Do mieszkania pana Stanisława A. na os. Na Kozłówce w Krakowie przyszli dwaj umundurowani policjanci. Stwierdzili, że muszą coś sprawdzić i zaprosili go do radiowozu, radząc przy tym, by zabrał ze sobą cieplejszą odzież. Ostatecznie kontrolowanie jego danych osobowych skończyło się w komisariacie przy ul. Bieżanowskiej. Zakomunikowano mu, że od kilku lat jest poszukiwany listem gończym w związku z groźbami karalnymi, za co może dostać do 2 lat więzienia. Choć zapewniał, że to jakaś pomyłka, około godz. 22 przewieziono go do policyjnej izby zatrzymań przy ul. Mogilskiej. Na pewno nie zapomni nocy spędzonej w celi z przestępcami, traktowania przez pracowników policyjnej izby zatrzymań, a przede wszystkim upokorzeń związanych z rewidowaniem i rozbieraniem do naga w specjalnej klatce. "Policjanci realizowali tylko zlecenie podgórskiej prokuratury w sprawie zatrzymania i doprowadzenia Stanisława A." - tłumaczy podkomisarz Sylwia Bober z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Następnego dnia zatrzymanego wypuszczono na wolność bez jakichkolwiek tłumaczeń.