Zima trzyma
Na Śląsku z powodu opadów śniegu pogarsza się sytuacja na drogach, są też kłopoty z prądem. W tej chwili w całym województwie bez światła jest ponad dziesięć tysięcy odbiorców. Ciężko jeździ się także po drogach Małopolski, Podhala oraz Warmii i Mazur.
Około 10 tys. odbiorców na Śląsku pozbawionych jest prądu po nocnych opadach śniegu. Liczba awarii wciąż się zwiększa. Mokry śnieg łamie gałęzie drzew, te z kolei powodują zwarcia i zerwania sieci. Z tego powodu rano przez kilka godzin nie jeździły tramwaje na dwóch liniach. Występują opóźnienia w ruchu pociągów.
Do uszkodzeń sieci elektrycznej doszło w wielu miejscach. Najwięcej problemów pojawiło się w okolicach Katowic, Mikołowa, Gliwic, Żor, Rybnika i Raciborza. Energetycy mówią, że większość uszkodzeń uda się naprawić jeszcze w nocy. Jednak w wielu miejscach prace będą trwały do jutra.
Połamane konary uszkodziły też rano tramwajową trakcję elektryczną w Świętochłowicach i Rudzie Śląskiej; nie kursowały tam dwie linie. Według informacji Alodii Ostroch z Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP - organizatora komunikacji na Śląsku, tramwaje i autobusy jeżdżą z opóźnieniami, ale ruch na wszystkich liniach przywrócono.
Podobne problemy dotknęły kolejarzy. Jednym torem wahadłowo kursują pociągi na odcinku międzynarodowej linii kolejowej między Katowicami a Bielskiem-Białą. Naprawy sieci trakcyjnej mają też miejsce w rejonie Rybnika. Według rzecznika śląskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych, Włodzimierza Leskiego, opóźnienia mogą sięgać kilkudziesięciu minut.
Drogi krajowe i wojewódzkie są przejezdne, na pozostałych może utrzymywać się warstwa błota pośniegowego. Prognozy pogody przewidują stopniowe zmniejszanie się opadów śniegu.
Naporu śniegu nie wytrzymują płaskie dachy. W środę runęła część dachu hurtowni w Rybniku. Straż pożarna ewakuowała pracowników z pozostałej części budynku w obawie przed jego zawaleniem. Nikomu nic się nie stało.
We wtorek przypadki zawalenia się lub ugięcia konstrukcji stropu zanotowano m.in. w Katowicach, Świętochłowicach, Bytomiu oraz na jednym z przejść granicznych na śląskim odcinku granicy.
Trudna sytuacja jest także na Podbeskidziu w okolicach Międzybrodzia Bialskiego i Istebnej. Rano, prąd nie dochodził do około 2,5 tysiąca odbiorców. Teraz energetycy kończą naprawę pozrywanych przewodów. Wieczorem nieczynnych było jeszcze sześć stacji średniego napięcia - na Stożku w okolicach Wisły i Puńcowie na Śląsku Cieszyńskim oraz około 80 niskiego napięcia, głównie w rejonie Cieszyna i Wadowic.
Wszędzie przyczyna awarii była taka sama - sieć zrywały łamiące się pod naporem mokrego śniegu gałęzie i drzewa. Tylko od północy śląscy strażacy do takich właśnie powalonych drzew i konarów byli wyzwani ponad 90 razy.
Minionej doby pod naporem mokrego śniegu w województwie śląskim runęły trzy dachy. Cudem - nikomu nic się nie stało.
Trudno jeździ się także po drogach Małopolski. Problemy mają zwłaszcza kierowcy wyjeżdżający z Nowego Sącza w stronę Limanowej. Dźwig wyciąga tam ciężarówkę, która w nocy wjechała w sklep meblowy.
Ciężko jeździ się po drogach Podhala. Biało jest w okolicach Zawoi i przejścia granicznego w Łysej Polanie. Żeby dojechać w te okolice kierowcy tirów muszą założyć łańcuchy przeciwpoślizgowe. Na pozostałych trasach leży błoto pośniegowe i warunki jazdy są trudne.
W samym Krakowie korki i biało, ale najwięcej problemów sprawiają zatłoczone osiedlowe ulice. Na Mazowszu i w Świętokrzyskiem wszystkie drogi są przejezdne, ale - jak informuje nasz reporter - po nocnych opadach śniegu jeździ się tam jak na łyżwach, szczególnie na drogach lokalnych.
Z powodu łamiących się pod naporem ciężkiego śniegu drzew, które spadają na linie energetyczne 700 gospodarstw rolnych na Warmii i Mazurach nie ma prądu.
Prądu nie mają miejscowości położone w mazurskich lasach w pobliżu Nidzicy, Wielbarka, Jedwabna, Janowa i Pasymia. Na jednej linii energetycznej Nidzica - Olsztyn energetycy doliczyli się 40 połamanych pod ciężarem mokrego śniegu drzew.
Na Warmii i Mazurach wciąż prószy śnieg. Posłuchaj relacji RMF:
INTERIA.PL/RMF/PAP