Dziennik informuje, że naukowcy z amerykańskiej firmy Thermo Life Energy przetworzyli ludzkie ciepło w prąd elektryczny. Jest to znacznie ulepszona wersja znanego od prawie dwustu lat generatora termoelektrycznego. Generator termoelektryczny produkuje energię elektryczną, bazując na różnicach w temperaturze otoczenia. Dwie strony generatora wykonane są z dwóch rodzajów metali i jeżeli po jednej stronie jest cieplej, a po drugiej jest zimniej, generator wytwarza prąd. Dotychczas, poza urządzeniami pracującymi w przestrzeni kosmicznej, tego typu generatory były rzadko wykorzystywane, po pierwsze dlatego, że ich wydajność była niska, po drugie zależała ona od temperatur otoczenia. Teraz inżynierowie z Thermo Life Energy znacznie ulepszyli generator, zminiaturyzowali go i znaleźli dla niego idealną lokalizację, jaką jest powierzchnia ludzkiego ciała - donosi "Rzeczpospolita". Różnica pomiędzy temperaturą ludzkiej skóry a temperaturą otoczenia (która zazwyczaj jest temperaturą pokojową) wynosi około 15 st. C. Można też generator wszczepić pod skórę i wykorzystać różnicę temperatur pomiędzy skórą a głębiej położonymi tkankami. Nowy generator ma niespełna centymetr średnicy i mniej niż półtora milimetra wysokości. Waży zaledwie 230 miligramów. Wielkością przypomina więc baterię do zegarka. We wnętrzu generatora znajduje się ponad pięć tysięcy "termokapsułek", czyli obwodów wytwarzających prąd. Z różnicy temperatur wynoszącej pięć stopni Celsjusza generator jest w stanie wytworzyć prąd elektryczny o napięciu 3,1 woltów przy natężeniu 36 mikroamperów. Daje to w sumie moc 110 mikrowatów. Jeżeli różnica temperatury w otoczeniu będzie większa, prąd który popłynie, będzie odpowiednio silniejszy. Przy 10 stopniach Celsjusza "na zewnątrz" napięcie będzie wynosiło 5,5 wolta. Generator może wykorzystać różnice temperatur do 100 stopni Celsjusza - oczywiście nie w sytuacji, w której źródłem energii będzie ciepło ludzkiego ciała. Dziś większość elektronicznych urządzeń przenośnych zasilanych jest z baterii. Wiąże się to z niemałym kłopotem: baterie trzeba co jakiś czas wymieniać albo doładowywać. Zapotrzebowanie na baterie rośnie szybko, w miarę jak zwiększa się liczba przenośnych urządzeń elektronicznych. Trzeba pamiętać, że ogniwa jednorazowe zanieczyszczają środowisko - przypomina dziennik. Nowy, zminiaturyzowany termogenerator nie zastąpi jednak baterii zasilających urządzenia elektroniczne. Według zamysłu inżynierów ma on służyć do automatycznego doładowywania baterii, w miarę jak te będą się wyczerpywać.