W Zegrzu protestują przeciw tarczy
Prawdopodobnie w Zegrzu Pomorskim pod Koszalinem Amerykanie chcą ulokować tarczę antyrakietową. Pomysł nie podoba się jednak okolicznym mieszkańcom, którzy stanowczo wyrażają swój sprzeciw. Pod uwagę brane są także poligony w Orzyszu i Ustce - pisze "Kurier Szczeciński".
- Chociaż nigdy nie byłem w Ameryce, znam lepszą niż Zegrze Pomorskie lokalizację dla ich tarczy antyrakietowej - mówi Roman Kłosowski, wójt gminy Manowo i mieszkaniec Rosnowa, w którym mieszkali z rodzinami wojskowi zatrudnieni na zlikwidowanym już zegrzyńskim lotnisku.
Wójt Kłosowski o amerykańskich planach wie już od... półtora roku, tj. od czasu expose premiera. Zaraz po nim przyjechała do Zegrza Pomorskiego delegacja pracowników resortu więziennictwa z Koszalina i Warszawy. Oglądali ewentualne lokalizacje pod nowy zakład karny i wyjechali pełni optymizmu, że tu powstanie. Jednak sprawa "gdzieś utknęła", a wójt - były wojskowy - który oczami wyobraźni widział już nowe miejsca pracy dla mieszkańców gminy Manowo, zaczął dociekać, co się stało.
Wtedy to dowiedział się, że Amerykanie poprosili nas o wskazanie 4-5 lokalizacji w Polsce spełniających ich warunki do lokalizacji tarczy antyrakietowej. Wśród nich było Zegrze Pomorskie, które miało spodobać się sojusznikom zza oceanu i do czasu ostatecznej decyzji wszystko dotyczące tej miejscowości i okolic "zawisło w powietrzu". Jego lokalizacja jest bowiem lepsza od wymienianych także Ustki z poligonem w Wicku Morskim i Orzysza.
Dlatego że w Wicku cały czas ćwiczą rakietowe - przeciwlotnicze i morskie - strzelanie wojska nasze i NATO, co jest przeszkodą, a w Orzyszu nie ma niezbędnego dla przedsięwzięcia lotniska. W Zegrzu jest natomiast wszystko, włącznie z wielką ilością wody, wymaganą do chłodzenia urządzeń po wystrzeleniu rakiet. Wójt wielokrotnie rozmawiał również z mieszkańcami gminy i - jak zapewnia - nigdy nie usłyszał od nich akceptacji dla planów budowy tarczy antyrakietowej w ich gminie.
INTERIA.PL/PAP