"Destiny" u celu
Już dzisiaj ma dojść do połączenia promu kosmicznego Atlantis z orbitalną stacją badawczą. Kosmonauci mają zainstalować na stacji moduł badawczy. Nad bezpieczeństwem lotu czuwa pilot Mark Polansky.
Po dokowaniu 5 osobową załogę Atlantisa czeka ciężka praca. Trzeba rozładować wart trzy miliardy dolarów laboratoryjny moduł Destiny ("Przeznaczenie") i podłączyć go do stacji. Waży on ponad szesnaście ton, ma osiem i pół metra długości i prawie 5 metrów średnicy. Kosmonauci będą musieli trzykrotnie wejść w otwartą przestrzeń kosmiczną, przy czym najtrudniejszym etapem może okazać się samo wyjęcie modułu z promu. W drzwiach loku będzie bowiem tylko 2,5 cm luzu. To trudne zadania ma wykonać astronautka, Marsha Ivins. Operacja podłączania będzie wymagać - jak podkreśla NASA - wyjątkowej precyzji i delikatności. Odbywać się będzie trzysta sześćdziesiąt kilometrów nad ziemią i zostanie do niej wykorzystane specjalne ramię robota. Tylko dzięki niemu moduł będzie można odłączyć od Atlantisa i ustawić we właściwej pozycji do podłączenia do stacji. W trakcie kosmicznych "spacerów" astronauci będą instalować kable łączące "Destiny" ze stacją. Moduł jest tak drogi, że nie ma zapasowego egzemplarza. Jeśliby doszło do jego trwałego uszkodzenia, spowodowałoby to kilkuletnie opóźnienie prowadzonych programów badawczych. Elektroniczna aparatura pomiarowa i systemy komputerowe laboratorium służyć będą nie tylko do badań kosmicznej przestrzeni, ale także do sterowania pracą całej stacji badawczej. Eksperymenty rozpoczną się wiosną, obejmować będą między innymi badanie struktury białek w stanie nieważkości i monitorowanie stanu zdrowia astronautów przebywających w stacji. Te badania mogą mieć ważne znaczenie w przygotowywaniu ewentualnych załogowych lotów na Marsa.
W trakcie lotu astronauci wysłali na Ziemię specjalny przekaz, aby uczcić pamięć załogi promu kosmicznego Challenger, która zginęła w katastrofie promu w styczniu 1986 roku. Planowane połączenie się ze stacją przewidywane jest na godzinę 16.50 naszego czasu.