W PiS jest miejsce dla konserwatystów
Wbrew temu, co się powszechnie uważa, w PiS jest miejsce dla konserwatystów, powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości Joachim Brudziński.
Na marginesie odejścia z partii kilku posłów, Brudziński dowodzi, że "doszło do sytuacji, jakie wielokrotnie partie prawicowe przeżywały na początku lat 90. Kazimierz M. Ujazdowski działał już w siedmiu partiach. Jest politykiem wybitnym, ale jego sposób na funkcjonowanie w życiu publicznym jest taki, że w każdej partii w której jest, wywołuje kryzys. A potem wychodzi z grupą swoich zwolenników. Ludwik Dorn zorientował się, że idzie to w tym kierunku i postanowił w partii pozostać".
- Wbrew temu co się powszechnie uważa, w PiS jest miejsce dla konserwatystów - podkreśla Brudziński, a na uwagę "Rzeczpospolitej", że "na razie jest ich mniej", odpowiada: - "ja mówię o ludziach dzięki którym można zbudować partię i można wygrać wybory".
- Jeżeli byśmy przyjęli, że konserwatystów w Polsce jest czterech, czyli: Jerzy Polaczek, Kazimierz Ujazdowski, Paweł Zalewski i Piotr Krzywicki, to byłoby to absolutnie nieprawdziwe założenie, mówi sekretarz generalny PiS. - Mimo ich odejścia, PiS jest partią odwołującą się do wartości konserwatywnych. Nie jest tak, że PiS staje się partią wyłącznie środowiska dawnego PC. W naszym ugrupowaniu jest miejsce na różne nurty prawicowe. Poza tym sądzę, że Kazimierz Ujazdowski, odchodząc z PiS, robi to, bo ma konkretny polityczny plan.
Brudziński sugeruje, że ten plan to wybory prezydenckie w 2010 roku.
INTERIA.PL/PAP