Weterynarz zginął od policyjnej kuli
Policja wie już, który z funkcjonariuszy śmiertelnie postrzelił weterynarza próbującego uśpić tygrysa w Tarchominie. Jak powiedział minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki - na razie za wcześnie jednak mówić o tym, jakie konsekwencje poniesie policjant. Obecnie przesłuchiwani są policjanci, którzy strzelali podczas akcji.
Stołeczna policja określa wczorajszą tragedię jako nieszczęśliwy wypadek. Jednak policjant strzelał w biegu, czego nie wolno robić i użył broni, kiedy na linii strzału był człowiek. Podczas wczorajszej obławy na drapieżnika policjant powinien przestrzegać ogólnych przepisów o użyciu broni, bo w Polsce nie ma osobnych regulacji dotyczących używania broni wobec zwierząt.
Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną śmierci weterynarza podczas wczorajszej obławy na tygrysa była rana postrzałowa głowy. Lekarz nie miał wyraźnych śladów ataku tygrysa, tylko drobne siniaki.
Klatka z tygrysami była dobrze zabezpieczona - mówi Lidia Król, dyrektor cyrku Korona, z którego wczoraj uciekły trzy drapieżniki. Zabezpieczenia spełniają wszelkie europejskie normy, jednym słowem są profesjonalne.