Wysokie koszty ratunku
Od groźnego pożaru na Równicy minęło już kilka tygodni. Strażacy korzystali z wody z hydrantu znajdującego się obok schroniska PTTK. Najpierw trwała przepychanka o zapłatę rachunków za zużytą wodę, a teraz jeszcze za prąd! - pisze "Dziennik Zachodni".
Według wyliczeń Danuty Gabzdyl, dzierżawcy schroniska PTTK na Równicy, podczas akcji gaśniczej strażacy zużyli 150 kW energii elektrycznej oraz 24 metry sześcienne wody. Dlatego koszty utrzymania schroniska znacząco wzrosły.
- Napisałam do straży prośbę o zwrot kosztów zużycia wody. Ponieważ na górę wodę dostarczają pompy, poprosiłam też o zwrot kosztów zużytego prądu. Komendant straży pożarnej przysłał mi pismo, w którym domaga się dokumentów potwierdzających prawa własności hydrantu i faktury za wodę! - mówi Danuta Gabzdyl. Dodaje, że wodociąg już od lat 60. ubiegłego wieku należy do PTTK i dziwi się, że straż o tym nie wie.
Dlatego zwróciła się do dyrekcji PTTK w Katowicach, właściciela schroniska, o skierowanie odpowiedniej informacji do straży. - Strażak podłączając się do hydrantu stwierdził, że nie musi nas pytać o pozwolenie. Pozwoliliśmy mu więc skorzystać z wody. Nie żałowaliśmy jej w sytuacji zagrożenia, ale teraz nie jesteśmy w stanie pokryć wysokich rachunków - wyjaśnia pani Danuta.
Okazuje się, że dyrekcja cieszyńskich wodociągów nie robiła problemów i obliczyła koszty zużycia wody w trakcie pożaru. Dzierżawcy schroniska nie musieli pisać żadnych pism. Poinformowali jednak o tym fakcie straż. Jednak Jan Kieloch, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Cieszynie przyznaje, że do uregulowania pozostała sprawa energii elektrycznej.
INTERIA.PL/PAP