Wszczęto śledztwo w sprawie zastrzelenia łosia
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo w sprawie łosia, który został zastrzelony przez łowczego w warszawskim Ursusie.
- Wyjaśniam, czy w tej sprawie nie doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i czy sytuacja ta nie spowodowała zagrożenia dla zdrowia i życia postronnych osób - powiedział prokurator rejonowy Zdzisław Hut. Za oba czyny grozi do trzech lat więzienia.
Jak dodał, prokuratorzy będą analizować, czy teren był odpowiednio zabezpieczony i czy rzeczywiście istniały przesłanki do zastrzelenia zwierzęcia. - Śledztwo wszczęliśmy na podstawie notatki służbowej przekazanej nam przez policję i zawiadomienia jednego z mieszkańców Ursusa - dodał.
Łoś został zastrzelony w poniedziałek nad ranem. Wcześniej widziano go na ulicach Ursusa. Sprawą zajęła się Straż Miejska, która wezwała łowczego.
Ten nie uśpił zwierzęcia, a podjął decyzję o jego zastrzeleniu. Powodem miało być to, że zwierze było agresywne. Na miejscu nie było też weterynarza, jak informowała pytana o to Straż Miejska - nie zdążył dojechać.
Rzecznik stołecznego Ratusza Tomasz Andryszczyk powiedział we wtorek, że ratusz zażądał pilnych wyjaśnień na piśmie od wszystkich podmiotów biorących udział w akcji. - Decyzję o ewentualnych konsekwencjach służbowych podejmiemy po ich analizie. Będziemy też czekać na pierwsze wyniki pracy prokuratury, która już otrzymała dokumentację od stołecznej policji - dodał.
INTERIA.PL/PAP