Jak Ronald Reagan podwyższał podatki
Administracja Donalda Trumpa, chwaląc się "najwyższą obniżką podatków w historii", powołuje się na dziedzictwo Ronalda Reagana. Nie wspomina się przy tym, że Reagan wielokrotnie podnosił podatki, by łatać dziurę budżetową.
1 stycznia weszła w życie republikańska reforma podatkowa, obniżająca podatki przede wszystkim najbogatszym Amerykanom - w myśl przekonania, że ich bogactwo będzie skapywać na resztę społeczeństwa w postaci inwestycji i miejsc pracy (czytaj więcej na ten temat).
Republikanie odnoszą się do wielkiej obniżki podatków dokonanej w 1981 roku przez Ronalda Reagana. Republikańska opowieść o latach 80. brzmi następująco: Reagan dokonał gigantycznej obniżki podatków, dzięki czemu gospodarka znacznie przyspieszyła. I teraz historia się powtórzy.
Jednak w tej narracji o wielkim sukcesie obniżki Reagana są pewne luki.
Z wyliczeń Departamentu Skarbu wynika, że sama ustawa "Economic Recovery Tax Act" (1981) poskutkowała spadkiem dochodów skarbu państwa o 111 miliardów dolarów w ciągu czterech lat.
Ten fakt, a także rosnące wydatki, spowodował, że gwałtownie wzrósł deficyt budżetowy USA.
W tym miejscu konserwatywni analitycy obwiniają ówczesnych demokratów, którzy w Kongresie mieli na złość Reaganowi zwiększać wydatki na obronność i infrastrukturę. Tyle że dziś część ekonomistów właśnie tym wydatkom przypisuje pobudzenie wzrostu gospodarczego i wyjście z recesji w latach 80., a prezydent nie sprzeciwiał się im, domagał się jedynie cięć w innych sektorach.
Warto zauważyć, że w 1982, a więc pierwszym roku obowiązywania obniżonych podatków, a jeszcze przed wspomnianymi inwestycjami publicznymi, PKB USA spadł o 1,9 proc.
Niezależnie od tego, czy wzrost w późniejszych latach przypiszemy, zgodnie ze szkołą liberalną - obniżeniu podatków czy też, jak chciałby tego "wujek Keynes" - wzrostowi wydatków, a może obniżeniu stóp procentowych przez Fed, nie ulega wątpliwości, że w kolejnych latach podatki zaczęły z powrotem rosnąć. Reagan uświadomił sobie, że z obniżką po prostu przesadził. Dowód? W dalszej części prezydentury wycofał się z połowy cięć podatkowych - tak szacował to ekonomista Bruce Bartlett, doradca Ronalda Reagana. Łącznie ikona konserwatystów podwyższała daniny 11-krotnie, zwłaszcza w ustawach: Tax Equity and Fiscal Responsibility Act - 1982, Social Security Amendments - 1983 i Deficit Reduction Act - 1984.
Więcej, zarówno Bruce Barlett, jak i historyk podatkowy Joseph Thorndike, a także analityk Departamentu Skarbu Jerry Tempalski zgadzają się, że podpisane przez Reagana ustawy z 1982 i 1984 roku stanowiły "największy wzrost podatków w czasach pokoju".
Reagan nie tylko likwidował luki podatkowe - co może być chwalone zarówno z pozycji konserwatywnych, jak i lewicowych - ale też np. zdecydowanie podwyższał świadczenia socjalne najlepiej zarabiających.
Administracja Trumpa, tak chętnie powołująca się na dorobek Reagana, świadomie utrzymuje luki podatkowe wykorzystywane przez najbogatszych. Obecny prezydent w trakcie kampanii wyborczej wielokrotnie obiecywał zlikwidowanie luki pozwalającej m.in. menedżerom funduszów hedgingowych na niepłacenie podatku dochodowego (carried interest loophole). Ustawa się zmieniła, luka pozostała.
Wracając do Reagana - były prezydent koniec końców oczywiście więcej obniżył niż podniósł, co należy przypisać przede wszystkim ustawie z 1981 roku. Jak wyliczała jego administracja, w trakcie swojego urzędowania cięcia podatkowe Reagana wyniosły 275 miliardów dolarów, a podwyżki danin 133 miliardy dolarów. Przy opowieściach o cudzie gospodarczym Reagana warto jednak dopisać, że gospodarka rosła szybciej w latach 1950-70, gdy podatki były dużo wyższe.