Wojskowe Komendy Uzupełnień pozostaną
Mimo zapowiedzi rezygnacji z poboru, Wojskowe Komendy Uzupełnień nie przestaną działać. Będą przeprowadzać m.in. jednorazową ocenę przydatności do służby, na wypadek powszechnej mobilizacji - wyjaśnia w rozmowie z "Dziennikiem" minister obrony narodowej Bagdan Klich.
- Wojsko musi bowiem wiedzieć, czy Jan Kowalski, który ma dowód osobisty, ma obie ręce, nogi i oboje oczu, w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa może być zmobilizowany. Chcemy tego Kowalskiego tylko jeden raz obejrzeć. Jednak żadna z osób przechodzących kwalifikację nie będzie przymuszona do służby wojskowej. Każdy, kto nie będzie chciał wstąpić do armii, zostanie automatycznie przeniesiony do tak zwanej rezerwy mobilizacyjnej - wyjaśnia Klich.
Dodaje, że pracownicy WKU przechodzą teraz gruntowne szkolenia, zajęcia z marketingu i reklamy. Do ich zadań będzie należało zabieganie o ochotników do wojska, informowanie o warunkach służby i wprowadzanie danych zgłaszających się osób do systemu internetowego.
Klich zapewnia, że ostatnie przymusowe wcielenie do wojska odbędzie się 4-6 grudnia tego roku. - Po tej dacie nikt, kto nie będzie chciał służyć w wojsku, nie będzie do tego zmuszany - podkreśla na łamach "Dziennika".
INTERIA.PL/PAP