Po pacyfikacji grudniowych strajków i ochłonięciu z zaskoczenia jakim były pierwsze dni "wojny polsko-jaruzelskiej", zaczęły narastać wyrazy społecznej niechęci i oporu wobec wojskowego reżimu. Przybierały one różne formy od demonstracji, strajków po opowiadanie dowcipów. Ustępujące srogie mrozy przynosiły nadzieję wyrażaną w hasłach "zima wasza, wiosna nasza", do którego niektórzy dodawali "a na jesień zamiast liści będą wisieć komuniści", "orła wrona nie pokona" lub "WRON won za Don", "WRON-a skona" czy ""Solidarność" żyje". Malowano je na murach, drukowano na ulotkach. Przed szarą, wojenną rzeczywistością ulica broniła się dowcipem, m.in.: "Sowieci podarowali Polakom milion butelek szampana na powitanie 1982 roku. Warunek był jeden: każda butelka ma być podana przez kelnera w mundurze wojskowym". Inne żarty komentowały na bieżąco wydarzenia: "Dlaczego 13 grudnia w TV nie było na dobranoc "Pszczółki Mai"? - Bo nie znaleźli takiego małego munduru"; "Dlaczego rząd Jaruzelskiego strzela do robotników? - Bo głównym celem rządu socjalistycznego zawsze jest robotnik"; "Różnica między stanem wojennym a wojną: na wojnie prawo do strzelania mają obie strony..."; "Jak komuniści oceniają wkład niezależnych wydawnictw w rozwój polskiej kultury? - Na 5 do 10 lat...", "Absolutnie prawdziwa informacja w "Trybunie Ludu" - data". Szybko odpowiadano na tezy komunistycznej propagandy, m.in. określającej działaczy "Solidarności" ekstremistami": "Dwóch Polaków - to nielegalne spotkanie. Czterech Polaków - to nielegalny wiec. Dziesięć milionów - garstka ekstremistów". Jednoznacznie czarnym charakterem był zawsze Jaruzelski, występujący w czarnych okularach na wzór bohatera czarnej propagandy PRL - gen. Pinocheta i nazywany "spawaczem", czy "ślepowronem". Jego podobizna pojawiała się na drukowanych w podziemiu listach gończych. Pytano również: "Dlaczego Jaruzelski w Polsce chodzi w mundurze wojskowym, a gdy jedzie do Moskwy to ubiera zwykły garnitur? Bo okazało się że w Polsce przebywa służbowo, a tam jest u siebie, w domu" lub "Oj co to dalej będzie? - zastanawia się Jaruzelski patrząc na swój portret. - Nic - odpowiada portret - mnie zdejmą, ciebie powieszą...". Wyrażano także tęsknoty za rządami Gierka: "Wracaj Edek do koryta lepszy złodziej niż bandyta". Popularnym obiektem dowcipów politycznych w PRL byli zawsze milicjanci, po 13 grudnia 1981 roku zastąpili ich zomowcy: "Przymanowski pisze nową książkę: "Czterej zomowcy i suka". Autor "Czterech pancernych i psa" zasłynął z kłamliwych, wyjątkowo haniebnych, propagandowych ataków na "Solidarność". "Zomowcy dostali rozkaz by stawić się na zbiórkę tylko z rzeczami osobistymi. Jeden z nich przyniósł futrynę. - Nie było rozkazu, aby przynosić trofea. - krzyczy dowódca. - A piwo czym będę otwierał?"; "Kto na Śląsku strzelał do górników? MOrdercy". Bardzo trafnie ówczesną atmosferę opisywał poniższy kawał: "Zomowcy pobili studenta, który na ulicy rozrzucał ulotki. Po jakimś czasie zauważyli, że kartki były puste. - Dlaczego pan rozrzucał puste kartki? - pytają. - Ludzie i tak wiedzą, co ma być na nich napisane...". Jarosław Szarek, IPN