Majowie, lud z Ameryki Środkowej, opracował kalendarz oparty na ruchu planety Wenus. Według tego kalendarza, świat zaczął się 13 sierpnia 3114 r. p.n.e., a jego koniec nastąpi 22 grudnia 2012 r. Nie tylko spadek po Majach, których imperium upadło 8 wieków temu, wieszczy apokalipsę w 2012 r. Tę samą datę końca świata wskazuje tzw. kod biblijny. W 1994 r. grupa izraelskich badaczy rozszyfrowała dane ukryte w treści "Biblii". Wyniki badań statystycznych sekwencji liter w starotestamentowej "Księdze Rodzaju" wykazały, że zawarto tam trafne przepowiednie dotyczące naszych czasów. Znawcy tematu twierdzą, że nieznany autor proroctw zakodowanych w "Biblii" przewidział koszmar II wojny światowej, eksplozję bomby atomowej w Hiroszimie i geniusz Einsteina. Zaszyfrowany przekaz biblijny podaje też konkretne daty największego zagrożenia zagładą - w 2012 ludzkość może wyginąć na skutek wojny atomowej oraz zderzenia komety lub asteroidy z naszą planetą. Mniej precyzyjnie datę apokalipsy wyznacza przepowiednia Malachiasza, jednak i tu czas końca jest bliski. Według tego proroctwa, koniec świata przyjdzie, gdy wyczerpie się lista papieży, a ostatnim Ojcem Świętym będzie następca Benedykta XVI. Dowodzą tego skomplikowane obliczenia badaczy proroctwa Malachiasza. Być może zmiany na piotrowym tronie należy spodziewać się w znamiennym 2012 r. Do proroctw Majów, "Biblii" i Malachiasza dołączają naukowcy. Według ekspertów, apokalipsa grozi nam na wiele sposobów. Szczególnie realne jest uderzenie w Ziemię wielkiego obiektu z kosmosu. Asteroidę o średnicy 300 m, nazwaną 2001 YB5, odkryto na początku grudnia 2001 r. Astronomowie sklasyfikowali ten obiekt jako potencjalnie niebezpieczny, bo nawet minimalna zmiana kursu może skierować go na Ziemię. Asteroida ta wciąż wraca w pobliże naszej planety - pełny jej obieg wokół Słońca trwa ok. 1320 dni. Asteroida 2001 YB5 szczególnie zagrozi Ziemi w 2012 r., a tę datę podaje kalendarz Majów. Podobnej wielkości asteroidę odkryli naukowcy z ośrodka w Nowym Meksyku, pracujący dla program badawczego Lincoln Near Earth Asteroid Research. To ciało, nazwane 2003 QQ47, może zderzyć się z naszą planetą nieco później, w 2014 r. Według oświadczenia rzecznika brytyjskiego rządowego centrum Near Earth Object Information Centre, kolizja z Ziemią obiektu takiej wielkości, jak wspomniane asteroidy, wywołałaby skutek taki, jak 20 mln bomb zrzuconych na Hiroszimę. W praktyce, tego rodzaju kataklizm, to koniec świata. Zderzenie z asteroidą doprowadzi nie tylko do zagłady ludzkości, ale i większości życia na naszej planecie. Naukowcy ustalili znacznie więcej scenariuszy bliskiej apokalipsy. Według zespołu ekspertów z amerykańskiego Uniwersytetu Kolorado w Boulder, kierowanego przez dr Alexa Pavlova, przez Układ Słoneczny przepływają gigantyczne chmury międzygalaktycznego gazu i pyłu. Są one, jak twierdzą Amerykanie, przyczyną przynajmniej kilku zlodowaceń i masowych wymierań na Ziemi, ponieważ wywołują katastrofalne zmiany klimatyczne. Wzmożony napływ zabójczych cząsteczek może zniszczyć od 40 do 80 proc. ozonosfery, czego skutkiem będzie nowa epoka lodowcowa oraz masowe wymieranie zwierząt i roślin. Zwiastunem końca świata są też zmiany w polu magnetycznym Ziemi. Według wyników badań amerykańskich naukowców pracujących pod kierunkiem dr Josepha Stonera, fizyka ze Stanowego Uniwersytetu Oregonu, północny biegun magnetyczny Ziemi przemieszcza się coraz szybciej w kierunki Syberii. W ostatnim tysiącleciu północny biegun magnetyczny przesunął się o aż 1,1 tys. km i proces ten narasta. Poza tym pole magnetyczne znacząco słabnie. Dr Jeremy Bloxham z Uniwersytetu Harvarda ustalił, że przez ostatnie 150 lat siła pola magnetycznego Ziemi osłabła aż o 10 proc. Tempo procesu narasta i do zamiany biegunów może dojść wkrótce i nagle. Nawet za 5 lat. Grozi nam też rychły światowy potop. Może już nawet za 5 lat. Przyczyną jest wywołany przez człowieka efekt cieplarniany. Analizy specjalistów nie pozostawiają wątpliwości - proces tak się pogłębił, że wkrótce stopnieje większość arktycznego lodu. Według badań dr Stefana Rahmstorfa z Instytutu Badań Klimatycznych w Poczdamie, poziom wód w oceanach podniesie się wkrótce o ponad 1 m. Pod wodę pójdzie wiele wysp, znaczne obszary Bangladeszu i Florydy, a także portowe miasta, od Nowego Jorku, poprzez Tokio po Gdańsk czy Szczecin. Potop na skutek efektu cieplarnianego, to nie jedyna forma zagłady, jaką ludzkość sama sobie funduje. Proroctwo zaszyfrowane kodem biblijnym mówi, że podobno grozi nam w 2012 r. zagłada atomowa. Faktem jest, że nigdy jeszcze na świecie nie było tylu rakiet i reaktorów jądrowych, co dziś. W 2006 r. działało na świecie ponad 440 reaktorów atomowych do produkcji energii. Skutki awarii takich obiektów są groźne dla świata. Poza tym rozrasta się klub "państw atomowych" dysponujących bronią masowej zagłady. Możliwość użycia głowic jądrowych przez terrorystów lub władze jakiegoś kraju, to realne zagrożenie. Kalendarz Majów mówi dobitnie: świat skończy się 22 grudnia 2012 r. Oczywiście, można powiedzieć, że lud, który nie wywróżył własnej zagłady, nie mógł też przewidzieć końca całego świata. Trudniej jednak zignorować proroctwa "Biblii" i Malachiasza, a już szczególnie - czarnowidztwo naukowców. Tadeusz Oszubski