Ostateczną wersję "Skarabeusza" zaprezentowano we wtorek podczas konferencji prasowej w Warszawie. Jak poinformował Sebastian B. Rodak, który koordynował prace związane z techniczną stroną projektu, brak wystarczających środków finansowych powodował, że budowa robota trwała dłużej niż planowano - półtora roku. Budowa "Skarabeusza" kosztowała 70 tys. złotych. Podobną kwotę pochłoną koszty wyjazdu ekipy i transportu robota do Stanów Zjednoczonych. W zespole budującym robota znaleźli się studenci różnych wydziałów Politechniki Warszawskiej: Sebastian B. Rodak, Daniel Śliwka, Jarosław Lasecki, Mateusz Wolski, Paweł Kasprowicz i Wojciech Głażewski. Jak wyjaśnił Wojciech Głażewski, zdalnie sterowany i wyposażony w kamerę "Skarabeusz" będzie poruszał się po pustyni, natomiast poszczególne zespoły, przebywające w namiotach będą śledziły na ekranie jego marszrutę i powierzchnię po której jedzie. Wzorowane na łazikach marsjańskich roboty, które wezmą udział w konkursie, będą musiały wykonać cztery zadania. Zadanie nawigacyjne ma polegać na znalezieniu rannego astronauty i dostarczeniu mu apteczki; inżynieryjne - na naprawie zepsutego urządzenia i dokręceniu jego śrub. W zadaniu trzecim - geodezyjnym - "Skarabeusz" będzie musiał określić położenie kilku punktów w terenie, a w ramach zadania naukowego poszukać sinic - bakterii, które żyją wyłącznie w warunkach ekstremalnych. "Już trzy razy próbowaliśmy wysłać naszego robota na konkurs University Rover Challenge. Tym razem się udało. Liczymy także na udział w przyszłorocznym konkursie, do którego będziemy mogli przygotować się lepiej" - powiedział Wojciech Głażewski. Wersja "Skarabeusza", która została zaprezentowana w Warszawie nie nadaje się na razie do pracy w Kosmosie. Jest on zbudowany ze zbyt słabych materiałów oraz zbyt lekki. Zgodnie z wymaganiami, w konkursie nie mogą uczestniczyć modele ważące więcej niż 50 kilogramów. Już w środę "Skarabeusz" wyruszy w podróż, której celem będzie pustynia Utah.