Od środy nad bezpieczeństwem podróżujących czuwały liczne patrole policji, straży miejskich i żandarmerii wojskowej. Także wczoraj policja liczyła się ze wzmożonym ruchem na drogach. Nad tym, by powrót do domu był bezpieczny, pracowało aż piętnaście tysięcy policjantów. Jak donoszą reporterzy RMF, na drogach z godziny na godzinę robiło się coraz tłoczniej. Najgorzej było na drogach dojazdowych do miast. Wzmożony ruch panował na trasach w stronę Kłodzka, Opola i zachodniej granicy. Podobny, duży ruch występował na popularnej "zakopiance". Również na trasie numer 7, z Gdańska do Warszawy, ruch był zdecydowanie większy niż zazwyczaj w tym miejscu. Nie było jednak korków na całym odcinku "siódemki" i do woj. warmińsko-mazurskiego w kierunku Warszawy można było jechać bez przeszkód. Więcej samochodów natomiast powracało do Trójmiasta niż z niego wyjeżdżało. Kłopot sprawiała jedynie mokra nawierzchnia i nie zawsze ostrożni piesi. W Gdyni kierowca nie miał szans, gdy wprost pod koła jego samochodu wyszła 84-letnia kobieta. Sytuacja wyglądała natomiast dobrze na środkowym wybrzeżu. Przestał tam bowiem wiać silny, sztormowy wiatr. Nawierzchnia dróg i tu była jednak mokra. Posłuchajcie relacji słupskiego reportera RMF - Adama Kasprzyka: Funkcjonariusze "dyscyplinowali" kierowców, którym za bardzo się spieszyło. To właśnie spora liczba radarów przy drogach miała przypomnieć kierowcom o tym, że powinni jeździć wolniej i ostrożniej. W województwie kujawsko-pomorskim pogoda nie sprzyjała wciskaniu "gazu do dechy". Było mglisto, drogi były śliskie. Rano w Toruniu nie zwrócił na to uwagi kierowca skody. Wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Zginął pasażer, a trzy osoby z ciężkimi obrażeniami ciała przewieziono do szpitala.