Wakacje - przekleństwo szpitali
Szczyt sezonu to dla placówek służby zdrowia w miejscowościach turystycznych najgorszy okres w roku. Nie dość, że muszą przyjmować kilka razy więcej pacjentów niż poza wakacjami, to na dodatek nikt im za nich nie płaci.
- W Zakopanem najgorzej sytuacja wygląda na oddziale ratunkowym, który przyjmuje nawet 4 razy więcej pacjentów niż przed wakacjami ? mówi Sylweriusz Kosiński szef medyczny zakopiańskiego szpitala.
- Wielokrotnie zdarza się tak, że pod oddział ratunkowy podjeżdża cały autobus dzieci i co najmniej połowa z nich jest chora - opowiada. Większość kolonii czy obozów ? w ramach oszczędności ? nie zatrudnia bowiem lekarzy i pielęgniarek. Choć jest to obowiązkiem organizatora - dodaje.
Ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie bierze tego pod uwagę i płaci szpitalowi stałą stawkę dzienną niezależnie od liczy pacjentów. A tego nasza placówka może nie wytrzymać - podkreślają lekarze. Może my już nie chcemy być miejscowością turystyczną i leczyć osoby, na które nie dostajemy pieniędzy?
Ale nie wszystkie placówki mają takie problemy. Nie narzeka np. gdańskie pogotowie ratunkowe. Mimo że przyjmuje o jedną trzecią pacjentów więcej niż poza sezonem, nie ma problemu z uzyskaniem funduszy od NFZ.
Wszyscy są ubezpieczeni w Funduszu. To jednolita struktura w całym kraju i nie ma problemów ? mówią władze pogotowia. Po realizacji zdarzeń przekazujemy NFZ wszystkie karty zleceń. I otrzymujemy pieniądze - tłumaczy Jerzy Karpiński. Bardziej skomplikowana procedura obowiązuje jedynie w przypadku cudzoziemców i tu odzyskanie pieniędzy twa znacznie dłużej - dodaje.