Szybkie życzenia składane przez dyrektora pracownikom, slalom z opłatkiem między biurkami, jakaś anemicznie zaśpiewana kolęda - takich wigilii w polskich firmach jest coraz mniej. Przedświąteczne spotkania dla pracowników przenoszą się do knajp, pubów i restauracji. Nie zmienia się tylko atmosfera - jest równie sztywno jak w biurze. Bożonarodzeniowa impreza Zupełnie inaczej bawią się Amerykanie czy Europejczycy. Tam wigilijny jest chyba tylko czas, bo nastrój jest jak najbardziej karnawałowy. Anglosaski zwyczaj Christmas Party to kolejna z imprez integracyjnych. Szefowie i prezesi siedzą za stołami w mikołajowych czapkach, wieczór umilają quizy, gry i zabawy ze świątecznym akcentem, a o zwyczaju postnego jadła zdawać by się mogło nikt nie słyszał. Pomimo świątecznych ozdób i dekoracji, w większości dużych międzynarodowych koncernów przedświąteczne spotkania są okazją raczej do podsumowań mijającego roku aniżeli do wylewnych życzeń z opłatkiem. Gorzkie żale W Polsce kulminacją Bożego Narodzenia tak naprawdę jest dzień Wigilii - tradycyjnie pierwszy moment tych najbardziej rodzinnych ze wszystkich świąt. Opłatkowe spotkania w pracy są więc organizowane na wzór spotkań z bliskimi - z tą różnicą, że za stołem zasiadają ramię w ramię pracownicy z szefem. I tu zaczynają się problemy. Wigilie firmowe, zwane spotkaniami opłatkowymi, wychodzą poza biura - często są organizowane przez firmy cateringowe. Skoro więc firma tak się stara i chce dzielić radość tych świąt z pracownikami, obecność na tego typu imprezach jest wskazana, w domyśle - obowiązkowa. - Nie wiem, jak będę się dzielić opłatkiem z szefami, którzy tydzień temu zatrzęśli firmą i przesiali pracowników - mówi Katarzyna z krakowskiej firmy kosultingowej. - Znów skończy się na pokątnych gorzkich żalach i nerwowym spoglądaniu na zegarek - dodaje. Oficjalnie wszyscy będą serdeczni, ciepli a życzenia wszystkiego dobrego będą powtarzane jak mantra. - Następnego dnia wszyscy i tak będą pracowali normalnie - nikt z powodu wigilii nie zrezygnuje z podkopania kolegi, więc po co ta obłuda? - pyta Marcin z dużej kancelarii prawniczej. Ale nie zawsze tak jest. Im mniejsze firmy, tym lepsza komunikacja. Małe przedsiębiorstwa zwykle nie rezerwują w budżecie specjalnych środków na wigilie. - Z szefami chodzę na piwo przez cały rok. Przed świętami po prostu składamy sobie życzenia i przekazujemy pozdrowienia rodzinom. Wiadomo, że każdy przed świętami ma lepsze rzeczy do roboty niż wigilia w firmie - twierdzi Marek z małej firmy budowlanej. Tylko opłatek i bon Rozwiązaniem zdają się być wigilijne zwyczaje w niektórych urzędach. - Krakowski magistrat nie organizuje żadnych świątecznych imprez dla pracowników, poza krótkim spotkaniem z opłatkiem, które trwa 15 minut - mówi Marcin Helbin, rzecznik prezydenta miasta. Bo też i szeregowi urzędnicy, i pracownicy w ogóle bardziej od gorących i szczerych życzeń dyrektorów wolą na święta dostać coś bardziej przydatnego. Bony, premie, "trzynastki", paczki dla dzieci są najlepszym sposobem na powiedzenie pracownikom "Wesołych Świąt!".