"wSieci": Informatyczny system wyborczy "wymierzony w PiS"
Czy wybór firmy odpowiedzialnej za informatyczny system wyborczy nie był przypadkowy? - zastanawia się tygodnik "wSieci". I pyta, czy, czy to była zaplanowana awaria systemu.
Według Wojciecha Surmacza, Państwowa Komisja Wyborcza wybrała firmę, która nie miała szans stworzyć wiarygodnego i bezpiecznego systemu wyborczego.
"Dlaczego? Dziś odpowiedź wydaje się prosta: by mieć pole do manewrowania wynikami głosowania, by zwycięzcy prognoz wyborczych nie byli pewni sukcesu" - pisze felietonista "wSieci".
"Jeśli to prawda, należy postawić pytanie: na czyje zlecenie działała?" - czytamy dalej.
Przypomnijmy, że odpowiedzialną za program informatyczny jest firma Nabino z Łodzi, która jako jedyna złożyła ofertę budowy systemu wyborczego. Koszt przedsięwzięcia to zaledwie 430 tysięcy zł, a budowa programu trwała tylko 3 miesiące.
"wSieci" przygląda się dotychczasowej działalności właściciela firmy Macieja Cetlera i określa ją jako "bardzo ciekawą". Spółki wiceprezesa Nabino wygrywały przetargi na obsługę informatyczną w strategicznych dla bezpieczeństwa państwa sektorach (np.: Komenda Głowna Policji, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych czy Ministerstwo Obrony Narodowej).
"Pięć lat temu Cetler bił się też o stworzenie serwisu prezydent.pl w przetargu ogłoszonym przez Lecha Kaczyńskiego. Przegrał, choć złożył najniższą ofertę, za co potem wieszał psy na prezydenckiej kancelarii, zarzucając jej niegospodarność" - ujawnia tygodnik dodając, że właściciel Nabino to "zaciekły wróg PiS".
Dalej dowiadujemy się, że jeżeli PKW rzeczywiście wybrało firmę, której program zagwarantuje możliwość "manewrowania wynikami głosowani", to było to "działanie wymierzone bezpośrednio w partię, która ma duże szanse na wygranie wyborów".
Jaka to partia? PiS - czytamy.