W pogoni za Edwardem M.
Czy dojdzie do ekstradycji do Polski Edwarda M., podejrzanego o nakłanianie do zabójstwa byłego komendanta głównego polskiej policji, Marka Papały? Szef polskiej dyplomacji utrzymuje, że to możliwe.
Za Edwardem M., polonijnym biznesmenem mieszkającym w USA, rozesłano międzynarodowy list gończy. Według wiceszefa MSWiA, Andrzeja Brachmańskiego, ujawnienie tej informacji to błąd.
- Nie upublicznia się informacji o tym, że ktoś jest ścigany. Choćby po to, aby gościa zatrzymać. Jeśli on wie, że jest ścigany, to nie pojawi się na terytorium państwa, gdzie jest ścigany - przekonuje Brachmański.
Innego zdania jest zastępca prokuratora krajowego. - Przecież Mazur od 3 dni wie, że jest ścigany - mówi używając pełnego nazwiska ściganego Kazimierz Olejnik (3 dni temu była szansa na zatrzymanie M. poza USA, ale się to ostatecznie nie udało - red.). - Upublicznienie tej informacji nic nie zmieniło, powinien to też wiedzieć minister. W jego wypowiedzi brakuje odrobiny, a nawet podstawowych kompetencji, które powinien mieć wiceminister spawa wewnętrznych odpowiedzialny za pion policji - mówi Olejnik.
Pozostaje więc ekstradycja ze Stanów Zjednoczonych. Według szefa MSZ, Adama Rotfelda, USA może M. przekazać do Polski, mimo że ten ma też amerykańskie obywatelstwo. - Podejrzewam, że jeżeli Polska uruchomi odpowiednią procedurę prawną, to Amerykanie odniosą się do niej pozytywnie - przekonuje Rotfeld.
- Wydaje się, że możemy liczyć na to, że chociaż Edward M. jest obywatelem Polski i USA, wniosek o ekstradycję będzie uwzględniony. Bardzo o to zabiegamy - podkreślił dziś także minister sprawiedliwości, Andrzej Kalwas, zapowiadając polsko-amerykańskie rozmowy w tej sprawie.
W podobnym tonie wypowiada się prokurator Olejnik. - Nie jest tak do końca, że w żadnej sytuacji Stany nikogo i nigdy nie wydały, bo sytuacje są różne - twierdzi. Jednocześnie Kazimierz Olejnik zapewnia, że prokuratora ma mocne dowody na udział biznesmena w "spisku przeciwko Papale", jak określa to morderstwo.
Prokuratura już 3 lata temu zatrzymała M. w Polsce, ale go wypuszczono z braku dowodów. Mówiło się o jego powiązaniach z politykami i środowiskiem specsłużb.