Wszystko dlatego, że wielu rodziców sześciolatków dopiero niedawno dowiedziało się, że zgodnie z przygotowaną przez MEN nową podstawą programową dzieci w zerówce nie będą się w ogóle uczyły czytania i pisania. "Dziennik" tłumaczy powody tego zamieszania. Jak zakłada reforma oświaty przygotowana przez minister Katarzynę Hall, nowy program zerówki jest dopasowany do możliwości dzieci pięcioletnich. Zgodnie z ambitnymi planami sześciolatki miały już od września iść masowo do pierwszej klasy. Ostatecznie zmiany odłożono do 2012 r., ale przez najbliższe trzy lata rodzice mają wybór: mogą zostawić dziecko w przedszkolnej lub szkolnej zerówce albo posłać je do pierwszej klasy. A jeszcze przed wakacjami media pisały o niewielkim zainteresowaniu posyłaniem sześciolatków do pierwszej klasy. Do szkół - jak wyliczano - miało trafić niespełna 3 proc. z 350 tys. dzieci w tym wieku. Tymczasem z informacji, jakie "Dziennik" uzyskał teraz w kuratoriach, wynika, że przez wakacje liczba sześciolatków zapisywanych do szkoły systematycznie rosła. 6-latki powinny chodzić do pierwszej klasy? Podyskutuj na forum Przeczytaj również: Rodzice 6-latków zapłacą za szkołę Minister: W "zerówce" dzieci nie muszą się uczyć pisać Zerówka to zero nauki. Pułapka reformy szkolnej