Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Gronkiewicz-Waltz: Przyszli z krzyżem, ale go zabrali

Przyszli z krzyżem, ale go zabrali. Zostali uprzedzeni przez straż miejską, przez policję, która tam była, że będą normalne postępowania o wykroczenia, mandaty - tak o obrońcach krzyża i wczorajszych wydarzeniach przed Pałacem Prezydenckim mówiła w Kontrwywiadzie RMF FM Hanna Gronkiewicz-Waltz.

/RMF

Konrad Piasecki: Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydent Warszawy oraz wiceprzewodnicząca PO w Kontrwywiadzie RMF FM, dzień dobry.

Hanna Gronkiewicz-Waltz: - Dzień dobry.

Pani prezydent, w której z tych ról podpisze pani deklarację łódzką?

- Ja myślę, że trzeba raczej działać niż podpisywać, bo można deklarować różne rzeczy a potem się w ogóle tego nie trzymać.

Działania mogą być konsekwencją podpisywania.

- Myślę, że działania są niezależne od podpisywania, dlatego że albo politycy będą rzeczywiście trochę się mitygować jeśli chodzi o słownictwo, sposób mówienia, ale też czasami chodzi o tembr mówienia i w debacie publicznej akurat staram się tego nie robić. Czasami merytorycznie mogę ostro polemizować, ale nie mam w zwyczaju upokarzania przeciwników.

Rozumiem, że wyrzeczenie się sformułowań typu "wataha" czy "bydło" nie sprawiłoby pani większego problemu.

- Nie używam takich sformułowań, staram się w życiu publicznym być wyrazistą, ale jednak bez dodatkowych emocji.

A myśli pani o pojawieniu się na pogrzebie pana Rosiaka w Łodzi?

- Nie, nie myślałam o tym. Nie znałam pana Rosiaka. Myślę, ze organy państwowe, które będą, na pewno ktoś przyjdzie, się pojawią także... Muszę powiedzieć, że bardzo mnie ta śmierć poraziła. Wyobrażałam sobie od razu, że mogłoby to potencjalnie dotknąć kogoś z mojej rodziny, jakby się angażował. Tak że jest to straszna zbrodnia, która się wydarzyła niestety.

A która będzie miała swoje konsekwencje, czy już ma swoje konsekwencje np. w ochronie politycznych miejsc Warszawy?

- Nie chcę wszystkiego mówić, bo akurat bezpieczeństwo to nie jest taka rzecz, którą należy ogłaszać. Ale rzeczywiście straż miejska ma adresy wszystkich biur poselskich i częściej niż normalnie tam zagląda. Za policję się nie wypowiadam, ale myślę, że podobnie.

Pani ochrony nie dostała?

- Nie dostałam. Ja miałam ochronę przez prawie 9 lat jak byłam prezesem NBP. Był to okres turbulencji finansowych, bankowych i miałam ochronę, bo też otrzymywałam groźby. Tak że nie chcę żeby było takie wrażenie, że groźby otrzymywane są tylko teraz. W latach 90. różne osoby też otrzymywały groźby i stąd była moja ochrona.

A po wojnach o krzyż nie stała się pani osobą pod specjalnym nadzorem?

- Wie pan, myślę że jeśli będą jakieś poważne groźby, to oczywiście zawiadomię wtedy odpowiednie organy. Listy dostaję różne. Inwektywy spotykają mnie różne jak jestem na ulicy i to nie od dzisiaj. Jeszcze zanim te wszystkie wydarzenia były z krzyżem. Ludzie się wobec mnie zachowują jedni agresywnie, drudzy mile. Tak to jest w życiu publicznym.

Przed Pałacem znów wczoraj stanął krzyż. Stanął, stoi i będzie stał?

- Nie, nie. To byli tak zwani obrońcy krzyża, którzy przyszli z krzyżem, ale go zabrali.

Czyli on już w tej chwili nie stoi?

- Nie, wedle mojej wiedzy nie stoi. Zostali uprzedzeni przez straż miejską, przez policję, która tam była, że będą normalne postępowania o wykroczenia, mandaty.

I to ich skłoniło do zabrania krzyża? Bo miał stać do 11 listopada.

- No tak, ale nie stanął. Wzięli krzyż z powrotem i na pewno to miejsce będzie pilnowane, tak jak jest cały czas.

A czy służby miejskie odnotowały te incydenty, o których mówił ostatnio w Sejmie prezes Prawa i Sprawiedliwości? Gaszenie papierosów na szyjach modlących się kobiet. Straż miejska coś wnosiła?

- Nie, nie odnotowały, aczkolwiek, jak pan wie, straż miejska sama była przedmiotem ataku tych ludzi. Jak pan pamięta, 3 sierpnia po prostu fizycznie zaatakowali te osoby, które tam były. Ale straż miejska nic takiego nie odnotowała. Nie mam takich meldunków.

"Brzydki, tandetny, ohydny" - wdowa po Przemysławie Gosiewskim tak określa pomnik na Powązkach. Pani podoba się bardziej?

- Pani Gosiewska nie uczestniczyła w tych spotkaniach, głównie wdów, ale generalnie rodzin osób, która tam są pochowane, które dawały pewne uwagi. I wybitny artysta rzeźbiarz pan Martynau je uwzględniał. Tak że z tego co wiem, a spotkałam się z kilkoma wdowami, nie miały one takich zastrzeżeń, co do estetyki. No, ale jak widać, rzecz jest gustu. Pani Gosiewska należy do tych odosobnionych osób, które uważają, że jest nieładny. Natomiast większość rodzin pochowanych tam osób go zaakceptowała.

A myśli pani, że to rzecz gustu czy rzecz polityki i poglądów politycznych.

- Pani Gosiewska jest radną PiS-u na Woli więc nie jest tylko wdową, ale jest samodzielną działaczką polityczną. Trudno mi powiedzieć, nie siedzę jej w głowie, chcę to lepiej wytłumaczyć na zasadzie "rzecz gustu", a jak jest naprawdę... być może jest w tym dużo polityki.

A warszawiacy w sondażach mówią: chcemy pomnika ofiar Smoleńska, nie chcemy pomnika Lecha Kaczyńskiego. Czy dla pani te sondaże, bo tak pani kiedyś deklarowała, są wytyczną na drugą kadencję?

- Ja bym powiedziała tak. Po kampanii zrobimy takie dogłębne badania opinii publicznej w Warszawie, które bardzo konkretnie odpowiedzą na pytanie, ja to wyraźnie powiedziałam, czy warszawiacy chcą drugiego upamiętnienia oprócz Powązek, czy chcą drugiego pomnika w centrum. I takie będzie konkretne pytanie. I w zależności od tego jaki będzie wynik, bo ja jestem tutaj na służbie u warszawiaków, tak wykonam.

To będzie taki wynik równania? To znaczy jeśli warszawiacy powiedzą: tak chcemy pomnika ofiar Smoleńska, to będzie pomnik ofiar Smoleńska.

- Wtedy będę szukała miejsca w centrum. Oczywiście dla jednych ono będzie wystarczająco godne, dla innych nie, ale będę szukała miejsca w centrum. Oczywiście nie na Krakowskim.

Ma pani jakąś propozycję już dzisiaj?

- Będę szukała w centrum, tak żeby ktoś nie powiedział, że to jest gdzieś na obrzeżach Warszawy.

A jeśli warszawiacy powiedzą: chcemy też pomnika Lecha Kaczyńskiego?

- Ja będę pytała o pomnik ofiar, bo taka była cały czas dyskusja. Powiem szczerze, że nigdy nie słyszałam nic na temat pomnika Lecha Kaczyńskiego.

Są też pomysły budowy pomnika zmarłego prezydenta.

- Do mnie nie dotarł taki pomysł.

Nie słyszała pani o pomysłach?

- No nie. Ofiar zawsze było...

No, może być pomnik ofiar i może być osobno pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- Ale to już jest inny tryb. To już wtedy zbierze się komitet i Rada Warszawy, która zadecyduje. To już jest normalny tryb jak do pomnika każdej innej osoby.

Na koniec chciałem zapytać czy Czesław Bielecki jest, uważa pani, najgroźniejszym z możliwych kandydatów PiS-u na prezydenta Warszawy? Najgroźniejszym dla pani?

- Ja traktuję swoich rywali poważnie, więc myślę, że jest całkiem poważnym kandydatem, chociaż osobiście uważam, czego już się nie sprawdzi, że groźniejsza byłaby na przykład pani Kluzik-Rostkowska czy nawet Paweł Poncyljusz.

Bo są dzisiaj w sporze z prezesem?

- Nie, no myślę, że przede wszystkim lepiej znają Warszawę. Pani Kluzik-Rostkowska pracowała u Lecha Kaczyńskiego - zajmowała się sprawami społecznymi i zna te problemy, a Paweł Poncyljusz był radnym Warszawy, tak że siłą rzeczy zna lepiej pewne sprawy.

RMF

Zobacz także