Zwabieni przez sekty
Zmieniają przyzwyczajenia, podejście do życia i swych bliskich, by nagle zniknąć bez śladu. Szczęścia i przyjaciół szukają w sektach. Odpowiedź na pytanie: dlaczego - wcale nie jest prosta.
Wbrew opinii wielu z nas nie chodzi tylko o osoby słabe psychicznie, przeżywające kryzysy w różnych dziedzinach życia, czy po prostu naiwne. Jak podkreśla Paweł Królak - koordynator Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji w Lublinie, ofiarami sekt padają często ludzie, którzy są zbyt pewni siebie. - Zbytnia pewność siebie może okazać się zgubna, gdyż prowadzi do wyłączenia mechanizmów obronnych. Osobie manipulowanej wydaje się, że to ona podejmuje wszystkie decyzje - mówi.
Okazuje się, że nie chronią nas także inteligencja i wykształcenie. - Te cechy w żaden sposób nie uchronią przed zwerbowaniem do sekty. Tak naprawdę to właśnie inteligentni, wykształceni, trzeźwo i racjonalnie myślący ludzie mogą być dla sekty najlepszym nabytkiem, najwartościowszymi członkami - dodaje Królak. - Zagrożenie jest ignorowane do momentu, aż staniemy się ofiarami. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że może to dotknąć również jego, dopóki to się nie wydarzy i nie zastanie go zupełnie nieprzygotowanym - mówi.
Zdaniem Marii Sobolewskiej, prowadzącej gabinet astropsychologii, problem tkwi w psychice człowieka. - Niektórzy są bardziej podatni na psychomanipulację, mają tendencję do poddawania się wpływom.
Kult i oszustwo czy niewinna działalność
Największy problem z sektami związany jest z faktem, że tak naprawdę nie ma jednolitej definicji określającej taką grupę, co sprzyja sytuacjom, w których za sektę bierze się wszystko, co w jakikolwiek sposób odbiega od społecznie znanej i akceptowanej normy.
Ubolewa nad tym Maria Sobolewska. - W Polsce za sektę uważa się każde wyznanie i każdy światopogląd inny niż katolicki. Dowiedziałam się na przykład, że sektą jest antropozofia, metoda Silvy, New Age, radiestezja, astrologia, tarot, medycyna niekonwencjonalna, ziołolecznictwo, bioenergoterapia, akupunktura, homeopatia, medytacja, Amway, buddyzm, hinduizm, a nawet psychologia. Po prostu zgroza! - mówi.
Takiemu postrzeganiu sprzyja najnowsza definicja, według której sekty, nazywane także "kultami", czy "ruchami kultowymi", to coraz częściej grupy nie tylko o charakterze religijnym, ale również te o charakterze terapeutycznym czy handlowym. Tym, co je łączy, są: kult np. jednostki lub sukcesu, posługiwanie się oszustwem, wykorzystywanie metod psychomanipulacji oraz niekorzystny wpływ na zdrowie psychiczne członków grupy i ich relacje z najbliższą rodziną.
- Za sektę uważa się np. ruch Hare Kriszna. A przecież to raczej nieszkodliwa grupa ludzi, a nie groźna organizacja. O sekcie i jej szkodliwości powinno się mówić wtedy, gdy zostanie to udowodnione, a nie, gdy pojawiają się "plotki" - dodaje Maria Sobolewska.
W Internecie można znaleźć dziesiątki stron przestrzegających przed tzw. sektami, do których zalicza się np. różne grupy religijne. Kościół na ogół je krytykuje, uznając to za odejście od wiary, ale nie oznacza to, że robi cokolwiek, by zakazać ich istnienia. Ojciec Robert Plich z Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Krakowie w jednym z wywiadów powiedział: "nie tworzymy listy sekt, nie wydajemy religijnych certyfikatów jakości. Gdy pojawia się nowy kult, nie podejmujemy żadnych działań, bo naszym celem nie jest ograniczanie wolności religijnej. Pomagamy natomiast ludziom poszkodowanym przez przynależność do grupy religijnej. Dlatego udzielamy także pomocy tym, którzy należeli na przykład do "zwykłej" katolickiej oazy. Oaza nie jest sektą, jednak mieliśmy przypadek, gdy relacje grupa-jednostka okazały się dla tej osoby destrukcyjne. Grupa była zdrowa, ale relacje między niektórymi osobami - chore".
Po pierwsze: przeciwdziałać
Niezależnie od problemów związanych z definicją sekty i przyporządkowaniem do niej działalności danej grupy, nie powinniśmy lekceważyć tego problemu i zainteresować się bliskimi, którzy nagle zmieniają całkowicie swoje życie. - Chodzi o wygląd zewnętrzny, nową dietę, zmianę przyzwyczajeń. Ważny jest także aspekt religijny - mówi Paweł Królak.
Objawy mogą być różne, tak jak różne są sposoby werbowania do sekt. Wprowadzającym wcale nie musi być krewny czy przyjaciel. - Na sektę można się natknąć, szukając pracy, chodząc na różne prelekcje, spotkania, czy promocje książek - dodaje. Działalność grup kultowych nasila się szczególnie podczas wakacji. Wtedy najłatwiej wpływać na dzieci i młodzież, pozbawione rodzicielskiej opieki.
Jak podkreślają policjanci, działalność sekt często nie może być traktowana jak przestępstwo, bo odbywa się za zgodą jej członków. Niebezpieczne procesy ukrywane są pod parasolem działań nie tylko religijnych, ale także edukacyjnych, zdrowotnych, terapeutycznych. - Musimy mieć wiedzę, by przeciwdziałać takim zdarzeniom - mówi komisarz Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik gdańskiej policji.
Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że lepiej przeciwdziałać, niż później walczyć ze skutkami. Tym bardziej, że samo "wybijanie z głowy" w tym wypadku nie działa. Sekty przygotowują i uodparniają na to swoich członków. Oderwanie od grupy jest bardzo ciężkie. Pomocą służą więc specjaliści. Niejednokrotnie wszyscy narażają się na niebezpieczeństwo. Bardzo często sekty stosują bowiem groźby i przemoc.
Ostatnio głośno było o sekcie Himawanti, która wezwała swoich wyznawców do ataku na dom Dariusza Pietrka, szefa śląskiego Centrum Informacji o Sektach. Kiedyś sekta wzywała także do zabicia papieża i przeora Jasnej Góry. Na czarnej liście znaleźli się także policjanci, dziennikarze oraz byli uczniowie. Guru grupy Ryszard Matuszewski "Mohan" wyszedł niedawno z więzienia. Fanatyczni wyznawcy stworzyli mu sieć kryjówek w całej Polsce.
Nie da się więc ukryć, że przed sektami ostrzegać należy. Nie oznacza to jednak, że wszystko, co nie odpowiada naszemu wizerunkowi świata i nie spełnia norm, w których zostaliśmy wychowani, jest złe. - Zło zaczyna się tam, gdzie człowiek przestaje panować nad swoim zachowaniem, przestaje kontrolować swoje życie, odsuwa się od rodziny i bliskich, odchodzi w "niebyt" - mówi jeden z księży pomagający byłym członkom sekt. - Zawsze zostaje jednak nadzieja - dodaje.