występujące w Polsce kleszczowe zapalenie mózgu jest łagodniejsze od innych zapaleń mózgu i stanowi pewien problem, lecz znacznie mniejszy niż borelioza. Myślę, że na boreliozę może chorować nawet dwa razy więcej osób, niż podają oficjalne statystyki. Może o tym świadczyć fakt, że na przykład po czeskiej stronie granicy notuje się znacznie więcej przypadków zachorowań niż po naszej stronie, a przecież warunki w obu krajach są bardzo zbliżone. Borelioza to poważna choroba, przed którą powinniśmy starać się zabezpieczyć.

Jak, skoro nie ma na nią szczepionki?

W wielu światowych ośrodkach trwają prace nad szczepionką, ale na razie nic nie wskazuje na to, że pojawi się ona za rok lub dwa. Na razie powinniśmy więc być bardziej przezorni. Dorosłe kleszcze bywają nosicielami chorób, ale głównym sprawcą zakażeń są larwy, a przede wszystkim nimfy, pośrednie stadium rozwojowe owada, między larwą a dorosłym osobnikiem. Są bardzo małe, więc często je przegapiamy. Najlepszą formą profilaktyki jest po powrocie z lasu umycie nóg wodą z mydłem za pomocą miękkiej szczotki, przynajmniej do wysokości uda. Amerykanie jako pierwsi rozpowszechnili ten sposób zapobiegania chorobie. Uczą tego dzieci i dorosłych w stanach, w których występują kleszcze.

Bardzo często słyszymy potoczne opinie, że na Mazurach czy na Podlasiu ludzie przez pokolenia zbierali runo leśne, byli kłuci przez kleszcze i nie chorowali.

Nie ulega wątpliwości, że borelioza jest chorobą narastającą, choć ten wzrost nie jest szczególnie dramatyczny. Na pewno na zwiększenie ilości zachorowań ma wpływ szybko rozwijająca się turystyka. Mamy coraz więcej wolnego czasu, który aktywnie spędzamy na świeżym powietrzu, zwłaszcza w lasach. Wspomniał pan o większej niż w innych regionach zachorowalności na boreliozę na Podlasiu. To prawda. Jednak wiązałbym to nie tylko z tym, że jest tam duże skupisko lasów, ale także ze szczególnym zaangażowaniem naukowców z białostockiej uczelni, co przekłada się na dużo mniejszą niż w innych regionach liczbę przegapianych przypadków tej choroby.

Czy boreliozę da się całkowicie wyleczyć?

Tak. Problem polega na tym, że wielu chorych zaniedbuje leczenie i wówczas choroba może przejść w stan przewlekły.

Na stronie internetowej Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę można przeczytać, że na tę chorobę zmarł znany aktor Eugeniusz Priwiezieńcew. A więc z tą wyleczalnością może być różnie.

Nie znam historii leczenia pana Priwiezieńcewa, ale przypuszczam, że musiał także cierpieć na inne dolegliwości. Odsetek przypadków śmiertelnych jest naprawdę znikomy - podobnie jak kleszczowego zapalenia mózgu.

Szóstka w Dużym Lotku

Rozmowa z KATARZYNĄ KMIEĆ, wiceprezesem Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę

Ilu Polaków może chorować na boreliozę?

Żadna instytucja nie prowadzi dokładnej statystyki. Dane są tylko szacunkowe. Do tego z nieznanych mi powodów laboratoria od roku nie mają już obowiązku zgłaszania do sanepidu przypadków boreliozy. Bardzo wielu ludzi nie ma świadomości, że cierpi na tę chorobę. Zdarzają się przypadki, gdy osoby, u których postawiono diagnozę stwardnienia rozsianego, reumatoidalnego zapalenia stawów, chorobę Alzheimera czy Parkinsona, są chore na boreliozę i po zastosowaniu odpowiedniego leczenia wracają do zdrowia.

Czy do stowarzyszenia należą także ludzie chorzy na boreliozę?

W zdecydowanej większości. Ja na przykład jestem jedną z najdłużej leczących się na tę chorobę pacjentek w kraju. Jestem nauczycielką biologii i przed czterema laty, podczas zajęć z uczniami w lesie, coś ugryzło mnie w szyję. Nie widziałam tego kleszcza, ale ponieważ był to kwiecień, więc przypuszczam, że ukąsiła mnie nimfa. Zrobił się ogromny rumień. Jednak lekarz zbagatelizował sprawę i zamiast antybiotyków przepisał mi maść. Po jakimś czasie pojawiły się zaniki pamięci, co w moim zawodzie jest prawdziwą tragedią. Nie mogłam przypomnieć sobie nawet oczywistych rzeczy. Odczuwałam senność i potworne zmęczenie. Miałam trudności z podniesieniem ręki i napisaniem kilku słów na tablicy. Potem choroba zaatakowała mi niemal wszystkie stawy. O tym, że to borelioza, dowiedziałam się po dwóch latach. Od 2006 roku regularnie zażywam antybiotyki i jest coraz lepiej, ale stawy nadal mnie bolą.

Na szczęście nie wszyscy chorzy leczą się tak długo jak pani.

Jeżeli po ukąszeniu kleszcza pojawił się rumień, ale nie było innych objawów i szybko została postawiona prawidłowa diagnoza, to leczenie zajmuje około 6-8 tygodni. Gdy jednak razem z rumieniem pojawiły się objawy grypopodobne, bóle głowy, osłabienie, bóle stawów, to większość znanych mi osób z takimi objawami leczyła się około 10 miesięcy. Im później rozpoznamy chorobę, tym dłużej będziemy musieli się leczyć. Rumień jednak nie zawsze się pojawia i pacjenci latami szukają przyczyn pojawiających się później dolegliwości. Trzeba pamiętać, że oprócz boreliozy i zapalenia mózgu kleszcze przynoszą także szereg innych patogenów. Niektóre źródła szacują ich liczbę nawet na czterdzieści. Piętnaście jesteśmy w stanie nazwać, a osiem wykryć naszymi niedoskonałymi testami. Dlatego gdy ktoś po ukąszeniu przez kleszcza zachoruje jedynie na boreliozę, a jest wolny od innych schorzeń, to w naszym stowarzyszeniu mówi się, że ma tak wielkie szczęście, jakby wygrał szóstkę w Dużym Lotku.

W ostatnich latach kleszcze pojawiają się nawet w miejskich parkach.

Mieszkam w mieście i ostatnio mąż znalazł kleszcza na szybie naszego samochodu. Można je spotkać w samym sercu Górnego Śląska, w Chorzowie, gdzie mieszkańcy i turyści spędzają wolny czas w Parku Kultury i Wypoczynku. Ostatnie doniesienia mówią, że ponad 40 proc. bytujących tam kleszczy było zarażonych boreliozą. Jedna z moich koleżanek została ukąszona przez kleszcza w tramwaju, a inna w samym centrum Londynu. Kleszcze są w parkach, na skwerach i przydomowych ogródkach, przynoszą je do domu nasze psy i koty. Ciepłe zimy i zaprzestanie opryskiwania lasów to, moim zdaniem, główne przyczyny inwazji tych pajęczaków. W tym roku wyciągnęłam samicę kleszcza ze skóry mojego kota i włożyłam do szczelnie zakręconego słoika. Mimo że nie dochodzi tam powietrze, pajęczak złożył jajka, a jedna samica składa ich około 2 tysięcy! Jeżeli samica była zarażona, to całe jej potomstwo również!

Czy leczenie boreliozy jest refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia?

Na wizytę w poradni chorób zakaźnych trzeba czekać nawet pół roku! A dla ukąszonych przez kleszcza najważniejsze jest natychmiastowe leczenie. Antybiotyki refundowane przez NFZ to leki w niskich dawkach, które na dodatek przepisuje się najwyżej na cztery tygodnie, co nie likwiduje krętków boreliozy. W takiej sytuacji musimy leczyć się za własne pieniądze. Stosując tanie antybiotyki, miesięcznie wydaję na leczenie 700 zł. Są jednak osoby, które muszą wyłożyć nawet do 2500 zł. Nie dość, że leki są strasznie drogie, to często we własnym zakresie trzeba sprowadzać je z Czech lub Niemiec. Tak więc jeżeli ktoś twierdzi, że leczenie boreliozy w Polsce jest łatwe i bezpłatne, to bardzo się myli. Mam na myśli leczenie niestandardowe, bo z naszych obserwacji wynika, że miesięczne leczenie stosowane przez naszych lekarzy prowadzi najczęściej do przewlekłej boreliozy.

Kampania w mediach, wystąpienia lekarzy i naukowców nie dają jednoznacznej odpowiedzi, czy mamy bać się kleszczy bardziej niż przed laty? Czy szczepić się przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu, skoro rocznie zapada na tę chorobę od 200-300 osób, gdy na grypę od 300 tysięcy do miliona?

Tylko jedno jest pewne - niewielkie kleszcze przynoszą coraz większe zyski firmom farmaceutycznym.

KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Angora

Zobacz także