Kuzyn F-16 w kosmosie
Statek kosmiczny Orion ma rozpocząć nowy etap w podboju kosmosu. Zbuduje go dobrze znany w Polsce koncern lotniczy.
Amerykanie chcą wrócić na Księżyc i dokonać pierwszego w historii załogowego lotu na Marsa. To żadna tajemnica. Ale dopiero od kilku dni wiemy, kto zbuduje Oriona - statek, który umożliwi zrealizowanie tych planów.
Pojedynek gigantów
31 sierpnia ogłoszono, że kontrakt został przyznany koncernowi Lockheed Martin, znanemu w Polsce głównie z produkcji zamówionych dla naszej armii myśliwców F-16. Konkurencja była spora, bo do przetargu przystąpiło konsorcjum Boeing z Northrop Grumman, a pierwotnie pod uwagę było też brane konsorcjum t/Space składające się z kilku "drobnych", mających spore sukcesy astronautycznych firm. Jedną z nich jest Scaled Composites, która stworzyła statek suborbitalny SpaceShipOne. Skip Hatfield z NASA powiedział jednak w rozmowie z dziennikiem "The Washington Post", że to właśnie Lockheed zaproponował kierunek, w którym NASA chce podążać.
Według Wikipedii, prace projektowe, konstrukcyjne i testy nowego pojazdu mają zakończyć się do 7 września 2013. Szacowana wartość całego kontraktu wyniesie 3,9 mld dolarów. Z kolei "wartość dalszych zamówień związanych z budową statków Orion do 2019 roku może szacunkowo osiągnąć do 3,5 mld USD".
Większa wersja Apollo
Orionowi początkowo nadano nazwę Crew Exploration Vehicle (CEV), czyli Załogowy Pojazd Badawczy. Dopiero 22 sierpnia 2006 nazwa Orion została oficjalnie potwierdzona przez NASA jako wybrana na określenie nowego statku. Sam statek wraz z całą architekturą potrzebną do powrotu na Księżyc (rakiety, lądownik, baza księżycowa) jest częścią "Projektu Konstelacja".
Konstrukcja nowego pojazdu kosmicznego oparta jest w założeniach na kapsule Apollo. Będzie się składać z modułu załogowego, o połowę większego od niemal identycznego kształtem modułu dowodzenia Apollo, oraz modułu serwisowego. Orion będzie mógł zabrać na pokład sześciu astronautów. W misjach na Księżycu "wspomoże" go lądownik księżycowy LSAM (Lunar Surface Access Module) oraz dodatkowy moduł napędowy EDS (Earth Departure Stage).
Ale nowa kapsuła to nie wszystko. Wraz z nią opracowane zostaną także dwie nowe rakiety nośne. Pierwsza i zarazem mniejsza ma przypominać wahadłowcowe rakiety wspomagające na paliwo stałe. Druga jest oparta na silnikach głównych wahadłowca i jego zbiorniku paliwa. Od lipca 2006 oficjalnie noszą nazwy Ares I i Ares V. Kontrakt na budowę pierwszej z nich przypadł firmie ATK specjalizującej się w budowie tego typu rakiet.
Według NASA pierwszy lot załogowy nowego statku odbędzie się w 2014 roku, trzy lata po przejściu na emeryturę używanych obecnie wahadłowców. W 2020 roku Orion ma wylądować na Księżycu. Jednak w przeciwieństwie do wahadłowca, nowy pojazd kosmiczny będzie lądował przy pomocy spadochronów.
Jak informuje "Washington Post", NASA planuje budowę dwóch statków - jednego do lotów załogowych, drugiego do misji nie uwzględniających udziału astronautów. Z czasem możliwy będzie zakup większej ilości pojazdów. Orion zostanie też wyposażony w nowy system bezpieczeństwa, który pozwoli uniknąć zagrożeń podobnych do tych, jakie doprowadziły do katastrofy Columbii.
Ucz się na własnych błędach
"Washington Post" zwraca uwagę, że zwycięstwo Lockhead w przetargu było zaskoczeniem. Firma ma co prawda długą tradycję współpracy z NASA, ale nie zawsze wyglądała ona różowo i głównie opierała się na budowie statków bezzałogowych. Koncern brał udział i ostatecznie przejął wraz z Boeingiem zarządzanie projektem lotów wahadłowców, ale w jego historii nie brakuje też potknięć, takich jak chociażby doprowadzenie przez inżynierów Lockheeda do zniszczenia w 1999 roku tzw. Mars Climate Orbiter. Dla koncernu i NASA byłoby dobrze, gdyby tym razem nie doszło do podobnych wpadek.