Przez 27 lat Paweł Czado pracował w katowickiej "Gazecie Wyborczej" w dziale sportowym. Na początku nowego tysiąclecia został szefem śląskiej edycji "GW", w 2020 roku został zwolniony. Przez kolejne dwa lata działał w Interii Sport, finalnie postanowił jednak odejść z zawodu. "Na początku roku zrezygnowałem z dziennikarstwa. Na początku myślałem, że przez rok nie będę nic robił, czy też będę robił nic, szybko jednak zmieniłem zdanie. Kiedy nie robię nic - z reguły gwałtownie przybieram na wadze. Znalazłem więc idealne rozwiązanie - zostałem listonoszem" - relacjonuje Paweł Czado na Facebooku. W obszernym wpisie internetowym dawny dziennikarz opisuje swoje pierwsze odczucia w nowym miejscu pracy. Czytaj też: Zenon Laskowik. Od wielkiej gwiazdy kabaretu do listonosza Paweł Czado o nowym zawodzie: Odpowiedzialna i trudna praca "Poczta okazała się osobnym kosmosem: instytucją z osobnymi prawidłami, osobnymi regułami i własnym sposobem działania. Musiałem całkowicie przestawić sposób myślenia, musiałem przede wszystkim nauczyć się zupełnie innego sposobu koncentracji. Właśnie koncentrowanie się jest moim zdaniem kluczowym elementem tej pracy. Bez niego nic" - twierdzi. "Nie będę mówił o szczegółach: co jest na poczcie, zostaje na poczcie. Chcę jedynie zaznaczyć, że pozory mylą. Nie jest tak, że listonosz tu na luzie pośle buziaka, tam napije się kawki, czasem wrzuci z wdziękiem list do skrzynki, jak mu się zachce i adieu... To zabrzmi górnolotnie, ale to jednak bardzo odpowiedzialna praca. I trud" - dodaje. Czado przyznaje się też do pokonania pierwszego kryzysu w nowym zawodzie, kiedy czuł się gorszy od kolegów i koleżanek po fachu. "W pewnym momencie coś mi jednak na szczęście w mózgu przeskoczyło. Przetrwałem kryzys i zacząłem się rozpędzać. Poczułem, że chcę i mogę być Batmanem. Batmanem wśród innych Batmanów. Skakać z dachu na dach z plecakiem listów" - dzieli się z czytelnikami na profilu w mediach społecznościowych. Był dziennikarzem, został listonoszem. "Tyrmand byłby zachwycony klimatem" Po pierwszych kilku miesiącach pracy na poczcie Czado wyznaje, że przytłacza go pracowitość oraz skromność współpracowników. "Poza tym nie ma przy tej robocie zbędnego pieprzenia. Może i nie ma również miejsca na poezję, ale proza tego zajęcia potrafi być piękna. Odczuwam więź z tymi ludźmi. Tworzą niezwykłą paletę osobowości, przekrój charakterów. Są wystrzałowe dziewczyny i sprawne chłopaki, są gaduły i milczki, są ludzie pogodni i posępni, otwarci i skryci" - twierdzi. Na końcu wpisu Paweł Czado wyraża radość z możliwości ponownego odkrywania swojego miasta - Katowic. "Mogę zachwycać się architektonicznymi detalami secesyjnych kamienic i cudami moderny. Mogę zachwycać się skrzynkami na listy, klatkami schodowymi oplatającymi windy niczym girlandy, podwórkami z ceglastymi ścianami, które zarasta bluszcz. Oczywiście nie wszędzie jest bajkowo. Myślę jednak, że Leopold Tyrmand byłby zachwycony tym klimatem" - pisze listonosz. Paweł Czado jest także autorem kilkunastu książek o tematyce sportowej - m.in. "Piechniczek. Tego nie wie nikt", "Górnik Zabrze. Opowieść o złotych latach" czy "Zieloni. Szombierki, niezwykły śląski klub". Kilka dni temu Paweł Czado został uhonorowany nagrodą Górnośląski "Tacyt" imienia ks. Augustina Weltzla (w kategorii "Popularyzator"), ustanowioną przez Ruch Autonomii Śląska. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!