- Ogromna różnica. Nagle z moich 400 zł zrobiło się 170 - żali się Magda, studentka dziennikarstwa UJ. - Dostawałem 200 zł stypendium socjalnego, 100 zł na wyżywienie i 100 zł za zameldowanie w wynajmowanym mieszkaniu. Razem 400 zł - mówi Paweł z III roku prawa. - Obecnie zmieniłem miejsce zamieszkania i nowy właściciel nie chce mnie zameldować. No i odpadły pieniądze na mieszkanie. Ale z reszty powinienem dostać 300 zł, a mam 100 zł. Rozżalonych głosów można usłyszeć więcej - cięcia dotknęły kilku tysięcy studentów UJ - czytamy w dzienniku. Wszyscy muszą się pogodzić z obniżkami, a nawet - jak dowiadujemy się nieoficjalnie na uczelni - "cieszyć, że nie są jeszcze większe". Bałagan w liczbach - Uszczuplenie dotacji wynika z zamieszania z przepisami nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, która weszła w życie we wrześniu zeszłego roku - tłumaczy prof. Maria Szewczyk, prorektor ds. dydaktyki. Jej zdaniem, nikt nie chciał skrzywdzić studentów, nie przewidziano jednak sytuacji, w której z racji wejścia w życie zmienionych przepisów grono uprawnionych do pobierania różnego typu świadczeń gwałtownie się powiększy. Według obliczeń Uczelnianej Komisji Ekonomicznej, w pierwszym semestrze uprawnionych do pobierania świadczeń socjalnych było około 4 tys. osób, a na wyżywienie - 2800. Po zatwierdzeniu wysokości stypendiów okazało się, że w poszczególnych instytutach doszło do wielu pomyłek, m.in. źle obliczono liczbę uprawnionych, przyjmowano dokumenty po terminie czy też za późno wysłano wezwania o uzupełnienie dokumentacji. Ostateczna liczba stypendystów okazała się o 25 proc. większa. Wysokości stypendiów jednak nie zmieniano, a płacono je, korzystając z rezerw uniwersyteckiego budżetu. Radykalne kroki Na początku drugiego semestru sytuacja stała się bardziej dramatyczna - liczba chętnych na stypendium socjalne wzrosła do ponad 5000, a na wyżywienie aż do 4200. Takich wydatków uczelnia nie chciała ponosić, zdecydowano więc o obniżkach. - Z pustego i Salomon nie naleje - słyszymy w sekretariatach UJ, a prorektor Maria Szewczyk dodaje, że "raz przyznane przez ministerstwo pieniądze trzeba było dzielić na większą liczbę osób i stąd tak radykalne kroki". - W ubiegłym semestrze pieniądze na wyżywienie otrzymali wszyscy, których dochód na jednego członka w rodzinie nie przekroczył 569 zł. Obecnie ustawa przewiduje wypłatę niniejszego świadczenia do minimum egzystencji, czyli 316 zł - mówi Sebastian Styczyński, przewodniczący Uczelnianej Komisji Ekonomicznej na UJ. Przyznaje, że sytuacja zmusiła uczelnię do zlikwidowania ponad tysiąca stypendiów tego typu. Zgodnie z nową ustawą z puli na stypendia pokryto też remonty dwóch domów studenckich: Bydgoskiej C i Żaczka. Więcej się nie powtórzy Przewodniczący Styczyński twierdzi jednak, że pomoc materialna na UJ była sztucznie zawyżana. - Stypendia socjalne naszej uczelni i tak były jednymi z najwyższych w Polsce - przekonuje. Ma też pretensje do tych studentów, którzy złożyli wnioski po terminie. - Dla ludzi korzystających z socjalnych dotacji liczy się każdy grosz. Obniżenie świadczenia o połowę bez wcześniejszej zapowiedzi to cios nokautujący. Wiadomo, że najgorzej sytuowani studenci mają ściśle określony miesięczny budżet - mówi Paulina, studentka II roku studiów wieczorowych. - Jest mi przykro. Nieporozumienie z drastycznymi obniżkami stypendiów wyniknęło z naszego dobrego serca. Pozwoliliśmy studentom składać wnioski po terminie i zrobił się bałagan. Taka sytuacja już się nie powtórzy - obiecuje prof. Szewczyk.