Wielu specjalistów jest przekonanych, że twarze mają dla nas tak duże znaczenie, że mózg wykształcił specjalne połączenia nerwowe, które zajmują się ich zapamiętywaniem. Opublikowana właśnie praca naukowców z Georgetown University sugeruje jednak, że rozpoznawanie twarzy wcale nie musi tak bardzo różnić się od rozpoznawania innych obiektów. Zgodnie z opracowanym przez nich modelem - rozpoznajemy twarze krok po kroku, analizując po kolei kształt poszczególnych ich elementów oraz ich ułożenie. To trochę tak, jak przy tworzeniu policyjnego portretu pamięciowego. Okazuje się, że podobny mechanizm stosujemy także w innych przypadkach, np. rozpoznając modele samochodów. Choć nie ma wątpliwości, że rozpoznanie twarzy - zwłaszcza na przykład szefa, ma dla nas nieporównanie większe znaczenie.