Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Dymisja, gdy nie będzie realizacji programu"

Póki jest szansa na realizację wypracowanego z PiS programu, jest sens pozostawania na stanowisku ministra - mówi o swojej rządowej przyszłości Zbigniew Religa.

/RMF

Minister zdrowia Zbigniew Religa był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Panie profesorze, pan przegrał bitwę o prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, czy pan jej może nie przegrał?

Zbigniew Religa: Nie czuję się ani wygrany, ani przegrany. Tu nie ma wygranego, nie ma przegranego.

Ja naprawdę niewiele z tego rozumiem, a myślę, że nasi słuchacze też, ponieważ wypowiedzi jest tysiące, sięgnijmy do najnowszych depesz i dzisiejszej prasy. W "Rzeczypospolitej": Zbigniew Religa przyznaje, że do Millera nie miał zastrzeżeń, a o złożenie wniosku prosił go premier, było to też konsultowane z prezydentem". Ponieważ niczego nie można w tej sprawie zrozumieć, to proszę pana o wyjaśnienie: Czy pan się cieszy, czy martwi tym, że Jerzy Miller został na stanowisku?

Ja jako lojalny członek rządu spełniłem prośbę pana premiera. Prosiłbym, żeby nie używać stanowiska prezydenta. Ja mówiłem, że to było konsultowane z Kancelarią Prezydenta, a nie z prezydentem - to jednak jest ogromna różnica. I powtarzam - jako lojalny członek rządu spełniłem prośbę pana premiera i wystąpiłem z wnioskiem o dowołanie prezesa Millera. I to jest takie najbardziej prawdziwe stwierdzenie.

Ale ja pytam już nie ministra, a profesora Zbigniewa Religę, jakie uczucia goszczą w jego sercu - radość czy smutek z powodu tego, że Narodowym Funduszem Zdrowia będzie dalej kierował Jerzy Miller?

To nie są sprawy, które powinno się oceniać według emocji. To trzeba oceniać na zimno, ponieważ najważniejszą rzeczą, jaka jest przed nami, to jest poprawić system opieki zdrowotnej w Polsce. I wszystko, co może się przyczynić do tego, że ten system będzie działał lepiej, jest dobre i właściwe.

Za chwilę o tym systemie i o pieniądzach będziemy rozmawiali, ale dwa pytania muszę jeszcze zadać. Czy pan uważa, że Andrzej Sośnierz to był dobry kandydat na szefa Narodowego Funduszu Zdrowia?

Panie redaktorze, zarówno pan Andrzej Sośnierz, jak i kilka innych osób moglibyśmy znaleźć w Polsce, które takie stanowisko mogą obsadzić. To przecież nie jest tak, że jest tylko jedna jedyna osoba, która może taką instytucją kierować. Polaków jest 38 milionów, pośród tych 38 milionów ludzi wydaje mi się, że możemy znaleźć całą grupę ludzi, dobrych fachowców, którzy potrafią taką instytucją kierować.

Jeszcze jedno pytanie zatem. Czy przypomniane wczoraj m.in. przez Fakty TVN, ale także przez inne media z "Rzeczpospolitą", wydarzenia z przeszłości Andrzeja Sośnierza - sponsorowanie przez firmy farmaceutyczne, przez Computerland jego fundacji - to jest coś, co pana zdaniem przekreśla jego kandydaturę jako prezesa NFZ czy nie?

To są informacje, które nie są informacjami potwierdzonymi, część może być nieprawdziwych, jak to bywa dość często, w związku z tym proszę mi wybaczyć, ale rzeczy, które nie są sprawdzone nie chciałbym powtarzać.

Panie profesorze, mnie też proszę wybaczyć, ale muszę o to pytać także dlatego, że Andrzej Sośnierz dziś w "Dzienniku" odpowiada, że wszystkie ataki na niego to element układu. Jeśli ktoś ma zastrzeżenia co do jego kandydatury, to do tego układu należy, dlatego o to pytam.

A ja muszę wrócić do tego, co powiedziałem. Należy brać pod uwagę tylko te zastrzeżenia, które zostały w sposób niezbity stwierdzone, że są prawdziwe, że były zrobione jakieś istotne błędy i dopiero się do nich ustosunkować. Każde zastrzeżenie może być powiedziane i nie wiadomo, czy ono jest do końca prawdziwe.

Wczoraj bitwa o ludzi, dziś bitwa o pieniądze. Co pan powie Zycie Gilowskiej, jak już usiądziecie do stołu?

To, co mówię cały czas wszystkim. Przychodzi taki moment, kiedy musimy naprawić ten stały stan niedofinansowania opieki zdrowotnej. To można robić różnymi drogami, można to robić i sięgając do budżetu, można wprowadzać inne rozwiązania, jak chociażby dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Tu cały szereg działań jest możliwy i na tym będzie dziś polegała ta nasza dyskusja.

A jak pani minister powie: nie dam, bo to wywróci finanse państwa, to co wtedy?

Dlaczego mamy zakładać stanowisko pani premier z góry, na dwie godziny przed spotkaniem.

Bo gdyby pani minister chciała dać te pieniądze, to myślę, że już dawno by je panu przekazała.

Mimo wszystko jestem jednak bardzo optymistycznie nastawiony przed tą rozmową i wydaje mi się, że ta rozmowa zakończy się tym, że wszyscy wyjdziemy uśmiechnięci i zadowoleni.

A czy w zestawie argumentów ma pan ten, który brzmi: jak nie, to odchodzę?

To nie jest argument, który ja powinienem stawiać przed panią premier Gilowską. Proszę wybaczyć, ten argument byłby argumentem tylko wtedy - jestem gotów go postawić w momencie, gdy mój plan zostaje przekreślony, ja go nie realizuję. Wtedy nie ma sensu być ministrem. Natomiast tak długo, jak długo istnieje szansa na realizację programu, wypracowanego wspólnie z przedstawicielami PiS-u, to byłoby też takie dziecinne zachowanie.

W skali od 1 do 5, jak wielkim jest pan optymistą?

4 plus.

Mocno. Dziękuję bardzo za rozmowę.

RMF

Zobacz także