Zbigniew Ziobro zaprzecza naciskom
Prokuratorzy usiłują uwiarygodnić się przed nową władzą - tak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro skomentował środowy artykuł "Dziennika".
Dziennikarze tej gazety napisali w nim, że śledczy w całej Polsce dokumentują naciski polityczne, które wywierali na nich Ziobro i jego zaufani ludzie.
Ziobro odezwał się po raz pierwszy od wielu dni. Milczał mimo niespotykanego kryzysu w prokuraturze. W Warszawie 10 prokuratorów zbuntowało się przeciw politycznym naciskom. Ponadto - co ujawnił "Dziennik" - śledczy z innych prokuratur od wielu tygodni dokumentują przypadki ręcznego sterowania ich pracą. Nagrywają rozmowy z przełożonymi, przechowują SMS-y i kserują dokumenty z ich odręcznymi zapiskami.
Co na to Ziobro? - Pojawił się nowy syndrom w prokuraturze, syndrom powyborczy - komentował minister w TVP Info w środę wieczorem. - Protestują ci, którzy czekając na nową władzę, usiłują się uwiarygodnić.
Ziobro ostro zaprzeczał naciskom. Przyznał jednak, że domagał się od śledczych wyników. - Gdyby były naciski, to każdy z nich ma obowiązek natychmiast zaprotestować i nie godzić się na pełnienie funkcji- argumentował. - Uleganie naciskom politycznym czy wręcz przestępczym dyskwalifikuje śledczego - podkreślał wzburzony zarzutami.
Więcej o tej sprawie w piątkowym wydaniu "Dziennika".
INTERIA.PL/PAP