Utrudniony dojazd dla strażaków i karetek pogotowia
Coraz częściej zdarza się, że straż pożarna czy pogotowie nie mogą dojechać do poszkodowanych. Kilka dni temu, w pożarze na warszawskim Bemowie zginęły dwie osoby. Strażacy nie mogli im na czas pomóc, bo skuteczną zaporą okazały się błoto, drzewa i gęste krzaki.
Ale nie tylko one przeszkadzają. Jak sprawdził trójmiejski reporter RMF FM Mariusz Kowalik, wjazdy na teren wielu polskich wyższych uczelni zostały zamknięte specjalnymi bramkami parkingowymi. Czy administratorzy uczelni zdają sobie sprawę z utrudnień, jakie będą musieli pokonać strażacy jadąc do pożaru? I tak, i nie. Krzysztof Leja z Politechniki Gdańskiej wyjaśnia, że zapora parkingowa musiała pojawić się na środku bramy głównej gdańskiej uczelni, bo zdarzało się, że studenci i pracownicy blokowali swoimi samochodami ewakuacyjne drogi pożarowe. Teraz dla wozów straży udostępniono boczną bramę wjazdową: "Nasz dozór, który jest na terenie zauważa pożar, zgłasza to straży pożarnej, straż dojeżdża w ciągu trzech minut, a w ciągu trzech minut można tę bramę otworzyć".
W czasie pożaru każda minuta jest na wagę złota. Kapitan Arkadiusz Miłejko z gdańskiej straży, przyznaje, że stracony czas może sporo kosztować. Najgorsze, że dopiero tragiczne doświadczenia uczą ludzi, że warto pamiętać o stworzeniu dobrego dojazdu dla strażaków czy karetki pogotowia.