Chodzi o ręcznie napisaną notatkę, w której Jakubowska sugeruje, że należy wykreślić słowa "lub czasopisma". Przypomnijmy, wczoraj swój komentarz do notatki przedstawiła prezes Agory Wanda Rapaczyńska. Dziś poproszona o to Jakubowska odparła: - Ja nie mogę po półtora roku niezajmowania się tymi dokumentami ad hoc w momencie, kiedy boli mnie głowa i pewnie będę prosiła komisję, aby w związku z moim stanem zdrowia przerwać przesłuchanie, nie będę takich analiz dokonywała - powiedział Jakubowska. Zaznaczyła także, że materiał, jaki posiada komisja śledcza, składający się z kilku stron maszynopisu i jednej z odręcznie napisanymi przez nią uwagami, nie jest notatką przekazaną przez nią premierowi 19 czerwca z 2002 roku, dotyczącą kompromisu z nadawcami. Jakubowska próbowała dziś podważyć sensacyjne zeznania naczelnego "Gazety Wyborczej". Adam Michnik przypomniał sobie ostatnio, że Jakubowska - za pośrednictwem Wandy Rapaczyńskiej - prosiła go, by przekonał premiera do zdjęcia z obrad rządu poprawki do ustawy o rtv. Wersję Michnika potwierdziła zresztą wczoraj sama prezes Agory. Jakubowska dziś wszystkiemu jednak zaprzeczała, choć nie samej rozmowie. - Poszukiwanie pośrednictwa u pani Wandy Rapaczyńskiej w zdjęciu czegoś, co sama wkładam kilka godzin wcześniej jest nielogiczne i po prostu nieprawdziwe - powiedziała. Jakubowska przekonywała też, że w pracy nad poprawką do ustawy medialnej chodziło o znalezienie kompromisu z mediami, dlatego właśnie powstało tak dużo wersji przepisów. - Wiązanie prac nad autopoprawką z tym, co się działo równolegle w kontaktach Agory z Lwem Rywinem jest nadużyciem, jest nieprawdą i jest usiłowaniem zrzucenia winy za niejasną sytuację, za próbę wywarcia nacisku na rząd przez jedną ze spółek - dowodziła Jakubowska. Przesłuchanie na prośbę Jakubowskiej przerwano - prawdopodobnie szefowa gabinetu politycznego premiera Millera powróci przed komisję w drugiej połowie listopada.