"To był niesłychanie mądry człowiek"
To był niesłychanie mądry człowiek. Moi przyjaciele duchowni eksponują jego mistycyzm. Oczywiście to też, ale ja bym eksponował tę jego mądrość, zdrowy rozsądek i dobroć - mówi publicysta Stefan Bratkowski.
Tomasz Skory, RMF: Wszyscy staramy się oszacować straty, jakiej doznaliśmy. Zastanawiam się, czy panu już się to udało?
Stefan Bratkowski, RMF: W każdej sytuacji trzeba szukać tego, co pozwala być; sięgnąć do tego, co to życie skończone już dawało. BBC wybrała najważniejsze fragmenty ze wszystkich homilii papieża, wygłoszonych na całym świecie, i w trakcie tych kilku dni poza bieżącymi wiadomościami z Rzymu dawała te fragmenty. Ja myślę, że u nas warto byłoby byśmy się tym homiliom wygłaszanym w Polsce przysłuchali na nowo. One są wręcz dostosowane do dzisiejszej sytuacji. To był niesłychanie mądry człowiek. Moi przyjaciele duchowni eksponują jego mistycyzm. Oczywiście to też, ale ja bym eksponował tę jego mądrość, zdrowy rozsądek i dobroć. W tym co przetrwało, to wszystko jest, i on może w pewnym sensie zostać z nami. Poprzez tę modrość.
Powinniśmy brać pod uwagę to, co wygłaszał do nas podczas pielgrzymki w 1991 roku? Że niezbyt właściwie wykorzystujemy tę odzyskaną wolność?
M.in. to. To, co mówił o kulturze, tożsamości. To mnóstwo rzeczy, które odnoszą się do każdego z nas. Nie tylko do wierzących. Myślę, że on tym sposobem może zostać z nami. Boję się jednego, że po tych chwilach uniesienia, że może wrócić to piekło, które obserwowaliśmy przez wiele miesięcy.
A czy nie sądzi pan, że to, co obserwujemy, jest w pewnym sensie wynaturzeniem? Nadaniem niewłaściwego rysu skromnej przecież postaci Jana Pawła II?
Tym bym się nie przejmował. To są często odruchy uczciwych osób, a nie tylko osób budujących karier na powoływaniu się na papieża. Problem polega na tym, aby nie przekręcano słów papieża, co się zdarzało. Aby odnoszono się do tego serio. Aby się nad tym zastanawiano. Aby tu wróciła do tego życia politycznego zwykła przyzwoitość. I myślę, że ludzie mogą się polubić wzajemnie. Ta cywilizacja miłości to nie miłości takiej, jaka jest między kobietą a mężczyzną, rozszerzona tylko. To jest po prostu codzienna dobroć, życzliwość; czynna życzliwość. Ta cywilizacja miłości może się przyjmować. Ona nie jest wymagająca. Potrzebuje przyzwoitości, życzliwości w stosunkach międzyludzkich i tej odrobiny ciepła. A przy okazji nie był pretensjonalny co mogliśmy zauważyć. Był z natury skromny. Te wszystkie akty uwielbienia brał jakby one nie do niego były. Jeśli uda się coś przyswoić z tego co mówił i jaki był to mamy jakieś szanse.