Pomysł zakłada, że kontrakty z NFZ będą negocjowane dla całego szpitala przez dyrektora zatrudnianego przez marszałka, a następnie będą odstępowane do wykonania podmiotom dzierżawiącym poszczególne oddziały. Przy szpitalu pozostaną jedynie: SOR, oddział intensywnej terapii, hematologia, chemioterapia i oddziały kliniczne. Na prywatyzację najmniej rentownych oddziałów zostanie przeprowadzony przetarg. Jego zwycięzca przejmie je wraz z kontraktem, który na 2006 r. wynosi ok. 4 mln zł. W szpitalu będzie można wynająć sale dla chorych, sale porodowe i operacyjne. Jednak za dostęp do sali operacyjnej trzeba będzie odrębnie zapłacić. - Zaczynamy od tych oddziałów, bo w Krakowie jest rozwinięty sektor niepublicznych placówek ginekologicznych. Liczymy, że dla nich może to być bardzo atrakcyjna oferta, od razu jest do wydzierżawienia wszystko, co jest im potrzebne - powiedział dyrektor placówki Krzysztof Kłos. Zgodnie z ustawą o ZOZ-ach dzierżawca za każdym razem zostanie wyłoniony w konkursie. Szpital im. Rydygiera musi się ratować. Jego sytuacja finansowa jest w opłakanym stanie. Zadłużenie sięga 70 mln złotych, a w samym 2005 roku zwiększyło się ono o 18 mln. To co oznacza ratunek dla szpitala jest jednoznaczne z katastrofą dla części jego pracowników. W wyniku redukcji etatów pracę straci prawdopodobnie ok. 250 z nich. Według ekspertów jeśli prywatyzacja szpitala się powiedzie będzie to ogólnopolski sukces.