Nawiązując do rozczarowania, jakie przeżyły wieczorem tysiące ludzi na widok czarnego dymu nad Kaplicą Sykstyńską, przypomniał, że w czasach współczesnych nigdy nie doszło do wyboru podczas pierwszego głosowania. Zdaniem Accattollego, zarówno kardynał Joseph Ratzinger, jak i uważany za jego głównego rywala były arcybiskup Mediolanu, Carlo Maria Martini - "dwie wielkie dusze konklawe", jak ich nazwał - nie prowadzili przed konklawe żadnej kampanii "wyborczej". Włoski watykanista nie podzielił powtarzanej opinii, że wygłoszona przez dziekana Kolegium Kardynalskiego homilia podczas porannej poniedziałkowej mszy św. była jego "manifestem". Jak podkreślił, "Ratzinger i Martini mówili przed konklawe ze swobodą, by pomóc w wyborze, a nie po to, aby na nich głosowano". "Mają obaj 78 lat i nie pragną zostać wybrani" - dodał Accattoli, określając obu purpuratów mianem kandydatów symbolicznych czy też sztandarowych. "Nie chodzi o to, by wybrać jednego z nich wbrew jego woli, ale by zweryfikować, jakie są orientacje wśród kardynałów" - podkreślił publicysta "Corriere della Sera". Jego zdaniem, po pierwszym sondażowym głosowaniu rozpoczęły się konsultacje w poszczególnych grupach elektorów. Być może już dziś przyniosą one rezultat i już tego dnia zostanie wybrany następca Jana Pawła II. Najpóźniej jutro - sądzi Luigi Accattoli. Zobacz raport specjalny "Jan Paweł II"