Igła już nie taka straszna
Potrzeba jest matką wynalazków, a wizyta w szpitalu może skłonić do pracy naukowej. Potwierdza to przypadek Jima Larsena z Georgia Institute of Technology, który po serii badań krwi zapragnął uchronić siebie i innych przed problemami z wkłuciem się w żyłę.
Larsen opracował projekt aparatu, który pomoże pielęgniarce wykryć odpowiednią żyłę i celnie się w nią wkłuć. Ma to niebagatelne znaczenie w przypadku pacjentów przewlekle chorych, odwodnionych, dzieci, a także osób otyłych. Aparat korzysta z wiązki ultradźwięków, która dzięki efektowi Dopplera pomoże wykryć przepływ krwi i ustalić jego kierunek.
Pierwsze testy na modelach okazały się pomyślne - aparat piszczy w momencie, gdy wykryje odpowiednie miejsce i wtedy wystarczy uruchomić tylko automatyczną igłę. Wkrótce rozpoczną się testy na pacjentach - jeśli się powiodą, to aparaty o rozmiarach dużego wiecznego pióra mogą okazać się małą medyczną rewolucją.