Rozboje w Warszawie. Użyli noża oraz młotka

Oprac.: Wiktor Kazanecki
Podeszli do przypadkowego mężczyzny na stołecznym Dworcu Zachodnim i zagrozili mu nożem. Zastraszona ofiara rozboju wydała dwóm agresorom dwa tysiące złotych. Do napaści doszło także w dzielnicy Wola, gdzie 34-latek zażądał od ekspedientki, by dała mu za darmo butelkę piwa. Aby sterroryzować sprzedawczynię, napastnik użył młotka.

Do pierwszego zdarzenia doszło toalecie publicznej w rejonie Dworca Zachodniego. Według ustaleń śledczych, do pokrzywdzonego podeszło dwóch mężczyzn, którzy przystawili mu nóż do brzucha i zażądali pieniędzy. Obrabowany oddał sprawcom dwa tysiące złotych w gotówce.
Jak poinformował podkom. Karol Cebula z komendy policji na warszawskiej Ochocie, sprawą zajęli się funkcjonariusze zajmujący się przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu.
- Policjanci ustalili rysopisy mężczyzn, którzy dokonali tego przestępstwa, natomiast kryminalni - znając wygląd sprawców - ustalili również miejsca, w których mogą przebywać. Podczas sprawdzania przejścia podziemnego w okolicy Dworca Zachodniego zauważyli dwóch wytypowanych wcześniej mężczyzn - wyjaśnił policjant.
Jeden z podejrzanych miał narkotyki
Funkcjonariusze zatrzymali 33-latka oraz 29-latka. Po przewiezieniu mężczyzn na komendę u starszego znaleziono marihuanę. Obu doprowadzono do prokuratury, gdzie postawiono im zarzut rozboju przy użyciu niebezpiecznego narzędzia. - Dodatkowo 33-latek odpowie jeszcze za posiadanie narkotyków - dodał podkom. Cebula.
Decyzją sądu podejrzani zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.
Chciał piwa za darmo. Groził ekspedientce młotkiem
Z kolei na warszawskiej Woli do sklepu przy al. Solidarności wszedł 34-letni mężczyzna, który zażądał od sprzedawczyni butelki piwa.
- Ekspedientka odmówiła mu wydania alkoholu. Zdenerwowany klient podszedł do półki z alkoholem, z wewnętrznej kieszeni kurtki wyjął młotek i skierował go w kierunku kasjerki grożąc, że jeżeli nie da mu alkoholu, to zniszczy sklep. W końcu zabrał butelkę z piwem i wyszedł - podała komisarz Marta Sulowska.
Przerażona sytuacją kobieta poinformowała pracodawcę, który wezwał policję. - Po kilku minutach na miejsce przyjechał patrol. - Funkcjonariusze ustalili okoliczności zdarzenia i przejrzeli monitoring - poinformowała.
Wrócił do sklepu, gdy była tam policja
Gdy policjanci wezwani na interwencję byli jeszcze na miejscu, do sklepu wrócił ten sam 34-latek. Został zatrzymany. - Tłumaczył policjantom, że nie wie, o co chodzi i zaprzeczał, że był wcześniej w sklepie - przekazała kom. Sulowska.
Po zatrzymaniu okazało się, że mężczyzna był wcześniej wielokrotnie notowany za różnego rodzaju przestępstwa i dwa razy był osadzony w zakładzie karnym. Po przesłuchaniu usłyszał w prokuraturze zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia w warunkach recydywy.
Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące. Za zarzucane przestępstwo grożą mu 3 lata więzienia.